Przed rozpoczęciem ćwierćfinałów FC Barcelona była, według prognoz bukmacherów, największym faworytem w swojej parze. Niepokonana w Primera Division drużyna jest stałym bywalcem w decydujących rundach Ligi Mistrzów, a jej przeciwnik dostał się do najlepszej ósemki po dekadzie nieobecności. Ze składu Dumy Katalonii wystarczy wybrać trzech najbardziej doświadczonych piłkarzy i już mają oni więcej występów w elitarnych rozgrywkach niż kadra Eusebio Di Francesco.
Blisko trzy lata temu FC Barcelona zdemolowała AS Roma 6:1 na własnym stadionie. W składzie ma wciąż strzelców pięciu goli z tego meczu: Lionela Messiego, Luisa Suareza, Gerarda Pique. Siła rażenia Giallorossich pozostaje podobna. Zamiast Wojciecha Szczęsnego ma w bramce Alissona, za Antonio Ruedigera w obronie Federico Fazio, a w środku pola Kevina Strootmana, a nie Miralema Pjanicia. Skoku jakościowego, przynajmniej na papierze, nie widać.
Rzymianie mogą się podbudowywać swoimi wynikami w obecnej, udanej europejskiej kampanii. Dwukrotnie nie dali się pokonać Chelsea FC, zremisowali z Atletico Madryt, wyeliminowali w poprzedniej rundzie Szachtara Donieck. Przed podróżą do Katalonii identycznie jak przeciwnik zremisowali mecz w lidze. Roma podzieliła się punktami z Bologna FC, a FC Barcelona z Sevilla FC.
- Zmierzymy się z zespołem przyzwyczajonym do dużych meczów o stawkę, być może z najsilniejszą drużyną na świecie. Naszym celem jest zrobienie czegoś niezwykłego. Chcemy dalej śnić - zapowiada Eusebio Di Francesco, trener Romy. - Nie możemy się przestraszyć i tylko przeszkadzać przeciwnikowi. Możemy też utrzymywać się przy piłce w Barcelonie. Gospodarze mają świetną mentalność, dlatego musimy odpowiedzieć im takimi samymi cechami wolicjonalnymi.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Piotr Zieliński zabrał narzeczoną na malownicze wybrzeże
We wtorek w Lidze Mistrzów przyjezdni przerwali dwa wielkie impasy. Real Madryt wygrał na terenie Juventusu po raz pierwszy od 1962 roku, a Bayern Monachium był pierwszym przedstawicielem Bundesligi, który zwyciężył na stadionie Sevilla FC. Roma również ma się z czym zmierzyć. Ostatnim zespołem z Serie A, który zatriumfował w Barcelonie był Juventus w 2003 roku. Decydującego gola na 2:1 strzelił Marcelo Zalayeta w dogrywce. W regulaminowym czasie w Katalonii poradził sobie z kolei AC Milan w 2000 roku. Do wyniku 2:0 doprowadzili Coco oraz Oliver Bierhoff. W tym momencie wyliczanie włoskich wiktorii w Barcelonie można, a właściwie trzeba zakończyć. 12 goli klubom z Półwyspu Apenińskiego strzelił w karierze Messi.
- Większość z nas zna dobrze Messiego. Jest najlepszy na świecie, ale nie możemy myśleć tylko o nim, a o całej Barcelonie jako kolektywie - podkreśla Federico Fazio, stoper rzymian i kompan Leo z reprezentacji Argentyny.
W środę dwumecz o awans do półfinału rozpoczną również kluby z Anglii. Manchester City jest aktualnie dominatorem w Premier League, jednak Liverpool nie jest miastem, które dobrze kojarzy się jego piłkarzom. W tym sezonie Obywatele zostali pokonani przy Anfield Road 3:4, a zwyciężyć tam nie potrafią od blisko 15 lat. 3 maja 2003 roku ostatni triumf 2:1 zagwarantował im autor dubletu Nicolas Anelka. W doliczonym czasie Francuz pokonał Jerzego Dudka strzałem z półwoleja po podaniu Shauna Wrighta-Phillipsa. W europejskich pucharach kluby zagrają ze sobą po raz pierwszy w historii.
Ćwierćfinały Ligi Mistrzów:
FC Barcelona - AS Roma / śr. 04.04.2018 godz. 20.45
Liverpool FC - Manchester City / śr. 04.04.2018 godz. 20.45