Lech Poznań - specjaliści od rzutów karnych

W środę Lech Poznań awansował do finału Remes Pucharu Polski. W dwumeczu okazał się lepszy od Polonii Warszawa, ale zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne. W nich lechici okazali się bezsprzecznie skuteczniejsi, bowiem wygrali aż 3:0. W poznańskim klubie nie brakuje specjalistów od wykonywania jedenastek, a Ivan Turina udowodnił, że potrafi je bronić.

W pierwszym półfinałowym meczu padł remis 1:1. W rewanżu lechici prowadzili do 87. minuty, gdy Tomasz Jodłowiec uzyskał wyrównanie, a tym sprawił, że konieczna była dogrywka. Ona nie przyniosła rozstrzygnięcia, więc o awansie do finału musiały zadecydować rzuty karne. W nich lepsi okazali się lechici, którzy wygrali 3:0. - Zespół ćwiczył rzuty karne, również przed wcześniejszym meczem. Braliśmy pod uwagę, że w dwumeczu może do nich dojść - mówi Marek Bajor, drugi trener Lecha.

W poznańskim klubie nie brakuje specjalistów od rzutów karnych, ale mimo to nikt nie przypuszczał tak łatwego zwycięstwa. Wszystko rozpoczęło się od obronionego rzutu karnego przez Ivana Turinę, co ułatwiło strzelanie lechitom, którzy nie podchodzili na jedenasty metr ze zbyt dużą presją. Chorwacki golkiper na treningach od dawna imponował interwencjami przy rzutach karnych. Oprócz strzału Radka Mynara, nie dał się również zaskoczyć Jarosławowi Lacie, a Radosław Majewski fatalnie przestrzelił.

W Lechu nie zawiódł nikt. Jako pierwszy gola zdobył Dawid Kucharski, który w poznańskim klubie zdobył już kilka bramek z rzutów karnych. - Jeżeli chodzi o Dawida, to bardzo dobrze wykonuje ten element gry, więc od początku był w piątce wykonawców - opowiada Bajor. Pewnie jedenastkę wykonał również Semir Stilić, który jesienią strzelał rzuty karne, ale ostatnio został od tego odsunięty na własną prośbę, gdy w meczu z Lechią Gdańsk pokonał bramkarza na raty. - Po meczu z Lechią powiedział, że nie chce strzelać karnych, więc odpoczął od tego fragmentu gry. Teraz zdeklarował się, że chce uderzyć. Na treningach ostatnio nieźle mu to wychodziło - dodaje drugi trener Kolejorza. Ostatnim egzekutorem był Anderson Cueto, który na boisku pojawił się dopiero w 119. minucie. - Cueto w końcówce wpuściliśmy na rzuty karne, bo dobrze je wykonuje. W meczu ligowym też mógłby uderzać, ale do tego są wyznaczani zawodnicy, którzy grają w pierwszym składzie - tłumaczy Bajor.

Dwa pozostałe rzuty karne wykonywać mieli Sławomir Peszko oraz Hernan Rengifo. Peruwiańczyk miał okazję pokonać Radosława Majdana uderzeniem z jedenastu metrów w regulaminowym czasie gry. - Hernan ćwiczył rzuty karne i w momencie gdy grał, był wyznaczany jako główny egzekutor - zakończył Marek Bajor.

Komentarze (0)