Legia wygrywa z Lechem. Jozak znów profesorem

Legia Warszawa w dużych trudach, ale wygrała na własnym stadionie z Lechem Poznań 2:1. Romeo Jozak, choć był w niedzielę uczniem Nenada Bjelicy, znowu mógł poczuć się jak profesor.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Michał Kucharczyk Agencja Gazeta / Kuba Atys / Na zdjęciu: Michał Kucharczyk

Już w drugiej minucie Marko Vesović wyszedł sam na sam z Jasminem Buriciem i uderzeniem po ziemi dał Legii prowadzenie. Wyrównał Christian Gytkjaer strzałem z piszczela, a zwycięstwo gospodarzom zapewnił Michał Kucharczyk pewnie wykonanym rzutem karnym. Piłkarze Kolejorza głośno protestowali, nie zgadzali się z decyzją Szymona Marciniaka i wręcz kazali mu obejrzeć sytuację w powtórce. Arbiter skonsultował się ze swoim asystentem oraz wozem VAR i zdania o podyktowaniu jedenastki nie zmienił.

Legia goni liderującą Jagiellonię, a Lech coraz śmielej wyklucza się z walki o mistrzostwo Polski.

Tym razem Romeo Jozak nie życzył Nenadowi Bielicy piątki na egzaminie. Tak było, gdy obecny szkoleniowiec Lecha bronił pracy dyplomowej w szkole trenerów w Chorwacji. Jozak był wówczas w komisji, a Bielica opowiadał o kontrataku. Oprócz wiedzy teoretycznej musiał omówić ten element gry i przedstawić jego zastosowanie w pokazowym treningu. Wszystko poszło dobrze, Bielica egzamin zaliczył. Prawdziwy test przed swoim profesorem miał jednak w niedzielę w Warszawie.

Stare notatki mogły mu się przydać. Skoro kilka lat wcześniej zrobiły na Jozaku wrażenie, może i raz jeszcze sprawiłyby, że trener pokiwałby głową z uznaniem. Zwycięstwo z Legią byłoby wybawieniem dla Bjelicy. Chorwat jest coraz bliżej zwolnienia z klubu, poza tym Lech, przed rozpoczęciem tego spotkania, nie wygrał aż dziesięciu wyjazdowych meczów z rzędu.

Ale za taki początek meczu Jozak z pewnością wyprosiłby Bielicę z sali zanim ten zdążyłby się przedstawić. Nie minęły dwie minuty, a gospodarze już prowadzili. Legia przeprowadziła bardzo prostą, ale skuteczną akcję. Z linii środka boiska długą piłkę do wbiegającego w pole karne Marko Vesovicia zagrał William Remy, a pomocnik dobrze ją przyjął, mądrze się zastawił i będąc przed Jasminem Buriciem strzelił lekko, precyzyjnie i umieścił ją w bramce.

Bielica mógł wyrzucić swój notes do kosza, ale kartkował strony z nadzieją na odnalezienie tej złotej myśli zapisanej na marginesie. Ale z czasem i jego piłkarze przypomnieli sobie kilka haseł zapisanych tłustym drukiem. Niebezpiecznie pod bramką Arkadiusza Malarza zrobiło się po pół godzinie. Wtedy w polu karnym pikę ładnie opanował Mihai Radut i strzelił po ziemi. Malarz obronił. Bramkarz Legii, który jest w znakomitej formie w tym sezonie, jeszcze lepiej spisał się kilkanaście sekund później. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Nikola Vujadinović uderzył głową, ale Malarza niemal z linii wybił piłkę do boku.

Z każdą minutą goście się rozkręcali. Legia nastawiła się na to, co wydawało się konikiem Bjelicy - czyli kontrataki. Ale widocznie Jozak nie słuchał do końca kolegi, kiedy ten wykładał o nich na egzaminie. Bo Miroslav Radović nie wystawił drużynie najlepszego świadectwa. W 60. minucie wystarczyło tylko celnie podać do kolegi, a ten wyszedłby sam na sam z Buriciem. Ale Radović zachował się źle, trafił w obrońcę Lecha i cała akcja szybko się skończyła.

Bielica zmienił taktykę, nie interesowały go już akcje z kontry. Lech, prowadził grę, wyglądał lepiej od rywala i w końcu wyrównał. Świetną akcję przeprowadził Mihai Radut, który minutę wcześniej miał zejść z boiska. Tak się jednak nie stało, Radut wbiegł w pole karne, podał do Christiana Gytkjaera, a Duńczyk z kiku metrów piszczelem umieścił piłkę w pustej bramce.

Goście chcieli pójść za ciosem, chwilę później Majewski mógł dać Lechowi prowadzenie, ale uderzył pół metra obok słupka. Co najmniej punkt Kolejorza wydawał się formalnością, drużyna z Poznania zasługiwała nawet na zwycięstw jednak w końcówce meczu Szymon Marciniak podyktował rzut karny po zagraniu ręką Wołodymyra Kostewycza. Ukrainiec nie widział piłki, ta trafiła go w dłoń, ale jako, że ręka była ułożona nienaturalnie i powiększyła powierzchnię ciała, sędzia nie miał podstaw, by podjąć inną decyzję.

Rzut karny pewnie wykonał Michał Kucharczyk, Legia wygrała, a Jozak znowu mógł poczuć się jak profesor. Choć był w niedzielę uczniem Bjelicy.

Legia - Lech 2:1 (1:0)
1:0 Marko Vesović 2'
1:1 Christian Gytkjaer 63
2:1 Michał Kucharczyk 86'

Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Inaki Astiz, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Marko Vesović (61. Michał Kucharczyk), William Remy, Krzysztof Mączyński, Miroslav Radović (80. Sebastian Szymański), Kasper Hamalainen - Eduardo (70. Jarosław Niezgoda).

Lech: Jasmin Burić - Wołodymyr Kostewycz (87. Kamil Jóźwiak), Nikola Vujadinović, Rafał Janicki, Robert Gumny - Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Mario Situm, Radosław Majewski, Mihai Radut - Christian Gytkjaer.

Żółte kartki: Jędrzejczyk, Eduardo, Mączyński (Legia) - Trałka, Vujadinović (Lech)

Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)

ZOBACZ WIDEO Przykry powrót Arkadiusza Milika - skrót meczu SSC Napoli - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Legia zdobędzie w tym sezonie mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×