Hiszpan naruszył nietykalność sędziego Piotra Lasyka. Kilka sekund wcześniej arbiter pokazał mu słuszną drugą żółtą kartkę za bezmyślny atak na nogi Pavlo Ksionza z Sandecji Nowy Sącz. Sito Riera, zamiast pokornie iść pod prysznic i przemyśleć swoje zachowanie, zaatakował Lasyka głową w stylu znanym bardziej z corridy niż z piłkarskich boisk. Nie był to bardzo mocny cios, ale powtórki obnażyły Hiszpana - zrobił to z pełną premedytacją i nie uniknie kary od Komisji Ligi.
- Żądałem, żeby piłkarze grali jak mężczyźni. No to są konsekwencje. Wiedzieliśmy, że to będzie mecz walki, Zdarzyło się? Ok, jedziemy dalej - bronił Rierę trener Tadeusz Pawłowski. Wtedy jeszcze nie wiedział, że jego zawodnik dopuścił się haniebnego czynu, bo cała sytuacja uszła uwadze obecnych na stadionie. Hiszpan zadał subtelne uderzenie.
Wychowanek Barcelony po raz kolejny wyłączył myślenie. W maju 2017 roku bezpardonowo kopnął bez piłki pomocnika Zagłębia Lubina Adama Buksę, dojrzał to sędzia Krzysztof Jakubik i wyrzucił Rierę z boiska. Dostał cztery mecze zawieszenia, przedwcześnie zakończył sezon i osłabił Śląsk w walce o utrzymanie. Jak widać, nie wyciągnął żadnych wniosków. Teraz kara może być jeszcze bardziej surowa, za podobny występek Aleksandr Suworow z Cracovii został zdyskwalifikowany w 2011 roku na sześć spotkań.
Wczesnych konsekwencji zachowania udało się uniknąć, Sandecja nie wykorzystała 20 minut gry w przewadze i trzy punkty zostały we Wrocławiu.
Prawdopodobne zawieszenie oznacza kolejną istotną absencję w Śląsku. Choć Hiszpan grał słabo, głównie do najbliższego i do tyłu, to trener Pawłowski nie ma w składzie wielu piłkarzy ze skłonnościami do ofensywnej gry. Nie dość, że pomocnik zachował się skandalicznie, to jeszcze skomplikował kolegom życie. Do końca sezonu pozostało przecież aż sześć kolejek, przewaga nad strefą spadkową nie jest duża (pięć punktów), a Piast i Termalika nie odpuszczą w walce o utrzymanie.
Riera zawodzi nie od dziś. Obok Kamila Vacka jest największym rozczarowaniem sezonu. Przykładowo, przeciwko najsłabszej w lidze Sandecji w ogóle nie kreował sytuacji, podejmował fatalne wybory, kurczowo trzymał się linii środkowej. Przez dwa lata w Śląsku (46 meczów) nie strzelił ani jednego gola, za to zmarnował kilka idealnych okazji. Jak na rozgrywającego - katastrofalny wynik. Jego statystyki ratuje osiem asyst. Fakt, miewa przebłyski, ale chyba zbyt rzadko, by został we Wrocławiu na dłużej. Jego umowa wygasa w czerwcu 2018 roku, więc możliwe, że swoją przygodę ze Śląskiem zakończył bezsensownym atakiem na sędziego.
ZOBACZ WIDEO RB Lipsk oddala się od Ligi Mistrzów. Kuriozalny gol Moisandera [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]