Walczymy, żeby nie grać w barażach - rozmowa z Pawłem Maziarzem, pomocnikiem Motoru Lublin

W bieżącym roku Motor zazwyczaj dzieli się punktami z rywalami - było tak już 6-krotnie. Wystarczyło to, aby opuścić strefę spadkową. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl 28-letni piłkarz lubelskiej drużyny zapewnia, że Motor zdoła utrzymać się w I lidze.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Paweł Patyra: Jest pan zadowolony z remisu ze Stalu? W końcu od 7. minuty musieliście odrabiać straty.

Paweł Maziarz: Każdy punkt cieszy, aczkolwiek zakładaliśmy przed meczem, że mamy wygrać. Graliśmy z przewagą jednego zawodnika i mieliśmy jeszcze trochę czasu, ale nie stworzyliśmy sobie klarownych sytuacji. Myślę, że remis jest sprawiedliwy.

Szybko straciliście bramkę i na dodatek po fatalnym błędzie obrony.

- Musimy usiąść w szatni i porozmawiać, bo nie można tracić takich bramek. Mamy założenia, żeby zagrać na zero z tyłu, bo wiadomo, że to jest najważniejsze u siebie i doprowadzamy do takiej sytuacji. Wykonujemy stały fragment gry, gdzie mamy szansę strzelecką, z tego idzie kontra i tracimy gola już w pierwszych minutach. Trzeba było odrabiać, a przy takiej drużynie jak Stal, dobrze zorganizowanej taktycznie, nie jest łatwo i to było widać. Cieszy to, że zdołaliśmy się podnieść i wyrównać.

Długimi fragmentami gry przeważaliście, jednak niewiele z tego wynikało. Dlaczego?

- Mieliśmy przewagę, ale brakowało klarownych sytuacji. Bardzo dobrze, że Kamil Oziemczuk wziął na siebie ciężar gry, wywalczył rzut karny. Stal to poukładana drużyna, pokazała dobrą grę z tyłu. Szybko strzeliła gola, cofnęła się i ciężko nam się grało. Stal próbowała kontratakować, a my biliśmy głową w mur. Zagrywaliśmy długie piłki i przy wysokich obrońcach Stali to nie było najlepsze rozwiązanie. Brakowało nam pomysłu. Dobrze, że był karny i udało się zremisować 1:1, ale pozostał niedosyt.

W końcu stwarzaliście zagrożenie po stałych fragmentach gry, co Motorowi nie zawsze się zdarza.

- Trenujemy te stałe fragmenty. Może już w niedzielę z Wartą przyniesie to skutek i coś strzelimy. Tworzymy sytuacje, ale nie potrafimy ich wykorzystać i strzelić gola. Po to są te stałe fragmenty, że jeśli nie można strzelić z gry, to zdobywa się gole po nich i właśnie tak można wygrywać mecze.

Punkt zdobyty ze Stalą niewiele zmienił w układzie tabeli i nadal macie 5 punktów straty do bezpiecznej strefy. Uda się do niej dołączyć?

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że remis niewiele nam daje, oprócz tego, że troszeczkę dźwignie nas od miejsc spadkowych. Ale już w barażowych możemy się zakopać. Walczymy o to, żeby jednak nie grać w barażach i mieć spokojną przyszłość. Na pewno się nie podłamujemy. Staramy się zregenerować siły i walczyć z Wartą o trzy punkty.

Warta właściwie ma zapewniony bezpieczny byt. Może to być jakąś szansą dla was?

- Nie zapominajmy, że Warta ma tydzień odpoczynku. To dobra drużyna, co teraz pokazuje i będzie chciała zrewanżować się za porażkę z jesieni. Na pewno tanio skóry nie sprzedadzą, ale wydaje mi się, że my będziemy bardziej zmotywowani.

Później czeka was seria meczów z drużynami z czołówki, gdzie będzie jeszcze trudniej o punkty...

- Tak, ale liga pokazuje, że każdy z każdym zdobywa punkty. Tak samo my z Podbeskidziem czy Zniczem. Nie jesteśmy więc skazani na porażki. Nie można się bać, bo liga jest dość wyrównana.

Sytuacja w tabeli jest mocno przeciętna. Jak wygląda teraz atmosfera w szatni?

- Każdy bardzo chce się utrzymać, jest tutaj wielu wychowanków, wielu z nas od lat gra w Motorze. Mimo tego, że nie płacą nam pieniędzy, że jest organizacyjnie ciężko. Na pewno nie jest przyjemnie grać i trenować w takich warunkach organizacyjno-finansowych. Każdy chce utrzymać tę ligę dla Lublina, więc jest bojowa atmosfera. Każdy się wspiera. Trzeba przetrwać te najbliższe miesiące i zobaczyć, co będzie. Nawet żeby można było odejść w spokoju i z podniesionym czołem, że człowiek obronił tę ligę. A nie tak, że nie daj Boże przydarzy spadek.

W grze Motoru widać dużo nerwowości, jakbyście właśnie za bardzo chcieli...

- Może tak jest, że każdy za bardzo chce, zamiast spokojnie do tego podejść i pograć piłką. Wkładamy dużo ambicji, ona pomaga fizycznie, ale taktycznie nie do końca. Każdemu bardzo zależy, a kiedy tak jest to człowiek czasem nie pomyśli i wtedy jest ciężko.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×