Nikola Mitrović został kilka dni temu pierwszym nowym nabytkiem Wisły Kraków w 2018 roku. Serb trafił do drużyny Białej Gwiazdy na zasadzie wolnego transferu.
31-letni pomocnik to prawdziwy obieżyświat. Wisła to jego ósmy klub od 2010 roku, kiedy to opuścił rodzimy kraj. Mitrović grał nie tylko w Izraelu, na Węgrzech i na Cyprze, ale także w Chinach.
Przygoda z klubem Shanghai Shenxin okazała się jednak dla niego niewypałem i spędził tam zaledwie kilka miesięcy. W rozmowie z dziennikiem "Fakt" Serb wyznał, że to co zobaczył na dalekim Wschodzie go zszokowało.
Mitrović ujawnił, że na porządku dziennym było pojawianie się przez piłkarzy na treningu pod wpływem alkoholu, a także publiczne palenie papierosów.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Hajto: Wmawiamy młodym Polakom, że są słabsi (wideo)
- Zero profesjonalizmu. Zdarzało się, że piłkarze palili w szatni i przychodzili pijani na treningi. Zastanawiałem się, co ja tam robię. Gdy widziałem, co prezentują sobą zawodnicy, zarabiający tam ogromne pieniądze, nie mogłem w to uwierzyć - przypomniał 31-latek.
Dodatkowym minusem był fakt, że przez kilka miesięcy piłkarz musiał tam sobie radzić bez rodziny. Wielką trudnością były także dojazdy na treningi.
- Pół dnia spędzałem w samochodzie. Najgorsze było jednak, że gdy wyjeżdżałem, syn miał półtora roku i mówił tylko kilka słów. Gdy wróciłem, już mówił. Czułem, że ucieka mi coś bardzo ważnego. Z jednej strony, zarabiałem, z drugiej, najbogatszy jesteś, gdy masz rodzinę - podsumował.