Już tydzień po wygranym przez Lechię Gdańsk 4:2 meczu z Arką Gdynia, obie drużyny rozegrają rewanż. - Termin meczu jest taki sam dla obu drużyn. Arka ma z tyłu głowy rewanż Pucharu Polski, natomiast my przygotowujemy się indywidualnie. Jest to dobra sprawa, bo możemy omówić rywala i robimy to na świeżo. I Arka i my nie musimy poświęcać na to za wiele czasu. Każdy mecz jest inny i ostatnie spotkania w Lidze Mistrzów pokazują, że to co było tydzień temu może być nieaktualne za tydzień. My dbaliśmy o przygotowanie motoryczne i o odpoczynek. Przygotowujemy się na kolejną walkę i trudniejsze spotkanie niż to w Gdańsku. Mamy swój plan i czujemy się coraz mocniejsi, lepiej zgrani. Zawodnicy czują się coraz lepiej i jedziemy z szacunkiem dla rywala, ale nie ma w nas bojaźni. Czujemy się coraz pewniej - powiedział Piotr Stokowiec.
Trener Lechii odniósł się też do ostatniej sytuacji po meczu z Arką, kiedy Sławomir Peszko i Simeon Sławczew kopnęli dmuchaną lalkę ubraną w barwy Arki. - Zawodnicy pokazali profesjonalizm, a ten incydent który zdarzył się po meczu nie był zero jedynkowy. Podczas spotkania nie było złośliwości i brzydkich fauli, tylko szacunek. Trudno mi rozstrzygać incydent na ile było w tym premedytacji, bezmyślności i zbiegu okoliczności. Jestem daleki od tego by mówić, że to skrajne chamstwo. Sławek Peszko sam nie wiedział co tam jest i to burza w szklance wody. Rozumiem podgrzewanie atmosfery i nie winię żadnej ze stron. Skupmy się na sportowej rywalizacji i ja oraz trener Arki będziemy uczulać zawodników, by wszystko było fair - zdeklarował.
W piątek nie zagra Sławomir Peszko ze względu na kartki. Stokowiec nie chce, by pojechał do Gdyni. - Trzeba go gdzieś zamknąć w klubie, by nie szukał dalej przygód, bo gdzie coś się dzieje, tam jest Sławek. Jest cały czas w centrum zainteresowania, bo jest to firma. Gdyby różne sytuacje zdarzały się innemu, mniej znanemu piłkarzowi, to przeszłoby się koło tego bardziej obojętnie. To część gry, że zawodnicy wypadają za kartki i za kontuzje. Przekonamy się kto go zastąpi w samym meczu. Sławek odżywa i gra coraz lepiej. Dotknęły go problemy zdrowotne, ale jak będzie się tak prezentował jak w derbach, będziemy mieli z niego pociechę. On bardzo chciał jechać do Gdyni, ale nie chcę dalszych prowokacji i liczę, że wyciągniemy jako drużyna wnioski z całej sytuacji. Oby nie było sankcji, bo byłby to przerost formy nad treścią - uważa trener.
Starcia Lechii z Arką to również mecze starych dobrych znajomych. Piotr Stokowiec z szacunkiem wypowiada się o Leszku Ojrzyńskim, choć obaj nie mają obecnie dużego kontaktu. - Znamy się, ale między trenerami nie ma niestety takich więzi. Jak jest rywalizacja, to mamy do czynienia z prawdziwą wojną. Kontaktujemy się ze sobą kilka razy w roku, szanujemy się, ale teraz nie ma kolegów i przyjaciół. Stawka jest bardzo duża i o tym zapominamy. Mamy wobec siebie szacunek i doceniam dobry sezon Arki, która awansowała do półfinału Pucharu Polski i prawie weszła do ósemki, jednak skupiamy się na Lechii. Tyle lat Trójmiasto czekało na dwie drużyny na wysokim poziomie i cieszą się one dużym smaczkiem. Nie przekraczajmy granic - stwierdził.
W Lechii dużo mówi się o postawie defensorów. Często są rotacje w obronie gdańskiego klubu. - Linia obrony lubi stabilizację i jesteśmy blisko optymalnego składu. Stracone bramki na pewno jednak bolą i byłem zły na to, co zdarzyło się w II połowie. To największy problem Lechii w tym sezonie. Linia obrony się jednak zgrywa, jest coraz lepsza sytuacja i pracuje na to cała defensywa. Czujemy się mocniejsi i ostatnie zwycięstwo z Arką podniosło nasze morale. Nie popadamy w euforię, ale mamy świadomość, że potrzebowaliśmy czasu i dalej go potrzebujemy. Z każdym tygodniem jest coraz lepiej. Jestem przekonany o tym, że jesteśmy w stanie zagrać przez cały mecz na takim poziomie, jak w pierwszej połowie derbów - zdeklarował Stokowiec.
Wielu kibiców dziwi, że w ostatnich spotkaniach nawet na ławce rezerwowych nie zasiadał młody Adam Chrzanowski, który wcześniej zbierał pochwały. - Adam to młody, rokujący zawodnik i to przyszłość klubu. Ja go nie pomijam, ale ostatnio zdarzały mu się błędy wynikające z braku doświadczenia. To bardzo dobry zawodnik i jak będzie pracował na treningach jak teraz, przyszłość zależy od niego. Nie było go dwa tygodnie, bo pojechał na zgrupowanie kadry i tam też dostał dawkę meczów. Wie, że na niego liczymy i może następne mecze zaczynać w wyjściowej jedenastce. Nie jest na straconej pozycji. Uznaliśmy jednak, że potrzebuje psychofizycznego odpoczynku. Na takich zawodnikach chcę budować nową Lechię. I on i Żukowski są brani pod uwagę w dłuższej perspektywie, ale to zależy od nich. Trzeba mocno się starać i być skutecznym w swoich zadaniach - podsumował Piotr Stokowiec.
ZOBACZ WIDEO Co za uderzenie z woleja Grealisha! Przepiękny gol na Villa Park [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]