Ogromny plac, na którym znajdują się dźwigi, wysięgniki czy holowniki. To miejsce, gdzie siedzibę ma okoliczny lider w branży przemysłu ciężkiego (dokładnie dźwigowo-holowniczego - przyp. red.). W niej, jak donosi "Bild", pracuje były reprezentant Polski i piłkarz m. in. Ajaxu Amsterdam czy 1. FC Koln, Andrzej Rudy.
- Zacząłem tutaj pracę 1 listopada jako kierowca lawetowy - opowiada niemieckiemu dziennikowi główny bohater. Jak tłumaczy, na razie jest na półrocznym okresie próbnym. Pracuje na zmiany. Czasami zajmuje się odholowywaniem źle parkujących, innym razem działa jako "pomoc drogowa" w przypadku stłuczek. Nie ukrywa jednak, że kiedyś jego plany były zupełnie inne.
Trudno się dziwić, bowiem w ostatnich latach PRL-u "Rudi", jak mawiali o nim później fani Ajaxu Amsterdam, był uznawany za jeden z największych talentów Polski. Chociaż jego karierę nieco załamała słynna ucieczka podczas zgrupowania w Mediolanie przed meczem z reprezentacją ligi włoskiej pod koniec 1988 roku, to Polak i tak zdążył spędzić dwa sezony we wspomnianym holenderskim gigancie, a jeszcze wcześniej zaliczyć m. in. kilka lat w Bundeslidze w barwach 1.FC Koln.
W Kolonii, 53-latek do dzisiaj jest zresztą bardzo szanowany. Kibice wciąż pamiętają jego grę. Nic więc dziwnego, że zdarzają się sytuacje, gdy ludzie w mieście go rozpoznają. - Kiedy widzą mnie w sklepie, w ubraniach roboczych, najczęściej nic nie mówią. Jednak znajoma sprzedawczyni przekazuje mi później, że po moim wyjściu ludzie pytają, czy to naprawdę byłem ja - śmieje się wychowanek Śląska Wrocław.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #18. Brat Arkadiusza Milika: Chciałbym, żeby Arek się przełamał
Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że Rudy zostanie przy futbolu. Sam nie ukrywa, że chciał by tak było, gdy próbował swoich sił jako trener, prowadząc kolejne kluby z niższych lig w Euskirchen, Siegen czy Zuelpich. Nadszedł jednak czas, gdy uznał, że to wszystko nie ma to sensu. - Wcześniej wydawało mi się, że nigdy nie będę robić w życiu czegoś niezwiązanego z piłką nożną. Futbol się jednak zmienił. W dzisiejszych czasach to głównie pieniądze, a ja nie patrzyłem przez ich pryzmat. W pewnym momencie zrozumiałem więc, że teraz muszę robić coś innego - stwierdził w niemieckim tabloidzie.
Padło na firmę, w której Polak odnalazł się znakomicie. Chwali go nawet dyrektor zakładu. Do tego szybko znalazł wspólny język z innymi zatrudnionymi. - Firma i pracownicy doskonale mnie przyjęli. Nie oczekuję specjalnego traktowania ze względu na swoje nazwisko - zaznacza.
Mimo tego, Rudy nie wyklucza jednak powrotu do sportowego zajęcia w przyszłości, chociaż rozważyłby tylko dobrą ofertę. Szczególnie, że nie tęskni za sławą. - Pracuję równie sumiennie i ambitnie jak podczas kariery piłkarskiej. Sam pochodziłem z biednego domu, więc wiem, jak to jest mieć niewiele. Nie muszę żyć w luksusie - zakończył.