Dla młodszych kibiców Borussia Dortmund to klub godny naśladowania. W zespole Łukasza Piszczka nie brakuje pieniędzy, a organizacja stoi na najwyższym poziomie. Dzięki temu dortmundczycy co roku skupiają się na walce o mistrzostwo Niemiec i rywalizacji w Lidze Mistrzów. Kilkanaście lat temu było jednak zupełnie inaczej.
W 2005 BVB była o krok od ogłoszenia upadłości z powodu ogromnych długów. W tamtych latach jednym z zawodników niemieckiego klubu był Delron Buckley, którego kupiono za niespełna pół miliona euro z Arminii Bielefeld. Skrzydłowy z Republiki Południowej Afryki właśnie wrócił do swojej przygody z Borussią i zdecydował się na wstrząsające wyznanie.
- Podczas mojego pobytu w Borussii Dortmund chciałem popełnić samobójstwo. Wszystko miałem już zaplanowane. Chciałem się powiesić w łazience - opowiada.
Buckley nie radził sobie z problemami w klubie oraz coraz większą presją kibiców. Gwoździem do trumny było jedno ze spotkań z fanami, na którym został zwyzywany i opluty. Niedługo potem uznał, że nie warto żyć. Przed samobójstwem uchroniła go modlitwa i dziecko.
- Przed odebraniem sobie życia zacząłem się modlić. Przypomniałem sobie, jak trudno mi było dorastać bez ojca. Potem dostałem znak od Boga. Usłyszałem głos, który powiedział mi, że nie jestem lepszy niż mój ojciec - wspomina.
Reprezentant RPA w BVB był cztery lata, ale w międzyczasie dwa razy był wypożyczany do innych klubów. Odszedł definitywnie w 2009 do cypryjskiego Anorthosisu Famagusta. Na koniec kariery wrócił do ojczyzny, gdzie do 2014 roku występował w Maritzburg United.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski był w odpowiednim miejscu i czasie - skrót meczu Bayern - Schalke [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]