Sampdoria. Tam rządzą Polacy

Getty Images / Paolo Rattini / Na zdjęciu: Dawid Kownacki
Getty Images / Paolo Rattini / Na zdjęciu: Dawid Kownacki

To może być podobne trio, jakie mieliśmy w Borussii Dortmund - uważa Piotr Czachowski. Bartosz Bereszyński, Karoli Linetty i Dawid Kownacki są coraz ważniejsi dla Sampdorii Genua.

W ostatniej kolejce włoskiej ekstraklasy (3:1 z Fiorentiną) po raz pierwszy zdarzyło się, że trzech Polaków wyszło w pierwszym składzie drużyny z Serie A. Bereszyński i Linetty już wcześniej wywalczyli sobie to miejsce, Kownacki jest w drużynie od czerwca, ale szybko robi postępy.

- Intensywność treningów dobrze wpłynęła na jego przygotowanie fizyczne. Początkowo może i dawały się Dawidowi we znaki, ale za to na boisku dobrze się po nich czuł. Talent i umiejętności ma, każdy to widzi. Ale na pewnym poziomie różnicę robi właśnie forma fizyczna - mówi nam Marcin Kubacki, agent piłkarza.

Sampdoria to aktualnie szósta drużyna Serie A. Każdy z trójki naszych zawodników jest na Półwyspie Apenińskim ceniony. Linettego Włosi nazywają "złodziejem piłek" chwaląc jego mrówczą pracę w środku pomocy. Bereszyński coraz bardziej podoba się jako ofensywnie grający prawy obrońca, który dobrze zatrzymuje ataki, ale i potrafi zagrozić rywalowi z przodu. Kownacki to na razie "joker". W 13 meczach w tym sezonie strzelił sześć goli i dwa razy asystował. I tylko w dwóch z tych spotkań nie był rezerwowym.

Zmiany w menu

- Lepiej nie mogli trafić. Trener Marco Giampaolo lubi stawiać na młodych zawodników, a Sampdoria to klub, który działa na zasadzie: ściągnąć talent, podszlifować i sprzedać - opowiada Piotr Czachowski, był piłkarz Udinese, obecnie ekspert ligi włoskiej w telewizji Eleven.

Sampdoria to w dzisiejszej komercyjnej i typowo biznesowej rzeczywistości klub, w którym można poczuć się jak w czasach dzieciństwa. Wtedy, gdy nie trzeba było się z nikim umawiać na konkretną godzinę, a i tak na boisku ktoś zawsze był i kopał piłkę. Do kameralnej restauracji "Clipper" blisko ośrodka treningowego w Bogliasco można przyjść "w ciemno", a i tak spota się pracownika klubu lub zawodników. Właściciel lokalu jest wielkim fanem drużyny. Wieczorami piłkarze spotykają się tam, żeby na rzutniku obejrzeć mecz ligi włoskiej czy europejskich pucharów.

Bereszyński i Linetty opowiadali nam, że szef kuchni zna ich kulinarne preferencje na pamięć. - Przeważnie nie zamawiamy jedzenia z karty, tylko mówimy, na co mamy ochotę - opowiadał Linetty.

Piłkarze zaczęli bardzo poważnie traktować kwestię diety.

Linetty: - W Polsce zrobiłem badania na nietolerancję pokarmową. Nie powinienem jeść laktozy czy słodkich rzeczy. Zastępuję je owocami. Jem posiłki bezglutenowe.

Bereszyński: - Na dwa dni przed meczem nie służą mi makarony, dobrze się po nich nie czuję. Wolę ziemniaki, ryż.

Od zmian w menu zaczął też Kownacki. - Posiłki pomaga przygotować Dawidowi dziewczyna. To głównie dania bez glutenu, desery bez cukru. To szczegóły, ale na tym poziomie rzeczy bardzo istotne - opowiada Kubacki.

Trio jak z czasów BVB

Bereszyński miał latem odejść z drużyny przez rzekomo gorszą formę, a dziś interesuje się nim Napoli, Roma i Inter Mediolan. Linetty w poprzednim sezonie opuścił tylko trzy mecze zespołu w lidze, Kownacki zagrał w niedzielę w pierwszym składzie w Serie A, wcześniej wchodził występował tam tylko wchodząc z ławki. Każdy z Polaków zrobił ogromny postęp. 20-latek musi być jednak cierpliwy.

- Żaden młody piłkarz nie jest cierpliwy, wszyscy chcą grać, od razu. Ale Dawid jest inteligenty. Znamy się od dawna, współpracujemy 7 lat i on rozumie, że wszystko przychodzi z czasem - mówi Kubacki.

Czachowski zwraca uwagę na zmianę pokoleniową. Trzech Polaków w jednym zespole w jednej z pięciu najsilniejszych lig w Europie mieliśmy ostatnio w Borussii Dortmund, kiedy Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski wywalczyli z BVB dwa mistrzostwa Bundesligi i dotarli do finału Ligi Mistrzów. Dziś to już przeszłość, ale nowa polska siła tworzy się w Genui.

- Cieszy mnie to, że każdy z nich ma konkurencję. Żaden nie może odpuścić, bo wie, że kolega tylko czeka, by wskoczyć do składu. Najtrudniej ma Kowancki, bo jest nowy, ale moim zdaniem w stu procentach wykorzystuje każdą szansę. Myślę, że jest możliwe, żeby nasi nakręcali wkrótce swój zespół tak, jak kiedyś trio z Dortmundu - twierdzi.

Żaden transfer

Na transfery jest jeszcze za wcześnie. Obaj rozmówcy się z tym zgadzają. - Absolutnie nie! Chłopcy muszą okrzepnąć, rozwinąć się. W Sampdorii mają się od kogo uczyć, choćby od kapitana Fabio Quagliarelli. Pełni on rolę mentora w tym zespole. Dlatego panowie: żadne Napoli, żaden Juventus - komentuje Czachowski nawiązując do ostatnich doniesień włoskich mediów.

A według nich mistrz Włoch zainteresował się Kownackim. Jego agent potwierdza, że jest coś na rzeczy. Wyklucza jednak szybki transfer byłego gracza Lecha Poznań.

- Znam ludzi z topowych klubów we Włoszech, często rozmawiamy, często też po prostu wymieniamy się informacjami. Duży transfer szykuje się dłużej, nie z dnia na dzień. Dawidem interesują się czołowe kluby w Europie, to mogę potwierdzić. Nam odpowiadają trzy kierunki: niemiecki, włoski i hiszpański. Dawid ma rezerwy. Jak dalej będzie się tak rozwijał, to za dwa lata może się w takim zespole znaleźć. Ale potrzebuje spokoju, grania i trenowania - kończy Kubacki.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #10: Mówiono, że to szaleństwo. A to przemyślany plan Szczęsnego

Komentarze (2)
avatar
Leszek Tomczyk
23.01.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Znaczna część wypowiedzi menedżera i p. P Czachowskiego jest rzeczowa
i rozsądna odnośnie budowania ścieżki kariery.
Z jednym wyjątkiem, tj. kierunek angielski. Tam żaden z nich nie powinien
Czytaj całość