Arsene Wenger zdaje sobie sprawę z tego, że kluczowe znaczenie w walce o awans będzie miała koncentracja. Francuz już nie może się doczekać półfinałowego starcia i jest pełen nadziei, że po raz drugi w karierze prowadzony przez niego zespół zagra w finale Champions League.
- Przeciwko Portsmouth zagraliśmy ustawieniem 4-4-2 i stworzyliśmy naszemu rywalowi sporo problemów w defensywie. Myślę, że właśnie taką formacją zagramy w starciu z Manchesterem United. To jednak zależy także od tego, kto będzie do mojej dyspozycji - stwierdził.
- Musimy odnaleźć równowagę w zespole. Kiedy Fabragas gra za plecami napastnika, wówczas snajper czuje się osamotniony i mamy problemy ze stwarzaniem sobie sytuacji podbramkowych. Kiedy zaś na prawej pomocy grywa Walcott, wówczas nasz obrońca musi bardziej myśleć o zadaniach defensywnych - dodał.
- Awansujemy do finału, ale zwycięstwo to nie będzie należało do jedenastu piłkarzy, tylko do czternastu. Kluczową rolę mogą odegrać rezerwowi. Nieważne jest to, kto zagra w wyjściowym składzie. Dla nas liczy się przede wszystkim awans, dlatego nie może nam zabraknąć koncentracji. Musimy być odważniejsi niż przed tygodniem, w czym może nam pomóc atut własnego boiska - zakończył.
Theo Walcott mówi wprost, że dla zdecydowanej większości graczy Kanonierów, zbliżająca się potyczka z Manchesterem będzie najważniejszą w ich karierze. Arsenal to młody zespół i możliwość gry w finale Ligi Mistrzów byłaby dla ekipy z Londynu sporym wyzwaniem.
- Mecz z Manchesterem United jest dla nas niezwykłym wydarzeniem, najważniejszym w naszych karierach. To będzie niezwykłe spotkanie, ale jesteśmy w stanie sobie w nim poradzić. Mamy spore doświadczenie i wierzę, że stać nas na to, aby radzić sobie w tego typu starciach. Wierzymy, że osiągniemy pozytywny rezultat i to my zagramy w finale - stwierdził.
- Liczymy na to, że wysokie zwycięstwo z Portsmouth pozytywnie na nas wpłynie. Wielu z nas odpoczywało w tym starciu i to może nam pomóc w walce o awans - dodał.
- Już nie możemy się doczekać konfrontacji z Manchesterem. Przyjdzie nam w końcu zagrać na Emirates Stadium, przed własnymi kibicami. Liczę na to, że właśnie to będzie decydujące, ponieważ mamy wspaniałych fanów, a oni już nie raz to udowadniali w tym sezonie - zakończył.
Sir Alex Ferguson wie, że Arsenal tanio skóry nie sprzeda, dlatego cały czas powtarza, że jego podopiecznym nie może zabraknąć koncentracji. Szkoleniowiec cieszy się ze zwycięstwa z Old Trafford, ale przestrzega zarazem, że także i w rewanżu jego piłkarzom musi się udać zdobyć gola.
- Linia pomocy w pierwszym meczu z Arsenalem wykonała kawał dobrej roboty, dlatego w starciu z Middlesbrough postanowiłem dokonać kilku roszad w składzie - powiedział.
- Myśląc o tym spotkaniu myślę o tym, aby moi piłkarze byli odpowiednio skoncentrowani i rozegrali w rewanżu perfekcyjny mecz - dodał.
- Posiadam w swojej drużynie wspaniałych piłkarzy. Oba kluby grają optymalny futbol. Jeśli rozegramy wielki mecz, wówczas zwyciężymy. Darzymy szacunkiem Arsenal. Nie sądzę, aby zdecydowali się na dokonanie większych zmian w porównaniu z pierwszym spotkaniem, ale na wszystko będziemy przygotowani - kontynuował.
- Na Old Trafford udało nam się wygrać 1:0, tak więc teraz, aby awansować musimy przede wszystkim strzelić bramkę. My i Arsenal długo dominowaliśmy w angielskiej piłce. Sądzę, że czeka nas piękny mecz - zakończył.
Darren Fletcher nie ukrywa, że darzy szacunkiem Arsenal i ma w pamięci mecz, w którym to Kanonierzy rozbili Manchester United 4:0. Piłkarz zdaje sobie sprawę z tego, że Czerwone Diabły będą pod presją, ale ma nadzieję, że pomimo to właśnie oni zagrają w wielkim finale.
- Arsenal to klub, który znakomicie gra piłką. Musimy podejść do tego meczu z należytym szacunkiem, aby nie powtórzyć meczu z zeszłego sezonu, kiedy to ulegliśmy im w FA CUP 0:4. Najważniejsze, to zablokować Arsenal w środku pola i szybko strzelić bramkę. Wówczas nie powinniśmy mieć większych problemów z wywalczeniem awansu. Oni zaś na pewno będą się starali ostrzeliwać naszą bramkę przez cały mecz - powiedział.
- Sądzę, że przed tygodniem powinniśmy zwyciężyć wyżej, niż 1:0, bo stworzyliśmy sobie wiele sytuacji do strzelenia gola, cztery, może pięć, a udało nam się tylko raz trafić. Na pochwały zasługuje bramkarz naszych rywali, ponieważ bez niego Arsenal przegrałby znacznie wyżej. Pomimo to jesteśmy z siebie zadowoleni - mówił.
- Teraz najważniejsze dla nas będzie to, aby coś strzelić na Emirates Stadium. Będziemy pod presją, zwłaszcza, że to Arsenal zagra u siebie i zaatakuje, bo musi zdobyć bramkę. To będzie dla nas trudny mecz, ale jeśli zagramy mądrze, to zakwalifikujemy się do finału - zakończył.
W pierwszym meczu Mamchester wygrał po trafieniu Johna O’Shea, a drugi półfinał Champions League, w którym FC Barcelona podejmowała londyńską Chelsea zakończył się bezbramkowym remisem. Zatem w obu spotkaniach jeszcze wszystko jest możliwe.
Finał zostanie rozegrany we Włoszech, na Stadio Olimpico w Rzymie, gdzie jak dotąd w Lidze Mistrzów triumfowały tylko dwa zespoły, chociaż decydujące starcie było rozgrywane pięciokrotnie, a mowa tu o FC Liverpoolu i Juventusie Turyn.