Rok temu o tej porze Andaluzyjczycy rywalizowali z pogrążonym w kryzysie Leicester City i mimo ogromnej przewagi u siebie, wygrali tylko 2:1, a potem odpadli (na King Power Stadium było 2:0 dla ówczesnego mistrza Anglii). Mało kto się spodziewał, że gdy na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan przyjadą bez porównania silniejsze kadrowo Czerwone Diabły, obraz gry będzie podobny.
Sevilla totalnie zdominowała naszpikowanego gwiazdami rywala i atakowała ze sporym animuszem. Miała jednak duże problemy z przełożeniem tej przewagi na klarowne sytuacje. Próbowała więc szukać szczęścia strzałami z dystansu, a te też pozostawiały sporo do życzenia. Ever Banega i Jesus Navas spudłowali, zaś z próbą Luisa Muriela bez większego trudu poradził sobie David de Gea.
Gospodarze szarpali, tracili mnóstwo energii, lecz konkretów nie było z tego żadnych. Manchester United nie sprawiał natomiast wrażenia, że taki obraz gry mu nie odpowiada, choć w 25. minucie mógł skarcić Hiszpanów. Kapitalne podanie w polu karnym dostał wtedy Romelu Lukaku, który złożył się do potężnej bomby - jakby chciał zabić stojącego między słupkami Sergio Rico - ale zamiast w bramkę posłał piłkę w trybuny.
Mimo tego ostrzeżenia, nadal lepsze wrażenie sprawiała Sevilla i w doliczonym czasie pierwszej połowy powinna już prowadzić. Zjawiskowo interweniował De Gea, który jakimś cudem obronił główkę Muriela z kilku metrów. Wydawało się, że to pewny gol, a jednak miejscowi obeszli się smakiem.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: piłkarski cud? III-ligowiec ograł Manchester City! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czas mijał, frustracja Andaluzyjczyków rosła, a na tablicy wyników wciąż było 0:0. Jose Mourinho ani myślał zmieniać taktyki, jego drużyna w zasadzie tylko czekała na ruch przeciwnika i skupiała się na przeszkadzaniu. Robiła to jednak skutecznie i doprowadzała gospodarzy do szewskiej pasji, bo ci dwoili się i troili, lecz za nic w świecie nie potrafili znaleźć sposobu na objęcie prowadzenia.
Dziwić mogła natomiast zastraszająca bierność Man Utd w ofensywie. Wicelider Premier League nawet nie próbował kontrować. Poza jedną sytuacją, bezproduktywny był Lukaku, zupełnie nie wykorzystywano też potencjału Juana Maty czy Alexisa Sancheza.
Bramki ostatecznie nie padły i choć wynik 0:0 wcale nie jest dla Sevilli najgorszy, to raczej trudno sobie wyobrazić, że na Old Trafford obraz gry będzie podobny. Rewanż zaplanowano na 13 marca.
Sevilla FC - Manchester United 0:0
Składy:
Sevilla FC: Sergio Rico - Jesus Navas, Gabriel Mercado, Clement Lenglet, Sergio Escudero, Ever Banega (90' Guido Pizarro), Steven N'Zonzi, Franco Vazquez, Pablo Sarabia, Luis Muriel (85' Sandro Ramirez), Joaquin Correa.
Manchester United: David de Gea - Antonio Valencia, Victor Lindelof, Chris Smalling, Ashley Young, Ander Herrera (17' Paul Pogba), Nemanja Matić, Scott McTominay, Juan Mata (80' Anthony Martial), Romelu Lukaku, Alexis Sanchez (75' Marcus Rashford).
Żółte kartki: Steven N'Zonzi (Sevilla FC) oraz Alexis Sanchez (Manchester United).
Sędzia: Clement Turpin.