Bartosz Kapustka: Jestem w idealnym miejscu, by się rozwijać

PAP/EPA / DANIEL KOPATSCH / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka
PAP/EPA / DANIEL KOPATSCH / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka

Osiągnąłem spokój ducha. Potrafię sobie radzić z rzeczami, które były dla mnie nowością po transferze do Leicester City - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Bartosz Kapustka, piłkarz SC Freiburg.

W tym artykule dowiesz się o:

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Przełożył pan naszą rozmowę o kilkanaście minut ze względu na wizytę w kościele. Często pan tam bywa?

Bartosz Kapustka, pomocnik SC Freiburg: Staram się podjechać do kościoła chociaż na kilka minut w dniu wolnym lub po treningu. Mam akurat po drodze do domu. Zawsze wierzyłem w Boga, staram się być praktykującym. Jak się pomodlę, to lepiej się czuję, jestem spokojniejszy w środku.

Od zawsze pan praktykuje?

Gdy jeszcze mieszkałem w Polsce, to ograniczałem się do niedzielnej mszy. Poza krajem tego czasu mam trochę więcej. Z racji odległości nie mam blisko kolegów, rodziny, jedynie dziewczyna jest przy mnie.

W momencie, gdy słyszy pan krytykę niemal ze wszystkich stron, wyciszenie to chyba najlepsze uczucie.

Zależy, czy ktoś chce mi przez to pomóc, a nie czy ocenia nie wiedząc jak sytuacja wygląda na miejscu. Trzeba rozróżnić, kto ci życzy dobrze. Mam grono ludzi w swoim życiu, którzy nie zawsze chwalą i klepią po plecach, ale wiem, że im na mnie zależy. W słabszym okresie przekonujesz się, kto jest dla ciebie ważny, na kogo możesz liczyć, jakie masz priorytety w życiu. Jest też grono ludzi, które potrafi cię skreślić ot tak, nie jest to jednak krytyka konstruktywna, która może mnie czegoś nauczyć.

ZOBACZ WIDEO: Puchar Anglii: VAR pomógł sędziemu. Leicester City awansowało dalej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

A z krytyką niekonstruktywną, hejtem, się pan oswoił?

Osiągnąłem spokój ducha, stabilizację. Dziś potrafię sobie radzić z rzeczami, które były dla mnie nowością po transferze do Leicester City. Mniej słucham opinii innych, nie przeglądam internetu, nie sprawdzam, co pisze się na mój temat. Nie udzielam się aktywnie w mediach społecznościowych, nie zaglądam tam regularnie, nie wdaje się w dyskusje.

Świadczy o tym chociażby pana odpowiedź do byłego prezesa Legii, Bogusława Leśnodorskiego. W październiku napisał na Twitterze: "zamiast coraz lepszy, Kapustka jest coraz gorszy". Pan odpowiedział: "Nie uważam tak, ale szanuję opinię". Skąd ten spokój?

Z czasem się człowiek pewnych rzeczy uczy i rozumie. Na początku, gdy byłem w Leicester City, pewnie trudniej byłoby mi zrozumieć takie komentarze. Pan Leśnodorski stwierdził tak na podstawie meczu kadry młodzieżowej, a nie widział jak funkcjonuje na co dzień, dlatego rozumiem, że mógł tak pomyśleć. Nie obrażam się, mogę tylko udowodnić, że stać mnie na dużo więcej. Myślę, że w pewnym momencie w Bundeslidze to pokazałem.

Kibic mówi: Kapustka zmarnował rok. Ma rację?

Zostając w Cracovii nie zrobiłbym kroku do przodu. OK, dużego nie wykonałem, ale nawet treningi z takimi zawodnikami jak Riyad Mahrez czy Jamie Vardy dużo mi dały. Każdy ma prawo do swoich opinii. Nie jestem zły na ludzi, którzy uważają, że mogłem zrobić inaczej, czy zmarnowałem czas. Dla mnie liczy się to, co ja czuję i moi bliscy.

Takie myślenie to efekt pracy z trenerem mentalnym?

W tym momencie nie współpracuję z kimś takim. Mam bliski kontakt z osobami, które pomagają mojej głowie odpocząć, rozmowy z nimi dużo mi dają. No i kościół. Można się odciąć na parę minut, porozmawiać samemu ze sobą. Przemyśleć, co dzieje się w twoim życiu, co można zmienić.

Myśli pan: muszę coś komuś udowodnić?

Bardziej sobie. Chciałbym, żeby ludzie, którzy we mnie zwątpili zobaczyli, że czasu nie zmarnowałem. Ale na pierwszym miejscu stawiam siebie, to przede wszystkim ja chcę być z siebie zadowolony.

Przychodząc do Freiburga powiedział pan, że "chce odzyskać radość z gry". Udało się?

Mimo wszystko tak. Na każdy trening wychodzę z uśmiechem. W Leicester City pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, że w ogóle nie grałem. Z poziomu reprezentanta Polski spadłem do roli zawodnika, który nie znajduje się w meczowej kadrze. Musiałem to zrozumieć. Nerwy były. Trenowałem cały tydzień i nie miało to żadnego przełożenia. Odbijało się natomiast na życiu prywatnym. Trudno było być uśmiechniętym w domu, czy w rozmowie ze znajomymi.

Co pozwoliło się panu nie poddać?

Charakter. Już za dzieciaka grałem w piłkę po to, żeby być najlepszy, wygrywać. W Anglii też nie mogłem odpuścić.

Tam występował pan w drużynie do lat 23. W pierwszym zespole zagrał pan trzy razy w Pucharze Anglii. W Premier League nie doczekał się pan debiutu.

Nie mam żalu, że nie zagrałem w angielskiej ekstraklasie. Chociaż były mecze, gdy wygrywaliśmy 3:0 i wpuszczenie mnie na boisko na pewno by drużynie nie zaszkodziło. Z kolei dla mnie byłby to dodatkowy bodziec do pracy, że warto zasuwać, bo przyjdzie nagroda. Nie zawsze jednak idzie po twojej myśli.

Na drugiej stronie przeczytasz między innymi o różnicach w podejściu do zawodnika w Leicester City i Freiburgu, o dalszych planach Kapustki, który do klubu z Bundesligi jest wypożyczony do końca tego sezonu i o tym, czy reprezentant Polski ma nadzieję na wyjazd na mistrzostwa świata w Rosji latem tego roku.
[nextpage]
Co ten Gary Lineker narobił wpisem na Twitterze po meczu z Irlandią Północną na Euro we Francji...

Nazwał mnie "cudownie utalentowanym 19-latkiem". Było to bardzo miłe, ale nie myślałem o tym dłużej niż jeden dzień. Raz spotkaliśmy się podczas gali w Birmingham. Przywitaliśmy się, powiedzieliśmy sobie dzień dobry. Nie było czasu ani warunków do rozmowy. Poza tym, nie było nawet o czym rozmawiać.

Teraz jest?

W meczu z Schalke (0:1) udowodniłem sobie, że mogę w Bundeslidze nie tylko grać, ale być zawodnikiem, który się w tych rozgrywkach wyróżnia. Z Wolfsburgiem (1:3) strzeliłem jednego z najważniejszych goli w moim życiu, wiele mi ta bramka dała. Poczułem, że wróciłem.

Jak będzie w rundzie rewanżowej? W spotkaniu z Eintrachtem Frankfurt (1:1) wyszedł pan w pierwszym składzie.

Jestem zadowolony z pracy jaką wykonałem w zimowym, krótkim okresie przygotowawczym. Czuję się coraz lepiej i jestem pewien, że dostanę więcej szans w rundzie rewanżowej. Taki jest mój cel - grać regularnie, może nie od deski do deski, ale zawsze pojawiać się na boisku. W Hiszpanii pracowałem bardzo mocno i na tej podstawie mam prawo być optymistą. Jestem optymalnie przygotowany. Przychodząc do Freiburga byłem po różnych zawirowaniach, kontuzji. Teraz jestem pewny siebie.

W pierwszej części sezonu musiał pan głównie nadrabiać zaległości.

Musiałem dojść do formy. Rozmawiałem o tym z trenerem Christianem Streichem i spodziewałem się, że na początku nie będę grał. Pracowałem dużo nad grą w defensywie, podczas treningów kładłem nacisk na agresywność, więcej odbiorów. Myślę, że to poprawiłem. Jeżeli chodzi o umiejętności czysto piłkarskie, to od początku nie odbiegałem od reszty.

Trener przyznał w niemieckich mediach, że miał pan duże problemy z grą w defensywie.

Na początku, zaraz po transferze, miałem taką sytuację podczas treningu, że w jednej akcji odpuściłem atak, nie chciałem ryzykować kontuzji kolegi. Szybko zrozumiałem, że popełniłem błąd. W Polsce na treningach nie zawsze gra się na sto procent, wkłada tę nogę w sytuacjach stykowych. W Niemczech każdy trening jest jak mecz. Murawa musi się palić, musisz pokazywać w każdej akcji, że jesteś w stanie zaryzykować swoje zdrowie, by wywalczyć kilka minut w lidze.

We Freiburgu ma pan lepszy kontakt z trenerem?

Jest inny, taki, jaki mi odpowiada. Doceniam to, że trener ze mną rozmawia. Wiem dlaczego nie gram, co się ze mną dzieje. Szkoleniowiec się mną interesuje, na bieżąco udziela wskazówek. Daje mi jasno określone komunikaty, jak się zachowywać w danych sytuacjach.

W Leicester City nie chcieli podpowiadać?

W Leicester wyglądało to inaczej. Trener Claudio Ranieri nie prowadził rozmów. Był szefem, wychodził na trening i wszystko oglądał z boku. Każdy się skupiał na tym, na czym miał. Ja zdecydowanie wolę, gdy szkoleniowiec ma ze mną kontakt, porozmawia, krzyknie. Wiem wtedy na czym stoję, co mam poprawić, by być na poziomie Bundesligi. Freiburg to dobry klub dla młodego zawodnika, nie mogę na nic narzekać.

Nie można było od razu wybrać klubu słabszego, na pana miarę?

Nie było opcji, żeby rok temu doszedł do skutku inny transfer. Ludzie się zastanawiali, czy nie powinienem odejść z Cracovii do słabszego klubu, ale realia były trochę inne. Moja wartość po mistrzostwach Europy wzrosła, Cracovia oczekiwała za mnie więcej pieniędzy i nie każdy był w stanie tyle za mnie zapłacić. Z tego co wiem, Leicester City był jedynym klubem, który mógł od początku do końca sprostać oczekiwaniom Cracovii.

Pan w ogóle myśli w kategoriach: wrócę tam i im jeszcze pokażę?

Kiedyś, jeżeli będzie szansa, to chciałbym zagrać w klubie z Premier League.

Brzmi to tak, jakby nie miał pan na myśli Leicester City. Jest pan stamtąd wypożyczony do Freiburga do końca tego sezonu.

Zrobię wszystko, żeby Freiburg myślał o tym, by mnie tu zatrzymać. Dla mojego rozwoju byłoby to idealne wyjście.

Liczy pan na wyjazd na mistrzostwa świata w Rosji?

Stanie się to moim celem, jeżeli zrealizuje inne, małe cele, które sobie założyłem na najbliższy czas. Bardzo chciałbym pojechać na mistrzostwa, dlatego będę ciężko pracował by regularnie występować w klubie.

Źródło artykułu: