Premier League: Manchester City gromi nawet w hicie!

Getty Images /  Clive Brunskill / Na zdjęciu: piłkarze Manchesteru City po zdobytej bramce
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: piłkarze Manchesteru City po zdobytej bramce

Manchester City pewnym krokiem zmierza po mistrzostwo Anglii i nikt nie jest w stanie mu się przeciwstawić. Starcie z Tottenhamem miało być hitem, tymczasem ekipa Pepa Guardioli rozbiła rywala 4:1.

Jeśli Obywatele mieli się w końcu potknąć, to właśnie w pojedynku z inną czołową drużyną Premier League. Koguty szybko się jednak przekonały, że osiągnięcie dobrego wyniku na Etihad Stadium będzie dla nich tak samo trudne, jak dla każdej innej ekipy, która tam ostatnio gościła. Same jednak były sobie winne, bo pierwszego gola straciły w wyjątkowo banalny sposób. Wystarczyła jedna dokładna centra Leroya Sane z rzutu rożnego i egzekucję uderzeniem głową wykonał Ilkay Gundogan. Nikt nie pilnował strzelca, co przy tak statycznej sytuacji było dla obrony Tottenhamu wyjątkowo wstydliwe.

Manchester City łatwo objął prowadzenie i zyskał luz, który pozwalał mu prezentować niesamowity rozmach w ofensywie. Pod polem karnym przyjezdnych szaleli zwłaszcza Sane i Sergio Aguero, brakowało tylko wykończenia. Gospodarze emanowali jednak ogromną pewnością siebie, co jeszcze bardziej utrudniało zadanie Tottenhamowi.

Drużyna Mauricio Pochettino atakowała rzadko i nie była w tym zbyt przekonująca. Najlepsze wrażenie pozostawił po sobie Harry Kane, który nękał Edersona strzałami z dystansu. Inna sprawa, że w 52. minucie brutalnie sfaulował Raheema Sterlinga i gdyby sędzia Craig Pawson nie był dla niego pobłażliwy, to wejście skończyłoby się czerwoną, a nie tylko żółtą kartką.

Po przerwie Tottenham miał momentami optyczną przewagę, tyle że nie było z tego żadnych konkretów. Z upływem czasu natomiast coraz bardziej narażał się na kontry i w 70. minucie przyjął drugi, decydujący cios. Gundogan do gola dołożył asystę i po jego podaniu bombą z ostrego kąta po rękach Hugo Llorisa prowadzenie podwyższył Kevin De Bruyne. Po chwili mogło być już 3:0, ale Gabriel Jesus zmarnował rzut karny, trafiając w słupek (arbiter wskazał na "wapno" po faulu Jana Vertonghena na De Bruyne). Przy próbie dobijania jedenastki koszmarne pudło zaliczył Sterling, ale co się odwlecze, to nie uciecze i wkrótce również on miał się z czego cieszyć, gdy dopełnił formalności po dograniu Sane.

To wciąż nie był koniec, bo w 90. minucie po kabaretowych wręcz błędach Erica Diera i Llorisa, uderzeniem na pustą bramkę Sterling skompletował dublet. Z kolei w ostatniej doliczonej minucie honor Kogutów uratował płaskim uderzeniem Christian Eriksen.

Ten gol nic jednak nie zmienił. Manchester City rozniósł londyńczyków w proch i pył, odnosząc 16. (!) ligowe zwycięstwo z rzędu. Zespół Pepa Guardioli ma 52 pkt. - o 14 więcej niż Manchester United i Chelsea. Już chyba mało kto postawiłby choć funta na to, że Obywatele nie zostaną mistrzem Anglii.

Manchester City - Tottenham Hotspur 4:1 (1:0)
1:0 - Ilkay Gundogan 14'
2:0 - Kevin De Bruyne 70'
3:0 - Raheem Sterling 80'
4:0 - Raheem Sterling 90'
4:1 - Christian Eriksen 90+3'

W 75. minucie Gabriel Jesus (Manchester City) nie wykorzystał rzutu karnego (trafił w słupek).

Składy:

Manchester City: Ederson - Kyle Walker, Nicolas Otamendi, Eliaquim Mangala, Fabian Delph, Kevin De Bruyne, Fernandinho, Ilkay Gundogan (83' Phil Foden), Raheem Sterling, Sergio Aguero (58' Gabrel Jesus), Leroy Sane (85' Bernardo Silva).

Tottenham Hotspur: Hugo Lloris - Kieran Trippier, Eric Dier, Jan Vertonghen, Danny Rose (89' Ben Davies), Moussa Dembele, Harry Winks, Christian Eriksen, Dele Alli (84' Moussa Sissoko), Heung-Min Son (77' Erik Lamela), Harry Kane.

Żółte kartki: Nicolas Otamendi, Fabian Delph (Manchester City) oraz Harry Kane, Moussa Dembele, Dele Alli (Tottenham Hotspur).

Sędzia: Craig Pawson.

Planowane pierwotnie na godzinę 16.00 spotkanie Stoke City - West Ham United rozpoczęło się z 60-minutowym opóźnieniem, bo na obiekcie gospodarzy zabrakło prądu. To nie był jednak jedyny problem The Potters, którzy polegli aż 0:3. Młoty kontynuują znakomite występy i po dobrych wynikach z Chelsea (1:0) oraz Arsenalem (0:0), tym razem pokonały bezpośredniego rywala w batalii o utrzymanie.

Stoke City - West Ham United 0:3 (0:1)
0:1 - Mark Noble (k.) 19'
0:2 - Marko Arnautović 75'
0:3 - Diafra Sakho 86'
[multitable table=841 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]

ZOBACZ WIDEO Ligue 1: AS Monaco rozbiło AS Saint-Etienne, czerwona kartka dla bramkarza [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Komentarze (1)
avatar
Ignacy Rzecki
16.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dele Ali tez powinien dostac czerwona na faul na KdB