Gdyby dziś grał w Barcelonie, byłby lepszy od Messiego! Najlepsze cytaty ze Stanisława Terleckiego

Śmierć Stanisława Terleckiego zasmuciła środowisko sportowe nad Wisłą. 29-krotny reprezentant Biało-Czerwonych był niezwykle barwną postacią polskiego futbolu. - Na pewno gdybym dziś grał w Barcelonie, to gorszy od Messiego bym nie był - mówił.

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
Stanisław Terlecki Newspix / MIECZYSŁAW ŚWIDERSKI / Stanisław Terlecki
W czwartek (28 grudnia) prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek na Twitterze przekazał informację o śmierci Stanisława Terleckiego. Były reprezentant naszego kraju (29 występów w drużynie narodowej) zmarł w wieku 62 lat.

- Co za smutna historia... Świetny piłkarz, intrygujący rozmówca, zagubiony człowiek... - skomentował w mediach społecznościowych dziennikarz Tomasz Smokowski. Terlecki rzeczywiście był bardzo intrygującym rozmówcą. Podczas wywiadów nigdy nie owijał w bawełnę, a wiele jego wypowiedzi przeszło do historii polskiego futbolu.

Przypominamy te najsłynniejsze.

Byłby jak Leo Messi

- Na pewno gdybym dziś grał w Barcelonie, to gorszy od Messiego bym nie był. Myślę, że lepszy i więcej goli bym strzelał. Tak samo od tego Ronaldo. Jak patrzę na nich, to mi się śmiać chce, kurczę blade. (Piotr Żelazny, "Przegląd Sportowy")

O futbolu

- Bez futbolu czuję się jak ryba wyrzucona na ląd. Przestaję oddychać, gasnę. Robiłem wszystko, by wrócić do wody. Kilka razy ktoś mnie ratował, znów pływałem. Tak wyglądało moje życie. (artykuł Izy Koprowiak w 2. numerze czasopisma "Kopalnia")

Nałóg

- Jestem warszawiakiem, ale przywiezionym z kapustą na targ - śmiał się Stanisław Terlecki. - Mama nie chciała rodzić mnie w powiatowym szpitalu, więc pojechała do Warszawy. Zamawiałem lekarza do domu, żeby mnie odtruł - opowiadał. - Przychodził, rzucał okiem na walające się po podłodze puszki po piwie, coś komentował, a kiedy wychodził, ja szedłem do sklepu i kupowałem wódkę. W sumie osiem razy już lądowałem na odwyku, podłączali mnie pod kroplówkę, kilka dni tam poleżałem i wypisywałem się na własne życzenie. Najdłużej wytrzymałem pięć tygodni. W sierpniu znowu trafiłem na detoks. (Anna Gronczewska, "Dziennik Łódzki")

O meczu z Niemcami

- Byliśmy ze Zbyszkiem Bońkiem zdyskwalifikowani za "szczekanie" na dziennikarzy w samolocie. Reprezentacja Polski miała grać mecz z RFN-em, czyli tymi "złymi" Niemcami, jak mówił Zenon Laskowik. Akurat był 1 maja. Przez Warszawę przechodził pochód. Myśmy byli zdyskwalifikowani, ale też musieliśmy iść na pochód, co mnie specjalnie nie przeszkadzało. Gierek zapytał ministra sportu, czy wygramy z Niemcami. On powiedział, że nie wie, bo nie zagra tych dwóch, co maszerują w pochodzie. Wtedy Gierek zaprosił nas na trybunę. Zapytał, czy pomożemy w meczu z Niemcami. Odpowiedziałem, że bardzo chętnie, ale nie możemy grać, bo jesteśmy zdyskwalifikowani. Gierek się zdziwił, bo reprezentacja przegrała ostatnie pięć meczów. I zaraz dodał, byśmy szykowali się na Niemcy. Zagraliśmy. Zbyszek strzelił bramkę po mojej akcji. Fantastycznie zagrał Józek Młynarczyk. Co prawda przegraliśmy, ale po wyrównanej walce. (Anna Gronczewska, "Dziennik Łódzki")

Atak paniki

- Pamiętam takie zdarzenie. To już było na początku lat dziewięćdziesiątych, tuż przed moim drugim wyjazdem do Stanów Zjednoczonych. Wszystko już było nagrane, bilety kupione. Na lotnisku czekałem na samolot. Jakieś piwko, jakaś kawka, książka. Zabijałem nudę. I nagle widzę samego siebie. Stasiek Terlecki stoi dziesięć metrów ode mnie i się na mnie gapi. Poczułem się tak, jakby dusza ze mnie wyszła. Ogarnął mnie atak paniki. I co zrobiłeś? Uciekłem, odwołałem lot. Do Stanów poleciałem dopiero za kilka dni. W Stanach doszedł stres, wysoko zawieszona poprzeczka. Ataki się powtarzały. Nachodziły mnie takie myśli, że sam siebie się bałem. Zacząłem łykać pierwsze tabletki. (...) Czułem, jakbym spadał do bezdennej studni, traciłem świadomość, ogarniał mnie strach. (Maciej Stańczyk, Eurosport.onet.pl)

Oszukiwanie samego siebie

- Boże, ile ja w życiu tego wypiłem. Pamiętam, jak kiedyś przechyliłem jak Winston Churchill butelkę gruzińskiego koniaku, a potem wsiadłem za kierownicę samochodu i pojechałem. Ale koniec z tym. Uważam, że moją największą zbrodnią jest oszukiwanie samego siebie. Muszę się leczyć. Nie chcę już dotykać alkoholu. ("Super Express")

O roli eksperta w studiu telewizyjnym w trakcie MŚ w 1978 r.

- Tak, siedzieliśmy w studiu, czterech znawców, którzy się wymądrzali, no i ja, najmłodszy. Przysłuchiwałem się tym analizom i w końcu sam zabrałem głos, cytując polskie porzekadło: "Jak świat światem, Niemiec Polakowi nigdy nie był bratem". Natomiast jeśli chodzi o Związek Radziecki rozmawialiśmy o tym, że nie widać u nich radości z gry. Wszyscy się bardzo długo zastanawiali, a ja znowu postawiłem na prostotę - jak ktoś się wychowywał w kołchozie, to trudno żeby czuł jakąkolwiek radość z wykonywanej pracy (Jakub Białkiewicz, weszlo.com).

Stanisław Terlecki nie żyje. Miał 62 lata
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×