Czytaj w "PN": Robin Van Persie wrócił do domu

Po 5015 dniach przerwy Robin van Persie wrócił na boiska Eredivisie. Pod koniec stycznia znakomity napastnik znowu zagrał w barwach Feyenoordu z rodzinnego Rotterdamu, a 8 lutego strzelił już pierwszego gola.

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Robin van Persie Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Robin van Persie
Zbigniew Mroziński

To już niemal tradycja, że holenderscy piłkarze po wielu latach spędzonych w klubach zagranicznych wracają do ojczyzny, gdzie kończą karierę w jednym z krajowych zespołów, a potem są zatrudniani w nim już w innym charakterze. Dyrektor generalny Feyenoordu Jan de Jong już zapowiedział, że Robin van Persie może w przyszłości liczyć na pracę w roli szkoleniowca młodzieży w tym klubie. Chociaż trzeba przypomnieć, że karierę zaczynał akurat w Excelsiorze, innym klubie z portowego miasta.

Owacyjny powrót 

Słynnego RVP nie było w Eredivisie trzynaście i pół roku, w tym okresie robił karierę w Arsenalu Londyn, Manchesterze United i Fenerbahce Stambuł. W ojczyźnie jednak o nim nie zapomniano i gdy 24 stycznia pojawił się tak jak kiedyś w koszulce Feyenoordu Rotterdam z numerem 32 na plecach w końcówce meczu w Utrechcie, powitały go oklaski i owacje kibiców. - To był miły gest ze strony publiczności – powiedział nasz bohater w stacji telewizyjnej Fox Sports. – Chcę podziękować fanom obu zespołów. Jestem szczęśliwy, że wróciłem do domu. Przed meczem z Utrechtem uczestniczyłem tylko w dwóch treningach i dlatego wszedłem na boisko tylko na kilka minut.

Potem Van Persie wystąpił w ostatnich minutach spotkań z Den Haag, Venlo, Groningen i Vitesse Arnhem, natomiast mecz na szczycie z PSV Eindhoven obejrzał z ławki rezerwowych. Nie był jeszcze przygotowany do gry z tak wymagającym przeciwnikiem, przecież w barwach Fenerbahce w pierwszej części trwającego sezonu zaliczył zaledwie 114 minut w lidze tureckiej, ale było to jeszcze w wakacje w meczach z Goeztepe Izmir i z Trabzonsporem. Wszystko przez kontuzję, której doznał 31 sierpnia w spotkaniu eliminacji mistrzostw świata z Francją. Powrót po niemal dwuletniej przerwie do kadry pomarańczowych zakończył się bowiem zerwaniem więzadeł krzyżowych w kolanie. Pierwsza diagnoza, która zapowiadała nawet leczenie do końca rozgrywek, na szczęście się nie sprawdziła.

W telewizji klubowej Feyenoordu Robin niedawno powiedział: – Wracam do Rotterdamu z żoną Bouchrą oraz córką Diną Laylą i synem Shaqueelem. Dwójka wspaniałych dzieci miała wpływ na to, że wróciłem do ojczyzny. To jest idealne rozwiązanie dla nas wszystkich, przede wszystkim dlatego, że dzieci będą dorastały w Holandii, już wystarczająco długo mieszkały za granicą. Gdybym zdecydował się na grę w innym kraju, nie wiem, czy zostalibyśmy tam na rok, czy dwa lata, a tak już pozostaniemy w Rotterdamie. Tym bardziej że prawdopodobnie będę tutaj pracował również po zakończeniu kariery piłkarskiej. Mimo wcześniejszej kilkumiesięcznej przerwy w grze jestem dobrze przygotowany, ostatnio dużo pracowałem indywidualnie. Chociaż wiem, że nie zastąpi to treningów z całym zespołem.

Powrót do domu stanowił prawdopodobnie ostatnią szansę na to, żeby RVP odbudował się i wrócił do regularnej gry. Włosy wprawdzie posiwiały, ale apetyt na futbol wciąż jest u niego ogromny. Na zasadzie wolnego transferu udało mu się opuścić turecki klub i podpisać półtoraroczną umowę z Feyenoordem. 6 sierpnia ukończy 35 lat, a właśnie w takim wieku był jego kolega z reprezentacji Dirk Kuyt, gdy latem 2015 roku wracał do Feyenoordu po dziewięcioletniej nieobecności i – co ciekawe – również przychodził wtedy z Fenerbahce, ale wcześniej brylował w Liverpoolu. W pierwszym sezonie Kuyt pomógł zdobyć drużynie po ośmioletniej przerwie Puchar Holandii, a w następnym odzyskać po 18 latach oczekiwań mistrzostwo kraju. Niestety, po wywalczeniu tego trofeum latem zeszłego roku zakończył karierę.

(...)

Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
ZOBACZ WIDEO Dariusz Tuzimek: Mariusz Lewandowski wyglądał, jakby ukradli mu portfel
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×