Pep Guardiola. Więzień własnego geniuszu

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Pep Guardiola
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Pep Guardiola

Kiedy Pep Guardiola dowiedział się o śmierci ojca swojego piłkarza w Bayernie, od razu pojechał do niego do domu i razem godzinami płakali. Hiszpan potrafi czasem oderwać się od boiska. Na bardzo krótko.

- Gdyby Pep kazał mi dostać czerwoną kartkę pomyślałbym: To musi być naprawdę dobry pomysł - mówił o Guardioli były prawy obrońca FC Barcelony Dani Alves. Co powiedział, było święte. A jak mówił o futbolu, to można było słuchać godzinami. Robił to Uli Hoeness, gdy jako prezydent Bayernu zapraszał Hiszpana na wspólne posiłki. Rozmawiali nie tylko o piłce, ale też o polityce i ekonomii. Lionel Messi opowiadał z kolei: - Swoim podejściem włożył w moje ciało niebotyczne ilości dumy, ambicji oraz głodu. Neymar zapytany o swoje niespełnione marzenie, mówił wprost: - Chciałbym choć raz popracować z Guardiolą.

Prawo 32 minut

Od początku szedł własną ścieżką, swoją pozycję budował sumiennie. Musiał być zdeterminowany i zakochany w tym co robi. Asystent Guardioli Manel Estiarte zdradził jego złoty sposób, to "prawo 32 minut". Właśnie na tyle Pep potrafi odłączyć się myślami od futbolu. Na ogół robi to bawiąc się z dziećmi. Po ponad pół godzinie zabawki wkłada jednak do szafy i przystępuje do analizy spotkania. Czasem piątej bądź siódmej w trakcie dnia. I to tego samego meczu.

Ma obsesję na punkcie piłki, jest niemalże zaprogramowanym na nieustanną pracę robotem, który jednak potrafi pokazać ludzką twarz. Kiedy Guardiola tylko dowiedział się o śmierci ojca swojego podopiecznego z Monachium Pierre-Emile'a Hoejbjerga, to momentalnie popędził do domu Duńczyka. Tam godzinami z nim płakał.

Jest wzorem do naśladowania. Gdy dziennikarze zapytali w ubiegłym sezonie trenera Antonio Conte o receptę na sukces, Włoch odpowiedział: - Ja tylko próbuję naśladować Pepa. A on sam mówi: - Wynik jest dla mnie pusty. Z dobrego rezultatu jestem szczęśliwy tylko przez dwa dni, bo nikt mnie wtedy nie krytykuje, a ja mam więcej czasu aby polepszać zespół. Jedyne co daje mi satysfakcję, to pozytywy z tego jak gramy.

Obrona albo śmierć

W półfinale Ligi Mistrzów w 2015 roku między jego Bayernem, a na zawsze ukochaną Barceloną, Guardiola wystawił mocno eksperymentalne ustawienie obrońców. Dokładniej tercet Jerome Boateng, Medhi Benatia oraz Rafinha. Po przeciwnej stronie barykady znajdowali się Lionel Messi, Neymar oraz Luis Suarez. Drużyna Hiszpana przegrała tamto spotkanie 0:3, a dziennikarze po meczu skrytykowali Guardiolę za brak pragmatyczności oraz wyrachowania. - Nie mogę zmienić sposobu gry na system, w który po prostu nie wierzę. Naszą pierwszą zasadą jest czemuś się oddać. Wolałbym odejść na emeryturę niż ustawiać swoje zespoły w inny sposób - odpowiadał wówczas Guardiola.

Thierry Henry, wybitny francuski napastnik mówił, że bez pełnej dominacji w ataku i wysokiego pressingu Guardiola "wolałby umrzeć". Potrafiłby za to żyć bez defensywy. W wywiadzie dla Sky Sports 46-letni trener wspominał nawet, iż w Anglii zaskoczyła go głównie niesamowita dbałość o grę obronną. Na pytanie, czy coś zamierza z tym zrobić, Guardiola odpowiedział ze szczerością: - Nie, bo po co. W swoim życiu nigdy nie trenowałem i nie będę trenować odbiorów piłki.

Nie jest to potrzebne gdy, rywal dotyka piłkę o 5 razy mniej niż twoja drużyna. A tak było w czasach, gdy Guardiola prowadził Barcelonę. Gdy jednak znajdzie się trener, który potrafi się oprzeć magii Pepa, wtedy ten staje się więźniem własnego geniuszu. Idealnym tego przykładem jest Juergen Klopp, trener Liverpoolu. W pojedynku bramkowym z obecnego sezonu szkoleniowców jest 8:7 na korzyść Hiszpana. Sęk w tym, że pierwszy z trzech meczów Manchester City wygrał 5:0. Potem The Citizens po porażce z Liverpoolem stracili miano "Invincibles" (tłum. z ang.: niepokonanych) na boiskach Premier League. Aktualnie natomiast są jedną nogą poza półfinałami Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu ćwierćfinału przegrali z Liverpoolem aż 0:3 (rewanż we wtorek).

Dobre porażki

Klopp po zeszłotygodniowej wygranej przeciwko Guardioli, mówił iż powodem zwycięstwa "był fakt, iż nigdy nie oczekuje perfekcyjnego występu". A do takiego wiecznie dąży 46-latek. Po utracie kolejnych bramek na Anfield, Hiszpan z uporem maniaka popychał do przodu skrzydłowego Leroya Sane'a. Jego decyzje tylko pogłębiały dziury między Niemcem, a partnerem ze skrzydła Kylem Walkerem, który za nic nie radził sobie na boisku. Manchester City wysoko przegrał, a Guardiola uznał, iż jego zespół mimo to zagrał "wyjątkowo dobrze". W końcu najważniejsze, aby trzymać się jego planu. Jak opowiadał szkoleniowiec, bez niego "piłkarze poczuliby u mnie strach".

Kolejny przykład: sobotnie starcie na Etihad Stadium z Manchesterem United. Jeśli gospodarze wygraliby tamten mecz, to zostaliby pierwszą drużyną w historii angielskiej ekstraklasy, która przypieczętowała mistrzowski tytuł w spotkaniu z odwiecznym rywalem. I to na własnym boisku. Po 45 minutach City prowadziło 2:0, lecz dla Hiszpana było wciąż za mało. Na drugą połowę wyszedł dokładnie tym samym ustawieniem. Jego vis-a-vis Jose Mourinho dostosował taktykę do gry przeciwnika i z pojedynku wyszedł zwycięsko. Wygrał z Guardiolą 3:2 i go upokorzył.

- Może te porażki to rzeczywiście moja wina. Muszę to przemyśleć. Może tylko mi się zdaje, że jeśli dominujesz i stwarzasz szanse, to jesteś bliższy zwycięstwu - stwierdził na konferencji prasowej przed wtorkowym rewanże z Liverpoolem Pep Guardiola.

Hiszpan, jak na siebie, był przed kamerami wyjątkowo niepewny. Jego matka wspominała w jednym z wywiadów, iż równie mocno zdenerwowany był 32 lata temu, gdy miał asystować jako chłopiec do podawania piłek w półfinale Pucharu Europy między Barceloną a IFK Goeteborg. W Szwecji gospodarze wygrali 3:0. Podczas rewanżu doszło jednak do niemożliwego. Beznadziejna przed tygodniami Duma Katalonii doprowadziła do rzutów karnych, a w nich przypieczętowała sobie przepustki na rozgrywany w Sewilli finał.

Na zdjęciach z tamtego wydarzenia można dostrzec jak 15-letni Pep biega z radości jak opętany między piłkarzami Blaugrany. Gdy dziennikarze pytali po meczu ówczesnego szkoleniowca Barcelony Terry'ego Venablesa, jak udało mu się doprowadzić do takiej rewolucji w tak krótkim czasie, Anglik odparł: - Zmieniłem wszystko. Ćwiczenia na treningu, układ w ataku. Uznałem, że jeśli miałem w Goteborgu najgorszy plan, to robiąc wszystko na odwrót w rewanżu będę posiadał najlepszy. Spytałem samego siebie, co wolę: być zadowolony w stosunku do siebie czy do milionów kibiców mojego zespołu. Wybrałem to drugie - opowiadał Venables. We wtorkowy wieczór (godz. 20:45) podobne pytanie musi zadać sobie Pep Guardiola.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Robert, uciekaj. W Niemczech już nic nie osiągniesz"

Komentarze (1)
avatar
Wiesiek Kamiński
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Za mało jakości w M.C....na Mistrza Anglii starcza ,ale Liga M. inna bajka !