Łukasz Fabiański nie dał się pokonać w dziewięciu z 34 ligowych występów w tym sezonie. To dobry wynik, biorąc pod uwagę, że reprezentant Polski gra w drużynie, której ambicją jest utrzymanie w Premier League, a która na cztery kolejki przed końcem rozgrywek ma tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
Gdyby jednak nie Polak, Łabędzie dryfowałyby wprost do Championship. Fabiański obronił w tym sezonie już 121 uderzeń w światło swojej bramki - częściej na linii interweniował tylko Jack Butland ze Stoke City (133). Jest też drugi na liście pod względem wyłapanych dośrodkowań (41) - w tej kategorii ustępuje jedynie Nickowi Pope'owi z Burnley (55).
Trener bramkarzy Swansea City, Tony Roberts, jest pełen podziwu dla reprezentanta Polski. - Jest w gronie sześciu najlepszych bramkarzy Premier League. Jak spojrzymy na statystyki, to w każdej kategorii jest w czołówce - mówi były reprezentant Walii i dodaje: - Pracuję z nim od trzech lat i Łukasz jest lepszy z sezonu na sezon. Gra regularnie, a dla bramkarza - widzę to od piętnastu lat, od kiedy pracuję z bramkarzami - regularna gra jest najważniejsza. Dzięki temu może nabrać doświadczenia i zmierzyć się z różnymi sytuacjami. W Arsenalu raz grał, raz nie, a u nas gra cały czas.
18 kwietnia Fabiański wszedł w "wiek Chrystusowy", ale Roberts twierdzi, że wszystko co najlepsze, dopiero przed Polakiem. - Podejmuje coraz lepsze decyzje. Teraz doskonale czyta grę i regularnie poprawia się w elementach, nad którymi pracujemy. Chcemy wyeliminować słabe punkty i wzmocnić te silne. Świetnie czuje się też mentalnie. Ma 33 lata - jak na bramkarza wciąż jest dzieckiem - obrazuje Walijczyk.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Cała Europa to wie - Piotr Zieliński będzie wielki. "Imponuje mi"