Czytaj w "PN": jak polska młodzież wraca z emigracji

Newspix / Łukasz Grochala/Cyfrasport / Na zdjęciu: Krystian Bielik
Newspix / Łukasz Grochala/Cyfrasport / Na zdjęciu: Krystian Bielik

Wielu wyznaje zasadę, że młody piłkarz musi jak najszybciej wyjechać z Polski, aby zrobić poważną karierę międzynarodową. Pomóc mają: inny system szkolenia, lepsza infrastruktura, możliwość zdobywania doświadczenia za granicą. Ale czy zawsze?

[b]

Paweł Gołaszewski [/b]

Młodzi piłkarze znad Wisły nie mają problemów, aby w wieku kilkunastu lat wyjechać z rodzinnego domu, zostawić pierwsze sympatie i najlepszych kolegów. Mają cel, aby przez topową akademię dojść na sam szczyt, czyli do silnego europejskiego klubu i pierwszej reprezentacji Polski. Obecnie tacy zawodnicy jak Marcin Bułka, Krystian Bielik, Kamil Grabara, Przemysław Bargiel czy Mikołaj Kwietniewski występują w drużynach młodzieżowych Chelsea Londyn, Arsenalu, Liverpoolu, Milanu czy Fulham, gdzie mają zdecydowanie lepsze warunki do rozwoju niż w Polsce. Od lat jednak talenty, które próbowały przebić się za granicą, regularnie wracają do kraju, aby się odbudować i wypracować kolejną szansę na wyjazd.

Niektórym się udaje, inni zostają na stałe w Polsce, a jeszcze kolejni przepadają.  - Kiedyś młody zawodnik wyjeżdżał z kraju i potrzebował pół roku, aby zaadaptować się do warunków, przystosować do tempa treningów i otoczenia - mówi Jacek Magiera, były trener Legii Warszawa i Zagłębia Sosnowiec. - Dzisiaj się to zmieniło. U nas wszystko się poprawiło i nie ma już takiego szoku.

Model wzorcowy

Wyjazd w wieku kilkunastu lat wiąże się z wielkimi wyrzeczeniami. Nowy język, kultura, towarzystwo, brak opieki rodziców, i szereg innych znaczących elementów, które mają wpływ na aklimatyzację każdego młodego człowieka w świeżym otoczeniu. Bardzo szybko trzeba wyjść spod klosza mamy i radzić sobie samemu, zaczynając od najprostszych rzeczy, takich jak gotowanie, prasowanie czy sprzątanie. Po prostu samodzielność pełną gębą.

Od najmłodszych lat zawodnicy w akademiach są uświadamiani, że muszą uczyć się codziennych obowiązków. W końcu nadejdzie moment, że trzeba będzie odciąć pępowinę i ruszyć na podbój świata. Dlatego trenerzy i koordynatorzy przywiązują olbrzymią wagę do nauki i postawy zawodnika poza boiskiem. Przecież młodzieniec musi znać języki i mieć ogólne pojęcie o otaczającym go świecie.

- Im szybciej zawodnik załapie, że w życiu trzeba radzić sobie samemu, tym lepiej dla niego i szybciej będzie gotowy na wyjazd - tłumaczy zastępca dyrektora sportowego Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Każdy jest inny. Nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Okres adaptacyjny, jaki każdy musi przejść, u jednego chłopca trwa miesiąc, a u drugiego rok. Proces budowy zawodnika pod względem mentalnym zajmuje dużo czasu. Trudno tak naprawdę wyczuć moment, kiedy zawodnik zobaczy, że przekroczy barierę i wejdzie na wyższy poziom. Czasami jest to jeden mecz, trening, innym razem jest to podanie, odezwanie się na boisku, jeden szalony ruch na murawie… Po prostu element, który odblokuje zawodnika. Na to składają się rzeczy, o których kibic nie myśli, kiedy piłkarz wychodzi na boisko. Chłopak ma na plecach tylko numer i nazwisko. Nie ma napisane, że nie widział się z rodzicami od pół roku, a ma dopiero 17 lat. Nie ma napisane, że jest problem z wejściem w drużynę, która od dłuższego czasu funkcjonuje w swoim gronie i trudno jest wpasować się w grupę. Po prostu od niego się wymaga i tyle. Tu wtedy jest nasza rola trenerów, aby pomóc mu przezwyciężyć trudności i wycisnąć z zawodnika maksimum – wyjaśnia.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #10: Jakub Świerczok totalnie zaskoczył transferem. I brawo

Jednym z piłkarzy, którzy w bardzo młodym wieku zdecydowali się wyjechać z Polski, jest Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli jechał do Włoch jako jeden z największych diamentów polskiego futbolu, który na Zachodzie ma zostać oszlifowany. Dzisiaj można śmiało stwierdzić, że droga, którą obrał, okazała się idealna. Zielu jest ważną postacią w zespole azzurrich, a w reprezentacji Polski staje się coraz pewniejszy i zaczyna się o nim mówić jako o zawodniku, który ma ciągnąć grę ofensywną biało-czerwonych. Podobną drogę przeszedł zresztą Wojciech Szczęsny, który opuścił Legię Warszawa w wieku 16 lat na rzecz Arsenalu, a dzisiaj mówi się o nim jako o godnym następcy Gianluigiego Buffona. Dla formalności w tym miejscu umieszczamy również Grzegorza Krychowiaka.

(...)

Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna". 

Źródło artykułu: