Dariusz Tuzimek: 18-latek skatowany. Nie zamordowali go pseudokibice, tylko gangsterzy (felieton)

To wszystko dzieje się w Polsce, kraju wartości chrześcijańskich, państwie cywilizowanym. Kim są ludzie, którzy dopuszczają się takiego bestialstwa? Czy nikt nie jest w stanie zatrzymać tej samonakręcającej się spirali śmierci?

Wszystko wydarzyło się we wtorek wieczorem gdzieś między blokami w Krakowie. To efekt nienawiści między klubami - piszą media. A przecież w takich przypadkach wszelkie granice niechęci do barw lokalnego rywala zostały stanowczo przekroczone, to już z futbolem nie ma nic wspólnego. Wierzyć się nie chce, że takie rzeczy się dzieją w Polsce, w XXI wieku. I to w Krakowie, który turystom kojarzy się z Sukiennicami, hejnałem z Wieży Mariackiej, lajkonikiem, tłumami w knajpkach na Kazimierzu.

Wszędzie tam atmosfera jest przyjemna, ludzie otwarci, przyjaźni, zawierają nowe znajomości. We wszystkich przewodnikach miasto jest przedstawiane jako superatrakcja Polski, do którego koniecznie trzeba przyjechać. Goście z zagranicy walą więc drzwiami i oknami. Łażą po nocach, sporo piją i nikt nikogo nie zaczepia częściej niż w innych miastach. W tych przewodnikach dla turystów jest sporo informacji o tym, gdzie zjeść najlepszą zapiekankę, którą knajpę wybrać na wieczór, co trzeba koniecznie zobaczyć. O maczetach ani słowa.

A jednak Kraków ma też swoje inne oblicze. Dalekie od Rynku, od Kazimierza i atrakcji turystycznych. Oblicze ciemnych blokowisk, porachunków, zasadzek na wrogów, ganiania się po ulicach w kominiarkach na twarzach i z maczetami w dłoniach. Bo ten atak nie jest pierwszy i pewnie nie jest ostatni, niestety. Nikt już nie pamięta, kto zaczął wojnę na maczety i kto zawinił. Pamięta się tylko ostatnią ofiarę. I wszyscy wiedzą, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał ją pomścić. Czy nikt nie jest w stanie zatrzymać tej samonakręcającej się spirali śmierci? Nikt nie jest w stanie skończyć tego absurdu?

W Krakowie ataki maczetą powtarzają się z przerażającą regularnością. Co jakiś czas media donoszą o jakimś chłopaku leżącym w kałuży krwi, który mógł stracić rękę, a nawet życie. Ktoś widział, że w użyciu były noże, siekiery, maczety. To wszystko dzieje się w Polsce, kraju wartości chrześcijańskich i humanistycznych, państwie cywilizowanym. Kim są ludzie, którzy - w imię jakichkolwiek racji - dopuszczają się takiego bestialstwa? Niepojęte...

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Michelle Lewin jest uzależniona. Od siłowni

Kiedyś policja zatrzymała w Krakowie herszta kibiców jednego z klubów. W bagażniku znaleziono dwie maczety. Facet wyjaśnił, że ma je po to, by... karczować chwasty w ogródku. Ręce opadają... Po każdym ataku policja kogoś aresztuje (teraz też kogoś zatrzymano), a jednak nie przerywa śmiertelnej spirali. Bo wiemy tylko, że kogoś zatrzymano. Czy zapadał wyrok, jaki, czy napastnicy na pewno trafili do pierdla i spędzą tam dużo czasu - tym się już media mniej interesują.

Nie jestem naiwny i wiem, że atak z maczetami w użyciu to nie jest wyłącznie kwestia innego koloru szalika. Na niechęci klubowe nakładają się sprawy dużo poważniejsze - gangsterskie porachunki. Antagonizmy kibiców są jedynie pretekstem, czasem zasłoną dymną. Bo ważniejsze jest, kto komu wszedł w ciemne interesy albo nie oddał pieniędzy. Futbol jest tutaj w drugim planie. A jednak i on miał tutaj swoją rolę do odegrania. Chciałoby się, żeby kluby publicznie potępiały i piętnowały tego typu ataki. Żeby to piętnowały, odcinały się od tego i wspólnie z tym bestialstwem walczyły. Tak, wspólnie. Bo mieszanie ich barw do bandyterki tylko im szkodzi.

Czego jednak oczekiwać, skoro kluby są zakładnikami kiboli, co dobitnie potwierdziły ostatnie - choć nie tylko ostatnie - derby Krakowa. Kluby są bezradne, bo nie wspiera ich państwo. Żaden klub nie poradzi sobie sam z bandytami, którzy obsiedli go jak huba i zżerają go od wewnątrz. To państwo musi mieć wolę ścigania stadionowej bandyterki. Ale państwo jest bierne. Zajmuje się pojedynczym przypadkiem, konsekwencjami konkretnego ataku. A w Krakowie potrzebny jest program, który wypowie wojnę nożownikom i miłośnikom maczet. Jak długo nie będzie rozwiązań systemowych, tak długo będziemy czytali takie informacje jak we wtorek. O chłopaku w kałuży krwi. W Krakowie, w XXI wieku.

Dariusz Tuzimek,
Futbolfejs.pl

Źródło artykułu: