Na Coupe de Monde niespełna 22-letni wówczas Ronaldo był w świetnej formie. W przedmundialowym sezonie strzelił dla Interu Mediolan aż 34 gole, a pół roku przed mistrzostwami został nagrodzony Złotą Piłką "France Football" dla najlepszego zawodnika świata - był najmłodszym w historii laureatem tej prestiżowej nagrody.
Nad Sekwaną potwierdził, że nie bez przyczyny był nazywany "Il Fenomeno". W drodze do finału mundialu zdobył cztery bramki, a przy trzech kolejnych asystował i rywalizował nie tylko o tytuł króla strzelców mistrzostw, ale też o miano najlepszego gracza turnieju.
W finale z Francją (0:3) kompletnie jednak zawiódł. Najlepszy piłkarz schyłku XX wieku był na Stade de France cieniem samego siebie, by nie powiedzieć, że z nim na boisku Canarinhos grali w dziesięciu przeciwko jedenastu. Dopiero kilka dni po finale wyszło na jaw, że tuż przed decydującym meczem Ronaldo miał problemy zdrowotne, ale to, co dokładnie wydarzyło się 12 lipca 1998 roku, było jedną z największych tajemnic w historii futbolu. Teraz głos w sprawie zabrał sam zainteresowany. Brazylijczyk opowiedział o tamtej sytuacji w filmie dokumentalnym produkcji "FourFourTwo".
- Po obiedzie postanowiłem trochę odpocząć i ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, jest to, że położyłem się do łóżka. Potem dostałem drgawek, otoczyli mnie koledzy z drużyny, a potem pojawił się dr Lidio Toledo. Nikt nie chciał mi powiedzieć, co się dzieje - wspomina Brazylijczyk.
- Poprosiłem ich, żeby sobie poszli, ponieważ chciałem się przespać. Wtedy Leonardo poprosił mnie o pójście z nim na spacer po hotelowym ogrodzie i usłyszałem od niego, że nie mogę zagrać w finale - dodaje Ronaldo.
Przez lata powstało mnóstwo teorii na temat tamtej sytuacji. Według relacji niektórych z reprezentantów Brazylii, Ronaldo był nieprzytomny, gdy został znaleziony w pokoju, ale wspomniany dr Toledo zapewnia, że piłkarz był przytomny, choć miał problemy z oddychaniem i miał ślinotok.
Brazylijski dziennik "Folha de S Paulo" informował, że Ronaldo zmagał się wówczas z depresją, a dzień przed finałem dopadł go kryzys, ale dr Toledo odmówił podania mu leków w obawie przed testem antydopingowym. Inna krążąca wersja mówiła o alergii na zastrzyk, który dr Toledo zaaplikował w kontuzjowane kolano piłkarza.
Sytuacja z Ronaldo podzieliła też reprezentantów Brazylii. Część z nich, w tej grupie był m.in. wspomniany Leonardo, chciała, by przed finałem Ronaldo został odizolowany od drużyny. Inni, z kapitanem zespołu, Dungą na czele, byli za obecnością napastnika w grupie. Jeszcze na kilkadziesiąt minut przed pierwszym gwizdkiem do wyjściowego składu Brazylii wpisany był nie Ronaldo, lecz Edmundo. Mario Zagallo dokonał zmiany tuż przed meczem, a jedna z teorii mówi, że selekcjoner został poddany presji przez przedstawicieli firmy Nike, czyli sponsora technicznego Canarinhos i samego Ronaldo. Wersję tę wzmacnia relacja samego Edmundo.
- Ludzie Nike'a byli z nami przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jakby byli członkami sztabu szkoleniowego. Mieli potężną władzę. Tyle mogę powiedzieć na ten temat - stwierdził "Animal".
W 2000 roku rzekomymi naciskami firmy Nike na występ Ronaldo w finale zajęła się komisja śledcza brazylijskiego parlamentu powołana do zbadania kontraktu Nike'a z brazylijską federacją. Występ Ronaldo w finale mundialu miał być jednym z warunków wypłaty premii, ale w toku śledztwa nie zostało to potwierdzone.
Ronaldo natomiast zapewnia, że to on wymógł na Zagallo decyzję o wystawieniu go w finale, choć jeszcze kilka godzin wcześniej jego ciałem targały konwulsje.
- Badania nie wykazały niczego nienormalnego - z medycznego punktu widzenia nic się nie wydarzyło. Potem udaliśmy się na stadion z informacją od Zagallo, że nie zagram. W dłoni trzymałem jednak wyniki badań - dr Toledo dał mi zielone światło. Zaczepiłem Zagallo na stadionie i powiedziałem: "Wszystko jest w porządku, tu są wyniki badań - chcę zagrać". Nie dałem mu wyboru. Nie miał wyjścia i musiał zaakceptować moją decyzję. Zagrałem i być może to miało wpływ na zespół, bo zdarzenie sprzed kilku godzin mogło być przerażające. To nie było coś, co widuje się codziennie - komentuje Ronaldo.
Dlaczego Brazylijczyk nie chciał odpuścić występu w finale MŚ 1998? - Miałem obowiązek wobec kraju i nie chciałem tego przegapić. Mam swój honor i czułem, że mogę zagrać. Oczywiście nie był to jeden z moich najlepszych meczów w karierze, ale czułem, że podołam wyzwaniu
Tamtego wieczoru Canarinhos z Ronaldo w składzie byli jedynie tłem dla Trójkolorowych i Zinedine'a Zidane'a, ale cztery lata później odzyskali mistrzostwo świata, a do złota poprowadził ich właśnie Ronaldo. Brazylijczycy wygrali wszystkie siedem spotkań rozgrywanego w Japonii i Korei Południowej turnieju, a Ronaldo zdobył w nich osiem bramek, w tym dwie w finale z Niemcami (2:1), i sięgnął po koronę króla strzelców.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #18. Brat Arkadiusza Milika: Chciałbym, żeby Arek się przełamał