Początkowo zaplanowano, że wiosną na Stadionie Śląskim Ruch rozegra tylko dwa spotkania: na inaugurację "Wielkie Derby Śląska" i jeszcze ligową konfrontację z Odrą Wodzisław. Wszystko dlatego, że obiekt przy ul. Cichej nie ma podgrzewanej murawy i taką instalację na początku roku zdecydowano zamontować. O tym, że Niebiescy będą do końca sezonu rozgrywać swoje spotkania na Stadionie Narodowym zdecydował w głównej mierze fakt, że od 1 lipca na śląskim gigancie rozpocznie się budowa dachu, więc chorzowska drużyna w kolejnym sezonie raczej musiałaby poszukać sobie nowego miejsca.
Jeszcze w ubiegłym roku chorzowianie na Śląskim zagrali w lidze dwukrotnie: najpierw z Legią Warszawa, a potem z krakowską Wisłą. W pierwszym meczu gospodarze przegrali, a w drugim udało się pokonać mistrza Polski 1:0. Wówczas pewnie niewielu spodziewało się, że to będzie ostatnie ligowe zwycięstwo Ruchu na Stadionie Narodowym. Do tej pory Ruch rozegrał na tym obiekcie sześć spotkań i bilans wypada słabo: pięć porażek i tylko jedna wygrana. Podopieczni Bogusława Pietrzaka nie zdobyli nawet punktu z takimi drużynami jak: Legia, Górnik Zabrze, Odra Wodzisław, Polonia Warszawa i PGE GKS Bełchatów.
- Naszym obiektem jest ten przy Cichej. To na nim zdobyliśmy większość punktów i tam chcielibyśmy grać - przyznaje Marcin Zając. Co ciekawe, inne zdanie ma szkoleniowiec Niebieskich. - Dla mnie Stadion Śląski jest szczęśliwym. Mieliśmy okazję zagrać na świetnie przygotowanej płycie - stwierdził Pietrzak.
Stan murawy nie wpływa widocznie na postawę jego zawodników, którzy są co raz bliżej strefy spadkowej. Ruch po 25 ligowych kolejkach zajmuje trzynastą pozycję i jeśli tak zakończyłby sezon, o pozostanie w ekstraklasie musiałby rozegrać bój barażowy.