Debiut Piotra Stokowca daleki od wymarzonego. Sławomir Peszko: Czuję się lekko upokorzony

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Sławomir Peszko
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Sławomir Peszko

Piłkarze Lechii Gdańsk wciąż czekają na przełamanie. Po przegranym 1:3 meczu z Legią Warszawa Sławomir Peszko zauważył, że jest mały prognostyk na przyszłość, jednak męczy go już deklarowanie rehabilitacji w kolejnych spotkaniach.

W niedzielę Lechia Gdańsk przegrała z Legią Warszawa 1:3. - Jakiś mały prognostyk na przyszłość jest. Trener wprowadził nowe zasady i reguły, treningi są zupełnie inne, ale przegraliśmy znowu 1:3 na własnym boisku i mamy zero punktów. Obojętnie, czy tych sił było włożonych więcej, czy mniej, cały wysiłek poszedł na marne. Na szczęście zaraz jest kolejny mecz i szansa do rehabilitacji. Szkoda tylko, że co tydzień tak mówimy, a nic z tego nie wychodzi - powiedział po spotkaniu Sławomir Peszko.

Widać było trochę inny styl gry Lechii. - Organizacja gry była lepsza niż w poprzednich spotkaniach. Stworzyliśmy też na początku presję Legii, ale pozytywów ogólnie nie jest dużo. Przegrywając 1:3 u siebie musimy wyciągać wnioski z negatywnych momentów - stwierdził Patryk Lipski.

Okazało się, że to wszystko nie wpłynęło na pozytywny wynik. - Brakuje nam przede wszystkim agresywności. Nie przestraszyliśmy się Legii Warszawa mimo tego wyniku, ale ja się czuję lekko upokorzony. Nie tak sobie wyobrażałem ten mecz - żałował Peszko. - Każdy się starał, ale za to punktów nie ma. Trener Stokowiec zwrócił odpowiedzialność za stałe fragmenty gry, bo znów tracimy gola po tym elemencie, a nie jest tak naprawdę trudno wyeliminować te błędy. Ja sam liczyłem na szansę i cieszę się, że zagrałem trochę ponad pół godziny. Z samej gry zadowolony już nie jestem, traktuję to jako przetarcie po absencji. Oby z Lechem było lepiej - dodał Lipski.

- Graliśmy systemem 3-5-2 na dwóch napastników i dwóch wysoko grających wahadłowych. Nadziewaliśmy się na kontry i były problemy z powrotami. Poprawiliśmy trochę stałe fragmenty gry, ale mamy już taką stratę punktową, że trzeba optymistycznie patrzeć na mecz w Poznaniu. Lech wygrał 5:1 z Jagiellonią, ale ja się nie boję - zdeklarował Sławomir Peszko.

ZOBACZ WIDEO RB Lipsk tylko z punktem w Stuttgarcie. Krótki występ Kamińskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (3)
ORH-
17.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
PESZKIN GRAŁ SŁABO W POZNANIU. 
avatar
Szczery do ......
12.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Peszko chyba znowu się napił za mocnej herbaty , czy on w Poznaniu będzie się z kimś bił czy grał mecz w pn. ? Bo nie rozumiem czego miałby się bać . 
Louis Ciffer
12.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Kokeszko won!