Zwolniony niedawno 65-letni Bośniak Vahid Halilhodzić pełnił funkcję od marca 2015 roku. Według miejscowej prasy, decyzja została podyktowana przede wszystkim słabymi wynikami reprezentacji. Z wyjątkiem rozgrywanych w krajowym składzie spotkań mistrzostw Azji Wschodniej, nie wygrała pięciu kolejnych spotkań. Nie potrafiła pokonać m.in. Haiti.
- Halihodzić dowiedział się o rozstaniu z kadrą podczas spotkania z pracownikami związku w Paryżu. Z tego co wiem nie przyjął tej decyzji dobrze. Do mundialu pozostały dwa miesiące, a ciężko prorokować, żeby nagle bez jakichkolwiek treningów doszło do diametralnej zmiany wokół kadry. Stąd jego złość. Nasza reprezentacja jest rozbita. Sam prezydent japońskiej federacji piłkarskiej (JFA) Kozo Tashima powiedział na swojej konferencji prasowej, że "relacje z zawodnikami" miały wpływ na jego decyzję - mówi nam korespondent japońskiej redakcji "Kyodo News" Kentaro Tsuchiya.
Nie jest wielką tajemnicą, iż Halihodzić nie dogadywał się z najbardziej znanymi piłkarzami z Kraju Kwitnącej Wiśni. Bośniak nie widział miejsca w drużynie dla trzeciego najlepszego strzelca w historii kadry (50 goli) skrzydłowego Leicester Shinjiego Okazakiego. 65-latek nie powołał również na listopadowe sparingi pomocnika Shinjiego Kagawy z Borussi Dortmund, którego z marcowych meczach towarzyskich przeciwko Mali (1:1) oraz Ukrainie (1:2) wykluczył leczony uraz. Obaj zawodnicy mieli lobbować działaczy o zwolnienie selekcjonera z zagranicy.
Z początku media prokurowały, iż następcą Halihodzicia zostanie jego asystent Makoto Teguramori. Ostatecznie wybór padł na 63-letniego Akirę Nishino, który od 2016 roku pracował jako dyrektor techniczny w JFA. Wcześniej szkoleniowiec prowadził jedynie krajowe kluby oraz młodzieżowe reprezentacje.
ZOBACZ WIDEO Zmarnowana szansa Interu Mediolan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Sam Japończyk był jednym z największych wrogów defensywnej taktyki stosowanej przez Halihodzicia. Na swojej pierwszej konferencji prasowej jako selekcjoner zapowiadał, iż "japoński futbol nie zginął oraz ma większy potencjał niż to, co zaprezentowała w marcu reprezentacja": - Kiedy Nishino był trenerem w Gamba Osaka, jego zespół był bardzo agresywny oraz myślał jedynie o grze do przodu. Zamiast bronić wyniku, 63-latek zawsze dążył aby strzelić 3,4 gole w jednym spotkaniu. Teraz będzie próbował uczynić to samo, ale pamiętajmy, że do mundialu zostały jedynie dwa miesiące. Nie da się w tak krótkim odstępie czasu zmienić gry naszego zespołu tak diametralnie jak oczekuje tego sam selekcjoner - dodaje Tsuchiya.
Nishino w przeciwieństwie do Halihodzicia zdecydował się budować cały sztab trenerski na Japończykach. Jego asystentem został Hajime Moriyasu, który poprowadzi olimpijską reprezentację kraju na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku: - Myślę, że zatrudnienie nowego szkoleniowca wpłynie pozytywnie na naszą postawę podczas mundialu w Rosji - mówi dziennikarz "Kyodo News" oraz dodaje: - Od wejścia do fazy pucharowej turnieju będzie zależeć zdrowie zawodników oraz zjednoczenie piłkarzy. Szanse na wyjście z grupy oceniam 50 na 50.
Japonia została rozlosowana do grupy H i na mistrzostwach światach zmierzy się z Kolumbią (19 czerwca w Sarańsku), Senegalem (24 czerwca w Jekaterynburgu) oraz Polską (28 czerwca w Wołgogradzie). Kentaro Tsuchiya podkreśla wyrównany poziom wszystkich zespołów oraz docenia klasę kadry prowadzonej przez Adama Nawałkę: - Nasza grupa pozostaje otwarta. Przed pierwszym gwizdkiem nie należy skreślać nikogo. Wy jesteście bardzo mocną drużyną, a Robert Lewandowski to wyjątkowej klasy piłkarz. Wciąż pamiętamy wasze występy na Euro. Zyskaliście doświadczenie turniejowe i w meczu z wami musimy przygotować maksimum naszych możliwości - kończy japoński dziennikarz.