Tomasik żałuje przenosin do Poznania? "Lech nie sprowadzał mnie bym był widzem"

Getty Images / Paweł Jaskółka / Piotr Tomasik
Getty Images / Paweł Jaskółka / Piotr Tomasik

- Nie ma co ukrywać, nie jestem zadowolony, że siadam na trybunach - mówi przed niedzielnym spotkaniem z Jagiellonią Białystok obrońca Lecha Poznań, Piotr Tomasik.

Niedzielne starcie z Jagą, przywoła u obecnego zawodnika Lecha Poznań wspomnienia z końcówki poprzedniego sezonu. W ostatnim meczu rozgrywek 2016/17 Tomasik mógł bowiem zapewnić białostoczanom historyczne mistrzostwo Polski. Jego strzał z dystansu w doliczonym czasie gry pojedynku z "Kolejorzem" minął jednak bramkę o centymetry: - Przez tydzień śniła mi się ta sytuacja. Potem jakoś przeszło, to była już tylko historia i uznałem, że trzeba pisać nowy rozdział - wspomina 30-latek dla Przeglądu Sportowego.
 
Wtedy Tomasik był najlepszym lewym obrońcą Lotto Ekstraklasy, a wielu ekspertów domagało się powołania go do kadry. Przez kontuzję odniesioną latem, ówczesny piłkarz Jagiellonii stracił jednak znaczną część rundy jesiennej. W styczniu zdecydował się po 2,5 roku na zmianę barw klubowych i za pół miliona złotych trafił do Poznania. Tu Tomasik pojawił się na boisku tylko w inauguracyjnym starciu przeciwko Arce Gdynia (wszedł na ostatnie 11 minut - przyp. red.). Pozostałe cztery spotkania obserwował z trybun bądź ławki rezerwowych: – Nie tak to sobie wyobrażałem... Nie ma co ukrywać, nie jestem zadowolony, że siadam na trybunach. Szanuję decyzję trenera, ale nigdy się z nią nie pogodzę, w końcu każdy chce grać. Przecież Lech nie sprowadzał mnie po to, żebym był widzem - mówi rozczarowany zawodnik.

Jest to tym dziwniejsze, że grający na jego pozycji Wołodymyr Kostewycz  prezentuje się co najwyżej średnio. Głos w sprawie zabrał więc trener Lecha Poznań, Nenad Bjelica: - Piotr wie, dlaczego tak się stało, mieliśmy rozmowę tydzień temu. Jak zawsze, wszystko zależy teraz od niego. Moim zadaniem jest wyłącznie wybranie najlepszych piłkarzy do drużyny - wyjaśnia Chorwat.

Według nieoficjalnych doniesień z Wielkopolski, głównym powodem sytuacji jest problem z komunikacją wewnątrz drużyny, złożonej w dużej mierze przez obcokrajowców. Zawodnik nie ukrywa, że gdyby wiedział, iż w Poznaniu czeka go rola rezerwowego, raczej zostałby wiosną w Jagiellonii: - W takiej sytuacji pewnie bym nie ruszał się z Białegostoku - mówi Tomasik, który nie zamierza jednak składać broni i po cichu ma nadzieję na występ przeciwko byłemu klubowi: - Walczyłem, walczę i będę walczył. Na razie gra "Kosta", ale nie jest powiedziane, że tak będzie do końca sezonu. Ja jestem gotowy, żeby wskoczyć do składu - deklaruje.

Lech Poznań zajmuje obecnie 3. miejsce w Lotto Ekstraklasie, tracąc do prowadzącej Jagiellonii 8 punktów.

ZOBACZ WIDEO Powrót Glika, dziwne zachowanie Jemersona - skrót meczu RC Strasbourg - AS Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (7)
avatar
Andi - Prawdziwy Kibic
13.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Już zaczyna gwiazdorzyć bo nie gra. 
avatar
PiKey
11.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Niech pokazuje się na treningach i czeka na swoją szansę. Ja też wolałbym widzieć Tomasika na boisku aniżeli na ławce czy tym bardziej na trybunach. Ale był sprowadzany na zmiennika Kostewycza, Czytaj całość
avatar
_smigol_
11.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
To się pan języków ucz panie Tomasik albo bierz się pan za granie. To jest Lech Poznań A nie jakaś Jagiellonia. Tu się trzeba starać... 
avatar
collins01
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Problem z obcokrajowcami a cierpi nasz zawodnik...Takie tlumaczenia lub ich całkowity brak to brednie stworzone tylko po to by powstał"artykuł"... 
Jagafan
10.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
miałeś chamie złota wór....został Ci się jeno sznur.....przykre ale wracaj do domu, do nas, do Białego