Wielkanoc na trzech krańcach Europy. Świąteczna opowieść Jose Embalo

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jose Embalo
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jose Embalo

- Przez ostatnie sześć lat każde Święta Wielkanocne spędzałem poza moim rodzinnym domem - opowiada portugalski zawodnik Rakowa Częstochowa, Jose Embalo. W tym czasie grał m. in. na Cyprze czy Islandii, gdzie poznał tamtejsze tradycje Wielkanocne.

Od Portugalii, poprzez Cypr, po Islandię. Kariera Jose Embaló z pierwszoligowego Rakowa Częstochowa wiodła niemal po całej Europie. Dzięki temu 25-latek mógł poznać tradycje wielkanocne w różnych zakątkach naszego kontynentu.

Zaczęło się od wyjazdu do AEL Limassol w 2012 roku. - Początkowo mieliśmy portugalski sztab na czele z trenerem Jorge Costą oraz kilku zawodników, m. in. Paulo Sergio, Carlitosa czy Rui Miguela [w Polsce znany z gry w Zagłębiu Lubin - dop. red.], dlatego w pierwszym roku świętowaliśmy wspólnie "po portugalsku"- mówi nasz bohater.

Upamiętniające krew Chrystusa czerwone pisanki, którymi Cypryjczycy biją się przy stole, palenie podobizny Judasza, domy przyozdobione barwnymi gałązkami kwitnących cytryn i pomarańczy oraz jagnięcina z różna. To napastnik zobaczył dopiero po roku pobytu w klubie. - Zawsze znajdowałem w zespole jakiegoś przyjaciela, który zapraszał mnie do swojego domu. Dzięki temu mogłem nauczyć się nowej kultury wielkanocnej - tłumaczy Embalo.

Jak opowiada, święta prawosławnych obywateli Cypru znacznie różniły się od tych, które znał. Oprócz wspomnianych wyżej obrzędów w oczy rzucał się szczególnie grecki temperament miejscowych mieszkańców. - Było naprawdę wyjątkowo, ponieważ wszyscy tam są bardzo otwarci i chcą mieć dom pełen ludzi. Poza tym ma się wrażenie, że chcą świętować 24 godziny bez przerwy - stwierdza.

Po kilku latach spędzonych na Wyspie Afrodyty, Portugalczyk wrócił do kraju. Nie było mu jednak dane spędzić świąt wielkanocnych w domu, ponieważ niedługo później przeszedł na wypożyczenie do RPA, a podczas kolejnej Wielkanocy był już na... Islandii. - Trafiłem do klubu tamtejszej drugiej ligi, Knattspyrnufélag Fjarðabyggðar. Niestety, w czasie świąt miałem turniej, więc nie zobaczyłem wiele. Poznałem je głównie z opowiadań - zaznacza Embalo.

Mógł więc tylko posłuchać o słynnym wielkanocnym festiwalu muzyczym "Aldrei fór ég suður" w Ísafjörður, specyficznych islandzkich czekoladowych jajkach z kurczakiem na wierzchu czy świątecznych grillach, w których głównym daniem jest baranina. - Może to i dobrze, bo trenerzy nie byliby zadowoleni z takiego odżywiania - śmieje się zawodnik Rakowa. Jak twierdzi, obywatele tej wyspy (w większości protestanci) zupełnie inaczej podchodzili do Wielkanocy niż mieszkańcy Cypru. Także traktowali je z wielkim luzem, ale dzięki aż pięciu dniom wolnym, wykorzystywali je jako czas do odpoczynku.

Portugalski zawodnik nie ukrywa jednak, że mimo tego wszystkiego co przeżył podczas ostatnich sezonów, chciałby w końcu spędzić Wielkanoc z rodziną. - Na razie jednak zdaję sobie sprawę, że taka jest kariera piłkarza. Chociaż fajnie powspominać czasy, kiedy z rodziną odwiedzaliśmy wspólnie kościół, a później był powrót do domu, a w nim gwar, dużo jedzenia, muzyka i zabawa. Krótko mówiąc typowo portugalska atmosfera. Z drugiej strony i tak po trzech godzinach zawsze chciałem iść grać w piłkę z przyjaciółmi - wspomina.

Na razie zostaje mu więc tylko podzielenie się jajeczkiem wielkanocnym przez ekran komputera. - Moje wideorozmowy z rodziną trwają zawsze około trzy godziny, ale te najbliższe będą z pewnością dużo dłuższe - kończy Embalo.

ZOBACZ WIDEO W hicie Bayern Monachium rozbił Borussię Dortmund, trzy gole Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: