Obrońca Wisły: Za operację musiałem zapłacić z własnej kieszeni. Teraz nie przedłużono ze mną umowy

Newspix / Krzysztof Porebski / PressFocus / Na zdjęciu: Ivan Gonzalez
Newspix / Krzysztof Porebski / PressFocus / Na zdjęciu: Ivan Gonzalez

Ivan Gonzalez ma żal do szefostwa Wisły Kraków. Hiszpan poświęcił swoje zdrowie dla dobra klubu, a mimo tego Biała Gwiazda nie wspomogła swojego piłkarza w trudnym momencie. - Za operację musiałem zapłacić z własnej kieszeni - mówi.

[tag=60972]

Ivan Gonzalez[/tag] był podstawowym obrońcą Wisły Kraków do momentu urazu kolana, którego doznał w październiku ubiegłego roku. Już wcześniej Hiszpan miał z nim problemy, jednak zacisnął zęby. Wszystko po to, by wspomóc Białą Gwiazdę, w której panowała plaga kontuzji.

- To był wynik drobnych problemów z łąkotką. Przez dwa miesiące grałem na zastrzykach przeciwbólowych, co nie było dobre dla kolana. Nie żałuję tego, że grałem ryzykując pogłębienie urazu. Gdybym dziś stanął przed podobną decyzją, zrobiłbym to samo. Gdybym tę operację przeszedł wcześniej, być może dziś moja sytuacja wyglądałaby lepiej. Ale trzeba pamiętać w jakiej sytuacji byliśmy. Drużyna mnie potrzebowała, lista kontuzjowanych piłkarzy była długa. Zrobiłem to dla piłki, dla drużyny, dla siebie, bo piłka to moja pasja. Takie jest życie piłkarza - tłumaczy Gonzalez w rozmowie z dziennikiem "Sport".

Hiszpan otrzymał zielone światło na grę w marcu. Na boisko nie wrócił, bowiem musiał przejść kolejną operację - artroskopię drugiego kolana.

Ostatnie miesiące były dla Gonzaleza bardzo trudne. Nie dość, że nie mógł grać, to jeszcze musiał leczyć się na własny koszt. Wisła proponowała mu bowiem zabieg w Polsce, jednak piłkarz wolał trafić na stół operacyjny innego lekarza.

- Za operację i rehabilitację w Hiszpanii musiałem zapłacić z własnej kieszeni. Wisła była gotowa zapłacić za moją operację, ale tylko przeprowadzoną w Polsce przez miejscowego doktora. A ja chciałem osoby, z którą nie będzie dzieliła mnie bariera językowa, dlatego szukałem jej w Hiszpanii. Znalazłem lekarza, któremu zaufałem, bo miał bardzo dobre opinie. Dziś zrobiłbym jeszcze raz to samo, bo to moje zdrowie, rzecz dla mnie najważniejsza. Podjąłem tę decyzję na własną odpowiedzialność - tłumaczy.

Hiszpan, choć ma żal do działaczy Wisły, nadal chciał reprezentować Białą Gwiazdę. Wcześniej rozmawiał nawet z szefostwem krakowskiego klubu na temat nowej umowy, na okres aż trzech lat. Pod koniec marca usłyszał jednak, że Wisła nie przedłuży z nim kontraktu. - To był cios - dodaje Gonzalez.

ZOBACZ WIDEO Miroslav Radović: Czas na drugi krok

Źródło artykułu: