Śląsk - Wisła Płock: niemoc wrocławian trwa

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Robert Pich (z lewej) oraz Jose Kante (z prawej)
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Robert Pich (z lewej) oraz Jose Kante (z prawej)

W niedzielne popołudnie obejrzeliśmy we Wrocławiu dwie różne połowy. Śląsk wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w 2018 roku - remis 1:1 przeciwko Wiśle Płock z pewnością nie zadowolił żadnej ze stron.

Po pierwszych piętnastu minutach garstka widzów zgromadzonych na Stadionie Wrocław przemarzła do szpiku kości. Ciekawych akcji bramkowych było jak na lekarstwo, a jeśli było nam dane takowe oglądać, to głównie ze strony gości. Giorgi Merebaszwili niemal wrzucił piłkę na kołnierz Jakubowi Słowikowi, a po chwili Alan Uryga oddał niezłe, lecz niecelne uderzenie głową.

Z czasem miejscowi przejęli inicjatywę i starali się zademonstrować swoim fanom coś interesującego. W ich grze brakowało jednak jakości, a przede wszystkim strzałów na bramkę. Chyba najlepszą okazję miał Robert Pich. Słowak otrzymał prezent od Thomasa Daehne, lecz nie wykorzystał fatalnego błędu golkipera gości i równie źle przyjął futbolówkę.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Wisła była zespołem lepszym, a odważna gra Merebaszwiliego zaprocentowała wywalczonym rzutem karnym w 36. minucie. Stosunkowo najlepszy obrońca Śląska w tym roku, czyli Tim Rieder, zachował się w tej sytuacji skandalicznie. Jedenastkę bez problemów wykorzystał Semir Stilić.

Gospodarze mieli nieco szczęścia w samej końcówce pierwszej połowy. Ogromne zamieszanie w polu karnym przyniosło kolejną jedenastkę w tym spotkaniu. Marcin Robak przypomniał sobie jak strzelać gole i zapewnił WKS-owi wyrównanie. To była ostatnia akcja pierwszej części.

Bramka bezpośrednio przed przerwą wyraźnie dała kopa do działania piłkarzom Tadeusza Pawłowskiego. Druga połowa była w ich wykonaniu o wiele szybsza i efektywniejsza. Już w 58. minucie bliski zaskoczenia świeżo wprowadzonego na boisko Seweryna Kiełpina był Robert Pich. Jego dośrodkowanie odbiło się od poprzeczki. Sytuację sam na sam zmarnował Robak i nawet Igors Tarasovs miał okazję po dobrym dośrodkowaniu ze stałego fragmentu.

Sporo ożywienia wniosło również wprowadzenie do gry Jakuba Koseckiego. Były reprezentant Polski czekał na ten występ ponad miesiąc i trzeba przyznać, że popularny Kosa w formie może dać Śląskowi bardzo dużo. W końcówce znakomitą szansę mieli jednak przyjezdni. Giorgi Merebashwili i Konrad Michalak zmarnowali szybką kontrę. We Wrocławiu nie padła więc w drugiej odsłonie ani jedna bramka i zespoły ostatecznie podzieliły się punktami.

Śląsk Wrocław - Wisła Płock 1:1 (1:1)
0:1 - Semir Stlić 37'
1:1 - Marcin Robak 45+1'

Śląsk: 27. Jakub Słowik - 3. Piotr Celeban, 32. Igors Tarasovs, 21. Tim Rieder, 19. Mateusz Lewandowski (17. Mariusz Pawelec - 87') - 5. Augusto, 6. Michał Chrapek (29. Michał Chrapek - 46'), 16. Robert Pich, 22. Sito Riera, 11. Mateusz Cholewiak (7. Jakub Kosecki - 76') - 9. Marcin Robak

Wisła Płock: 30. Thomas Danhe (87. Seweryn Kiełpin - 53') - 20. Cezary Stefańczyk, 14. Adam Dźwigała, 18. Alan Uryga, 9. Arkadiusz Reca - 8. Dominik Furman, 23. Semir Stilić (16. Oskar Zawada - 88'), 6. Damian Rasak, 10. Giorgi Merebashvili, 7. Nico Varela (77. Konrad Michalak - 72') - 29. Jose Kante

Żółte kartki: Sito Riera (Śląsk Wrocław) oraz Dominik Furman (Wisła Płock)

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

ZOBACZ WIDEO Manchester United awansował do półfinału Pucharu Anglii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)