Atletico Nacional, rywal Legii. Od klubu bandyty po fair play

Klubowe biało-zielone flagi zdobiły trumny piłkarza i wieloletniego właściciela, króla kokainy. Jego członkowie wykonali jeden z najpiękniejszych gestów fair-play w historii. W nocy z soboty na niedzielę Legia zagra z kolumbijskim Atletico Nacional.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Andres Escobar chwilę po strzeleniu samobója w meczu z USA Niecałe dwa tygodnie później został zastrzelony Getty Images / Michael Kunkel/Bongarts / Na zdjęciu: Andres Escobar chwilę po strzeleniu samobója w meczu z USA. Niecałe dwa tygodnie później został zastrzelony

- Mamo, oni zabiją Andresa! - powiedział 9-letni chłopiec do Marii Ester Escobar. Oglądali w telewizji mecz Kolumbii z USA na mistrzostwach świata, a wujek dziecka, kolumbijski piłkarz Andres Escobar (brat Marii), właśnie strzelił gola samobójczego. 1,5 tygodnia później już nie żył. Zabójca oddał do niego sześć strzałów. 27-letniego piłkarza zabrano jeszcze do szpitala, ale nie miał szans.

Potem mówiono, że na Andresa Escobara nikt nie podniósłby ręki, gdy ciągle żył Pablo Escobar. Nie byli spokrewnieni. Andres był piłkarzem klubu Atletico Nacional z Medellin, Pablo - przez lata tego klubu właścicielem i sponsorem. Ale przede wszystkim królem narkotykowego biznesu, ikoną przestępczości, największym bandytą na świecie. Terrorystą, który dla zabicia kandydata na prezydenta Cesara Gavirii wysadził w powietrze samolot pasażerski ze 107 osobami na pokładzie (potem okazało się, że polityka w samolocie nie było). W kapitalnym filmie dokumentalnym "Dwóch Escobarów" stacji ESPN jeden z urzędników wypowiada słowa: - Był Bin Ladenem tamtych czasów. Robił rzeczy nie do pomyślenia.

Obaj - Pablo i Andres - są w jakimś sensie symbolami Atletico Medellin. Klubu naznaczonego tragedią.

Srebro albo ołów

Kolumbijska piłka długo nie znaczyła nic. Nie mogła, bo w kraju targanym wewnętrznymi wojnami, kraju skorumpowanym była po prostu biedna. Kolumbijskie kluby po prawie 30-letniej przerwie zaczęły się liczyć na kontynencie dopiero w latach 80. To był przełom, zaczęły zapisywać na nowo sportowe karty. Białe jak tamtejsza kokaina. W futbol zainwestowały kartele narkotykowe, zrobiły z tego sportu wewnętrzną rozrywkę. Każdy większy narkotykowy baron miał swój klub. Jose Gonzalo Rodriguez rządził w Milionarios Bogota, a Miguel Rodriguez w America Cali.

Pablo Escobar był niekwestionowanym królem przestępczego świata. Życie poza prawem rozpoczął jako nastolatek, od kradzieży nagrobnych płyt. Był pojętnym uczniem na niebezpiecznych ulicach Medellin. Były jego bandyckim uniwersytetem. Z czasem stworzył własny gang, który przez lata rozrósł się do prawdziwej armii. Jego prawa ręka, człowiek o pseudonimie "Popeye" opowiadał, że sam zabił około 250 osób.

Biznesem, który Escobarowi przyniósł majątek był handel kokainą. Wyzwolone lata 70. i 80 były rozkwitem – choćby w USA – wszelkiego rodzaju używek. Amerykanie chętnie sięgali po marihuanę czy kokainę. Escobar im ją dostarczał. Najpierw jako pośrednik, z czasem jako osobisty dostawca. Szacowano, że w szczytowym okresie biznesu 80 procent kokainy na świecie pochodziło od niego. Potrafił zarobić 60 milionów dolarów w jeden dzień. Magazyn "Forbes" umieścił go 7. miejscu wśród najbogatszych ludzi świata, z majątkiem 3 miliardów dolarów.

Escobar miał w garści polityków, urzędników, policjantów. Wyznawał zasadę "Plata o plomo" czyli "srebro albo ołów". Albo brałeś łapówkę, albo dostawałeś kulę w łeb. Jedyne, czego kolumbijscy bossowie bali się naprawdę, to ekstradycji do USA. Tam dostaliby wyroki po 80 lat i w więzieniu kończyli życie. Dlatego Escobar powtarzał, że woli grób w Kolumbii niż więzienie w USA. Polityków, którzy w jego własnym kraju domagali się ekstradycji, po prostu eliminował. Tak jak ministra sprawiedliwości Rodrigo Bonillę, którego w 1984 roku zastrzelili płatni zabójcy.

Był tak potężny, że wypowiedział wojnę własnemu krajowi. W 1984 roku przesłał do mediów oświadczenie. Napisał w nim: "Kto podniesie na mnie rękę, tego zabiję. Zabiję mu też ojca, matkę i babkę. A jak babka nie żyje, to ją odkopię i zabiję jeszcze raz. Decydujcie, jak chcecie. Odpowiem każdemu w ciągu 45 minut". A potem w dwa lata na ulicach Medellin zginęło około 5 tysięcy osób.

Dla wygranej w meczu zabiłby każdego

Futbol z jednej strony stał się dla narkotykowych karteli rozrywką, z drugiej próbą zalegalizowania pochodzącej z przemocy gotówki. Escobar kochał piłkę. To "Popeye" opowiadał w filmie ESPN, że dla "El Seniora" piłka była odskocznią, jego własnym światem. Na jego ranczu nazwanym Hacienda Napoles zbudowano pełnowymiarowe boisko do piłki nożnej. Bossowie urządzali tam prywatne mecze. Płacili miliony dolarów zawodowym piłkarzom, tworzyli na jeden dzień własne drużyny i zakładali się o wygraną. Ponoć żaden z zawodników nigdy nie śmiał odmówić gry w takim meczu. W jednym z nich wziął udział Diego Maradona.

Michael Zimbalist, reżyser dokumentu o Escobarze mówił: - Pablo kochał piłkę nożną. Dorastał w Medellin, w Kolumbii, a więc w kraju, który darzy szczególnym uczuciem ten sport. Pracujący dla niego zabójca, "Popeye", opowiadał, że często nosił ze sobą buty piłkarskie Escobara. Z kolei jego siostra wspomniała, że kiedy został zabity, miał założone korki, choć akurat to należy traktować raczej w kategoriach legendy.

Trzeba też wiedzieć, że tak jak Pablo Escobara bały się elity, tak zwykła ludność Medellin kochała. I uważała za wybawcę. Budował szpitale, przedszkola, kościoły i całe osiedla domów dla biednych mieszkańców Medellin. Budował też boiska, w samej tylko kolumbijskiej stolicy – około 70. Młodzież miała w końcu gdzie się uczyć gry w piłkę.

Klub Atletico Medellin był i jego rozrywką i dobrym biznesem. Zastrzyk brudnej gotówki postawił klub na nogi, Escobar sprowadzał tam kogo tylko chciał. Największe nazwiska kolumbijskiej piłki jakie jak Faustino Asprilla czy Rene Hiquita grały w Atletico. Ten drugi, szalony bramkarz za Escobara trafił nawet za kratki. Brał udział w porwaniu córki Carlosa Moliny – innego narkotykowego barona. Konkretnie – pomógł dostarczyć okup za co dostał 64 tysiące dolarów. Trafił za kratki na 7 miesięcy.

W 1989 roku Atletico wygrało najważniejsze rozgrywki w Ameryce Południowej - Copa Libertadores. W tym samym roku po śmierci piłkarskiego sędziego Alvaro Ortegi przerwano rozgrywki ligowe. Arbiter prowadził mecz Atletico z Americą Cali. Wygrali rywale Escobara.

"Popeye" wspominał: - Ten sędzia bezczelnie nas okradł. Siedziałem wtedy koło Pablo. Powiedział nam, że mamy go znaleźć i zabić.

Niedługo potem zabójcy zastrzelili sędziego niedaleko jego hotelu. Jeden z przedstawicieli konkurencyjnego kartelu z Cali mówił w filmie ESPN: - Escobar zabiłby każdego, żeby wygrać mecz.

Życie skończyło się po samobóju

Andres Escobar był gwiazdą futbolu w Kolumbii, wychowankiem Atletico Nacional, środkowym obrońcą. Czołowym reprezentantem kraju. Kadra - tak jak kluby – odrodziła się w latach 80. Kolumbijczycy grali w mistrzostwach świata 1990 i 1994 roku. Na mundial w USA drużyna Francisco Maturany jechała jako czarny koń, który może zajść naprawdę daleko. Tymczasem po dwóch meczach żegnał się z turniejem.

W pierwszym Kolumbia przegrała z Rumunią 1:3. Drużyna, która w eliminacjach gromiła po kolei rywali, była cieniem samej siebie. Nie mogło być jednak inaczej, skoro w szatni obok piłkarzy i trenera siedziała mafia. Może nie dosłownie, ale przestępcy postawili ogromne pieniądze na wygraną kadry. Przed meczem z Amerykanami piłkarze usłyszeli, że jeśli przegrają, to ich dzieci będą zabite, a żony zgwałcone.

W 34. minucie Andres Escobar wpakował piłkę do własnej bramki. Kolumbia ostatecznie przegrała 1:2. To był 22 czerwca 1994 roku. 2 lipca piłkarz postanowił wyjść ze znajomymi na dyskotekę w Medellin. Uznał, że nie może cały czas się chować. W lokalu ktoś spróbował go sprowokować krzycząc, że strzelił świetnego gola. Escobar wyszedł z dyskoteki, mężczyźni poszli za nim. Wsiadł do auta, ale zatrzymał się jeszcze, żeby z nimi porozmawiać. Usłyszał, że jest "pedałem". W końcu jeden z napastników wyjął broń i do siedzącego w aucie piłkarza strzelił sześć razy. Po każdym strzale miał krzyczeć "Gol".

Escobar na wyjście do lokalu próbował namówić kilku kumpli z reprezentacji, ale ci woleli jeszcze nie pokazywać się publicznie. Trener Maturana powiedział mu tylko, żeby na siebie uważał.

Jego trumnę owinięto flagą Atletico Nacional, 27-letniego piłkarza żegnały tysiące ludzi. Podobnie jak Pablo Escobara, który został zabity 2 grudnia 1993 roku (inna wersja głosi, że trakcie obławy sam się zastrzelił). W jego trumnie też znalazła się biało-zielona flaga Atletico.

Andres po strzelonym samobóju - jedynym w swojej karierze - powiedział, że na tym życie się nie kończy...

ZOBACZ WIDEO Dublet Balotellego nie wystarczył, AS Monaco uratowało remis. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Epilog fair-play

Atletico Nacional od kilku lat jest najlepszą kolumbijską drużyną. W 2016 roku najpierw wygrało Copa Libertadores (najważniejsze klubowe rozgrywki w Ameryce Płd), a potem awansowało do finału Copa Sudamericana, czyli takiego odpowiednika europejskiej Ligi Europy. Rywalem Atletico miał być brazylijski klub Chapecoense.

29 listopada samolot BAe 146, którym Brazylijczycy lecieli do Medellin na mecz,
rozbił się w odległości 45 kilometrów od docelowego lotniska. Na jego pokładzie znajdowało się 77 osób, w tym zawodnicy oraz działacze klubowi i dziennikarze - w wyniku katastrofy zginęło 71 z nich, w tym 19 piłkarzy klubu.

Na wniosek Atletico zwycięzcą pucharu zostało Chapecoense. Kolumbijski klub dostał światową nagrodę fair-play.

----

Mecz Legia Warszawa - Atletico Nacional odbędzie się o północy z soboty na niedzielę w USA. To spotkanie towarzyskiego turnieju Florida Cup.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×