Kamiński o epizodzie w ataku i szansach na powołanie na mundial

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Marcin Kamiński
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Marcin Kamiński

Marcin Kamiński, który jest środkowym obrońcą, w meczu z Bayernem Monachium zagrał w ataku. Potem pochwalił go nawet Robert Lewandowski. "Kamyk" opowiedział o swoich przeżyciach w nowej roli.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostatnie tygodnie nie były łatwe. Marcin Kamiński doznał kontuzji, która sprawiła, że musi teraz cierpliwie walczyć o powrót do wyjściowej jedenastki. Na szczęście problemy zdrowotne są już za polskim obrońcą. W ostatnim spotkaniu z Bayernem Monachium wszedł na boisko tuż po przerwie. Decyzja trenera VfB Stuttgart wszystkich zaskoczyła, bo "Kamyk"... zagrał jako napastnik. Bramki nie strzelił, jego zespół przegrał 0:1, ale po meczu otrzymał pochwały od Roberta Lewandowskiego.

Kamiński w rozmowie z TVP Sport opowiedział o niecodziennym wydarzeniu. 25-latek wyjaśnia, dlaczego trener Hannes Wolf zdecydował się na taki ruch. - W spotkaniu z Bayernem była potrzeba, żeby zagrać jako napastnik. Chodziło o to, by w ataku był wysoki zawodnik, wygrał kilka pojedynków główkowych przy długich piłkach. Taki był plan trenera. W pierwszym momencie informacja była szokująca, ale chciałem pokazać się z jak najlepszej strony - mówi Kamiński.

Polak w przeszłości występował w ataku, ale to było jeszcze w juniorach. Na zmianę pozycji jednak nie liczy i należy się spodziewać, że w kolejnych meczach Bundesligi zobaczymy go na środku obrony. - Tak naprawdę była to dla mnie nowa pozycja. Grałem jako napastnik w juniorskich drużynach, w wieku 14-15 lat, jednak różni się to zdecydowanie od poziomu Bundesligi. Poza tym długo nie miałem styczności z tą pozycją. Nie było to proste, ale miałem narysowany plan, jak mam się poruszać i na tym się skupiłem. Wiem jednak, że była to jednorazowa sytuacja - tłumaczy.

Przed Kamińskim bardzo ważne mecze na wiosnę. Jeżeli będzie miał miejsce w pierwszym składzie, to będzie duża szansa, że pojedzie na mistrzostwa świata w Rosji.

- Oczywiście takie myśli będą się pojawiały, tym bardziej że ostatnio miałem przyjemność być na meczach reprezentacji, wprawdzie na ławce, ale to i tak wspaniałe, że udało mi się wrócić. Apetyt rośnie. Wiadomo, że muszę grać w Stuttgarcie. Jeśli tak się stanie, to wiem, że szansa na wyjazd do Rosji się pojawi - mówi obrońca.

W tym roku były gracz Lecha Poznań będzie miał jeszcze jedną szanse na grę. 19 grudnia Stuttgart gra w Pucharze Niemiec z 1.FSV Mainz.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Jóźwiak o przyszłości Pazdana: Znając jego agenta, coś mu znajdzie

Komentarze (0)