Jedyny przebłysk z życia Alberta Fantrau, bo o nim mowa, trwał dosłownie 90 minut, a miał swoje miejsce kilkanaście lat temu na boiskach Sportingu Lizbona. Młody Portugalczyk był wówczas piłkarzem tej akademii, trwał akurat obóz przygotowawczy.
O miejsce w drużynie Fantrau walczył z pewnym zakompleksionym nastolatkiem z Madery. Chłopak nazywał się Cristiano Ronaldo.
Bo był od niego lepszy
Jeden z trenerów portugalskiej drużyny przekazał obu aspirującym zawodnikom prosty komunikat: Ten, który strzeli więcej bramek w nadchodzącym meczu otrzyma stałe miejsce w akademii. Do ostatnich minut pojedynek pozostawał nierozstrzygnięty. Wtedy jednak Fantrau znalazł się sam przed bramkarzem, ominął go i… podał do Ronaldo. Portugalczyk po latach wspominał: - Albert zamiast uderzać na bramkę, postanowił podać mi piłkę, po czym strzeliłem gola. Podszedłem do niego i gdy spytałem dlaczego to zrobił, on jedynie odparł: "Ponieważ jesteś lepszy ode mnie".
Dla Fantrau wspomniany mecz zakończył karierę piłkarską, teraz jest bezrobotny. Gdy dziennikarze po latach złożyli mu wizytę, ujrzeli bogato zdobiony apartament z oddzielnym miejscem na sportowy samochód. Gdy spytali się skąd na to pieniądze, niedoszły adept szkółki Sportingu odpowiedział: - To wszystko od Cristiano.
ZOBACZ WIDEO Ronaldo znów trafił. Atletico nie dało się ograć w derbach [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Hollywood
Historia przyjaźni, którą można znaleźć jedynie w hollywoodzkiej produkcji. Zresztą tam było jej miejsce. Moment w którym Cristiano tuli się do Fantrau podczas finału Champions League z 2014 roku, to wyreżyserowana scena z filmu "Ronaldo: The Movie". I tu zaczyna się mniej romantyczna, lecz z pewnością bardziej realistyczna część całej historii.
Według teorii spiskowych Fantrau i jego postać to tak naprawdę marketingowy wymysł doradców Portugalczyka. W ten sposób chcieli jedynie wypromować biograficzny film o CR7. Fantrau jako człowiek znikąd, nie straciłby nic ze swojej renomy. A wyrzuty sumienia zniknęłyby wraz z przelewem na konto. Jego życie to jedynie dobrze skrojony towar.
Taki sam, którym był Ronaldo w trakcie swojego pobytu w Nacional Funchal na Maderze. 12-letni zawodnik stanowił dla macierzystego klubu sposób na spłatę długu Sportingowi. Klasa Ronaldo z początku nie przekonała Lizbończyków.
Stąd zarządzono trzydniowe testy w których młody Cristiano mógł uwolnić swój potencjał. Nie miały one jednak miejsca sześć lat później w rozgrywkach osiemnastolatków, o których wspominał Fantrau oraz sam Ronaldo. Byłoby to zresztą niemożliwe skoro Portugalczyk w wieku 17 lat awansował do kadry pierwszego zespołu. I tu fabuła całej historii upada jak domek z kart.
Rysa na ideale
Przed laty Daniel Sikorski, były piłkarz m.in.: Wisły Kraków, przekonywał, iz dwie bramki w zespole rezerw dzieliły go aby wyprzedzić na liście strzelców Thomasa Muellera i zająć jego miejsce w pierwszej drużynie Bayernu Monachium. I w Bawarii i w Lizbonie stanowczo odcinają się od teorii, w której zdobyte bramki stanowią czynnik przy poborze zawodników do akademii.
Za każdym razem władze Lwów odmawiają jednak jednoznacznej odpowiedzi odnośnie losów Fantrau. W końcu kto chciałby być skłócony ze swoim najsłynniejszym wychowankiem, który do dziś przynosi klubowi wielki prestiż?
Z pewnością nie pragną tego same portugalskie media. A w nich próżno szukać jakiejkolwiek wzmianki o samym Fantrau. Jedyny dowód jego istnienia to krótki wywiad udzielony przed kamerami u boku CR7. Było to tuż po finale Ligi Mistrzów z 2014 roku, a według świadków zdarzenia osoba za którą podawał się Albert nie była nawet Portugalczykiem, o czym ma świadczyć brak odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie i specyficzny akcent poza nagraniem.
Co jeśli wgłębimy się w podobne fragmenty z życia CR7? Czy aby na pewno mama Portugalczyka chciała go usunąć podczas ciąży? A może to jedynie chwyt marketingowy, który przyniesie większą ilość kliknięć pod hasłem "Cristiano Ronaldo" w Google?
Po przejrzeniu historii Alberta Fantrau lepiej abyśmy tego nie wiedzieli, a wywiady wciąż pozostawały autoryzowane przez rzeczników prasowych. Może wtedy zobaczymy futbol i jego gwiazdy takimi jakimi chcemy aby byli. Nie takimi jacy są.