"Trzaskałem hamburgery i myłem podłogi". Zaskakująca przeszłość prezesa Legii

Dariusz Mioduski w młodości wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam pracował w słynnej restauracji z fast foodami. - Nawet nie zostałem dopuszczony do frontu, gdzie mógłbym sprzedawać kanapki - wspomina.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Dariusz Mioduski Getty Images / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski
Człowiek sukcesu. Tak o sobie może mówić Dariusz Mioduski. Dzisiaj jest właścicielem i prezesem Legii Warszawa. Wcześniej jednak świetnie radził sobie jako prawnik i biznesmen. Do wszystkiego doszedł ciężką pracą. W młodości nie bał się wykonywać zawodów, które są bardzo męczące i dlatego wyjechał do Stanów Zjednoczonych.

W "Przeglądzie Sportowym" Mioduski opowiedział o amerykańskiej przygodzie. Tam przyszło mu pracować w słynnej sieci McDonald's, ale to nie było jedyne zajęcie, którego się podejmował.

- Wykonywałem tam najczarniejszą pracę: myłem podłogi, wynosiłem śmieci i trzaskałem na zapleczu hamburgery. Nawet nie zostałem dopuszczony do frontu, gdzie mógłbym sprzedawać kanapki. W Stanach chwytałem się różnych, ciężkich zajęć: sprzątanie biur, praca na budowie, zajmowałem się ogrodami w tropiku w Teksasie. I choć czasem było bardzo ciężko, to zawsze sprawiało mi to przyjemność. Gdy przestawało, odchodziłem - wspomina.

Mioduski przyznaje, że w pracy spotkał wielu kolegów, którzy nie mieli ambicji. On jednak chciał cały czas iść do przodu i próbować kolejnych rzeczy. To zaprowadziło go do tego, że dzisiaj żyje na wysokim poziomie.

- To były ważne doświadczenia, one nauczyły mnie dyscypliny, pokazały, że zawsze sobie poradzę, niezależnie, co mnie spotka w życiu. I, jeśli będę musiał iść kopać rowy, bo coś ważnego będzie od tego zależało, to zrobię to - przyznaje.

Obecnie jego głównym zajęciem jest prowadzenie Legii. Rok temu głośno było o jego konflikcie z byłym wspólnikiem Bogusławem Leśnodorskim. Obecnie ten etap uważa za zamknięty. Przyznaje z kolei, że jedną z najtrudniejszych decyzji jako prezesa było zwolnienie Jacka Magiery.

- Zawsze bardzo lubiłem i ceniłem Jacka Magierę. Ale po meczu ze Śląskiem zrozumiałem, że nie mam wyjścia. Czasem zwalnia się ludzi, kiedy wyczerpie się formuła i nie ma większego zaangażowania emocjonalnego. Wtedy podejmuje się decyzję na chłodno. Ale są przypadki, w których ma się z tą osobą bliski kontakt i wtedy jest najtrudniej. Tak było w przypadku Jacka - opowiada Mioduski.

Legia teraz jest kierowana przez Romeo Jozaka. Mistrz Polski jest drugi w tabeli Lotto Ekstraklasy i ma tyle samo punktów, co pierwsza Jagiellonia Białystok.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #16: Wszyscy już skreślili Teodorczyka
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×