30 złotych na Brazylijczyka. 7-letni Tymon poruszył Widzew Łódź

Archiwum prywatne / Michał Borkowski  / Na zdjęciu: 7-letni Tymon Borkowski postanowił kupić piłkarz swojemu ukochanemu Widzewowi
Archiwum prywatne / Michał Borkowski / Na zdjęciu: 7-letni Tymon Borkowski postanowił kupić piłkarz swojemu ukochanemu Widzewowi

Messi i Neymar byli za drodzy, więc stanęło na młodym Brazylijczyku. 7-letni Tymon postanowił kupić Widzewowi Łódź piłkarza.

W tym artykule dowiesz się o:

Ojciec chłopca Michał zarzeka się, że jego syn skrzynkę pocztową sprawdzał codziennie. Młody ma widzewski charakter, jest niesamowicie uparty i zawsze musi dostać to, co sobie wymarzył. Widzew miał już kiedyś takiego piłkarza, nazywał się Boniek. Problem w tym, że nic nie przychodziło. Dzień w dzień to samo. Spojrzenie przez dziurki w skrzynce, kluczyk, klik, spojrzenie jeszcze raz, a tam pusto. A przecież jego propozycja była doskonała, na pewno taka, aby na nią odpowiedzieć. Widzew Łódź musi lepiej grać, więc przydałby mu się Brazylijczyk, który strzela dużo goli. Bo każdy wie, że Brazylijczycy umieją dobrze grać w piłkę. Pieniądze przecież wysłał…

To wszystko przez dziadka

Dziadek Marek ma 64 lata, jest starym kibicem Widzewa z krwi i kości. Oglądał w Łodzi szaleństwa Bońka, widział jak Marek Citko w Lidze Mistrzów strzela gola z połowy boiska. Widział też upadek łódzkiego klubu. To on jest sprawcą całego zamieszania. Uznał, że ktoś w rodzinie musi te klubowe tradycje kultywować. Jakieś 8 miesięcy temu wziął Tymona na mecz, Widzew wygrał 3:1.

Chłopiec dał się złapać w dziadkowe sidła. Od tamtego czasu są na każdym meczu Widzewa. Ojciec Tymona, który do tej pory nie uważał się za kibica, też zaczął na te mecze chodzić. I też mu się spodobało. Zwycięstwo dziadka było jak wygrana na wyjeździe, gdy gole liczą się podwójnie.

ZOBACZ WIDEO: Denis Urubko o akcji ratunkowej na Nanga Parbat: "Gdy usłyszałem Revol, byłem taki szczęśliwy"

7-latek na dodatek gra w piłkę, jest bramkarzem w szkółce Widzewa. Trenuje dwa razy w tygodniu.

Messi i Neymar za drodzy

Na początku stycznia Tymon Borkowski spędzał z dziadkiem weekend. Chłopiec opowiada nam: - Powiedziałem dziadkowi, że chciałbym, aby Widzew końcu lepiej grał. On mnie zapytał, jakiego kupiłbym piłkarza. To mu odpowiedziałem, że Messiego. Jest jednak za drogi, więc wymyśliłem Neymara. Na niego też nie było stać. No to powiedziałem, że młodego Brazylijczyka.

Pan Marek dał 5 złotych, dołożyła się też jego żona, babcia Jadzia. Piątaka dali ojciec Michał, mama Kasia, sam Tymon i jego przytulanka - piesek Kajtuś. Wyszło 30 złotych. - Nie złożyła się moja babcia Stenia, która jest już w niebie i zamieszkała z aniołami - tłumaczy przejęty chłopiec. Rodzina włożyła pieniądze do koperty, a Tymek, z pomocą babci Jadzi, napisał list do prezesa Widzewa Przemysława Klementowskiego i wysłał. A potem nie odpuszczał skrzynce pocztowej.

Czekali prawie 2 miesiące. Pan Michał: - Pierwsza reakcja była na Facebooku, potem na Twitterze. W końcu skontaktował się z nami Widzew, a następnie czytaliśmy o tym już wszędzie.

Skrzynka nie była pusta. Pomoc dla Kuby

Któregoś dnia skrzynka w końcu nie była pusta. - Prezes napisał, że będą zastanawiać się nad tym transferem jak będą w wyższej lidze. A Tymon miał się zastanowić, co chce zrobić z tymi pieniędzmi. I wymyślił.

Chłopak pyta mnie: - Wie pan o tym chorym chłopcu?
- Tak wiem, to Kuba - odpowiadam.
- Przekażę mu 50 złotych!

19-letni Kuba z Koluszek choruje na białaczkę, fani zbierają pieniądze na jego leczenie. W sobotę, na pierwszym meczu w tym roku w Viktorią Sulejówek odbędzie się zbiórka. Nowy, 16-tysięczny stadion będzie pełny, bo łódzki klub jest ewenementem na skalę światową i choć gra III lidze (w swojej grupie zajmuje 2. miejsce), to jego mecze ogląda komplet publiczności. To wtedy Tymon chce przekazać pieniądze.

Porady dla idola

Tymek na mecz został zaproszony. Był też w klubie w piątek, dostał prezenty i osobiście rozmawiał z prezesem Klementowskim. Spotkał też swojego idola Patryka Wolańskiego, bramkarza drużyny prowadzonej przez Franciszka Smudę. Jak mówi, nie dostał rad od starszego kolegi jak zostać dobrym bramkarzem.

To on mu ich udzielił: Powiedziałem mu, że nie może tak daleko wychodzić. Bo raz na meczu widziałem, że jak mieli rzut wolny, to on wyszedł jakieś dwa metry przed połową boiska. Ja bym tak nie zrobił.

-----

Kibice Widzewa zebrali dla Kuby na razie 243 tys. złotych. To połowa potrzebnej kwoty. Wpłat można dokonywać pod adresem https://www.siepomaga.pl/zycie-kuby

Komentarze (2)
avatar
Artur Ledecki
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Żeby Śląsk miał takich kibiców :) 
avatar
Kasia Mariusz Wleklik Kowzan
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
6
1
Odpowiedz
Od dziecka (choć przyznam że zapomniałem już) byłem kibicem Widzewa. Jak można pomóc?