Forma w końcu przyszła? - relacja z meczu Górnik Łęczna - GKS Jastrzębie

Od 18 października łęczyńscy kibice czekali na zwycięstwo swoich ulubieńców na stadionie przy al. Jana Pawła II. W sobotę Górnik zaprezentował się z dobrej strony i przełamał tę passę, zasłużenie pokonując GKS 2:0.

Piłkarze rozpoczęli sobotni pojedynek w sennym tempie. Już w 5. minucie trener Jerzy Wyrobek musiał zmienić założenia taktyczne, gdyż kontuzji doznał Janusz Wrześniak i nie mógł kontynuować gry. Jego miejsce zajął Jarosław Wieczorek.

Pierwszą groźną sytuację podbramkową stworzyli goście. W 14. minucie Jacek Wiśniewski świetnie dostrzegł Roberta Żbikowskiego po lewej stronie boiska, a ten zaskakująco strzelił tuż obok słupka bramki Górnika.

Górnik odpowiedział 7 minut później po stałym fragmencie gry. Z rzutu rożnego dośrodkował Piotr Bazler, futbolówka dotarła do Radosława Bartoszewicza, którego strzał ofiarnie obronił Jakub Kafka.

Nie minęło pół godziny gry i łęcznianie objęli prowadzenie. Kamil Witkowski podał na środek do Sławomira Nazaruka, który dostrzegł wbiegającego po lewej stronie Prejuce'a Nakoulmę i napastnik z Burkina Faso strzałem w długi róg nie dał szans Kafce.

Strzelona bramka dodała pewności gospodarzom, jednak najwięcej celnych podań wymieniali między sobą obrońcy. Z kolei w środkowej strefie rządził i dzielił doświadczony Wiśniewski, który dobrymi podaniami starał się otwierać kolegom drogę do bramki. W 39. minucie zagrał w szesnastkę rywali w kierunku Wieczorka, którego wślizgiem uprzedził Jakub Wierzchowski.

Gospodarze zrewanżowali się 120 sekund później, kiedy po mocnym strzale Grzegorza Szymanka, Kafka tylko odbił piłkę przed siebie, lecz GKS zdołał wyjaśnić sytuację. Tuż przed końcem pierwszej połowy swoich sił próbował Witold Cichy, lecz uderzył zbyt lekko, aby zaskoczyć bramkarza Górnika.

Po zmianie stron Cichy zaprezentował, jak nie należy grać w defensywie. Zaliczył wiele niepewnych interwencji, a jedna z nich o mały włos nie zakończyła się fatalnie dla GKS-u. W 52. minucie przy linii końcowej stracił piłkę na rzecz Nakoulmy, który jednak z ostrego kąta strzelił bardzo niecelnie.

Jastrzębski zespół był zmuszony głównie biegać bez piłki, próbując ją odebrać rywalom. W drugiej połowie tylko 3-krotnie zagroził bramce Wierzchowskiego. Golkiper obronił jednak strzały Witolda Wawrzyczka i Daniela Ferugi, a w ostatnich sekundach Tomasz Copik główkował w boczną siatkę.

Górnik długo utrzymywał się przy piłce, czego efektem były sytuacje podbramkowe. Kilkakrotnie Kafka musiał interweniować poza polem karnym, by ratować swoją drużynę. W 57. minucie został jednak pokonany. Po dośrodkowaniu Pawła Tomczyka, Witkowski głową skierował piłkę w stronę bramki. Kafka jeszcze wybił futbolówkę do boku, lecz trafiła ona w słupek i wpadła do siatki. - Paweł zagrał mi bardzo dobrą piłkę. Cieszę się, że udało się trafić - mówi zadowolony Witkowski.

Gospodarze ze spokojem kontrolowali przebieg gry. Przy dwubramkowym prowadzeniu już nie forsowali tempa, ale w końcówce zdołali jeszcze stworzyć dwie sytuacje. W 86. minucie Kamil Stachyra otrzymał prostopadłe podanie od Bazlera i zamiast strzelać właściwie podał do Kafki. Niecałe 60 sekund później Michał Grobelny zagrał do Nakoulmy, ten daleko wypuścił sobie futbolówkę, ale strącił ją jeszcze wzdłuż bramki przed próbującym interweniować Kafką, a Stachyra wślizgiem nie zdołał jej sięgnąć.

Górnik Łęczna - GKS Jastrzębie 2:0 (1:0)

1:0 - Nakoulma 29'

2:0 - Witkowski 57'

Składy:

Górnik Łęczna: Wierzchowski - Radwański, Nikitović, Karwan, Tomczyk - Bartoszewicz, Szymanek, Bazler - Nazaruk (83' Grobelny), Witkowski (83' Stachyra), Nakoulma.

GKS Jastrzębie: Kafka - Bednarek, Wiśniewski, Cichy, Wrześniak (8' Wieczorek) - Gill, Copik, Wawrzyczek (66' Adaszek), Feruga (66' Kukulski), Woźniak - Żbikowski.

Żółte kartki: Bazler, Tomczyk (Górnik).

Sędzia: Radosław Trochimiuk (Przasnysz).

Widzów: 1500.

Najlepszy piłkarz Górnika: Prejuce Nakoulma.

Najlepszy piłkarz GKS-u: Jacek Wiśniewski.

Piłkarz meczu: Prejuce Nakoulma.

Komentarze (0)