Wisła Płock - Lech: dwóch rannych i remis, który nikogo nie cieszy

PAP / Marcin Bednarski / Na zdjęciu: zawodnik Wisły Płock Piotr Wlazło (P) i Christian Gytkjaer (L) z Lecha Poznań
PAP / Marcin Bednarski / Na zdjęciu: zawodnik Wisły Płock Piotr Wlazło (P) i Christian Gytkjaer (L) z Lecha Poznań

Lech Poznań znów bez zwycięstwa. W wyjazdowym starciu z Wisłą Płock podopieczni Nenada Bjelicy wywalczyli bezbramkowy remis. Ten wynik nie może cieszyć żadnej z drużyn.

Olbrzymia stawka trochę przystopowała oba zespoły i o wymianie ciosów nie było mowy. Piłka wprawdzie dość często znajdowała się pod polami karnymi, ale wykończenie już nie imponowało.

Konkretniejszy w ofensywie był jednak Kolejorz, a duża w tym zasługa Kamila Jóźwiaka. Młody skrzydłowy czuł się w sobotni wieczór bardzo dobrze i konsekwentnie nękał obronę Wisły. To on zresztą wypracował Lechowi dwie najlepsze okazje w pierwszej połowie. Dwóch asyst jednak nie miał, nie cieszył się nawet z jednej, bo najpierw po jego prostopadłym zagraniu Mario Situm przegrał pojedynek sam na sam z Thomasem Daehne, a potem Christian Gytkjaer zamknął dośrodkowanie strzałem głową, ale znów górą był niemiecki bramkarz.

W ślad Jóźwiaka nie poszli koledzy i po przerwie Lechowi było już bardzo trudno kreować kolejne sytuacje. Nenad Bjelica zaczął więc sięgać po rezerwowych. Spore nadzieje poznaniacy mogli wiązać z wejściem Macieja Makuszewskiego i Darko Jevticia. Obaj wnieśli trochę ożywienia, lecz to było wciąż za mało, by pokusić się w Płocku o pełną pulę.

Goście jednak byli bardziej naładowani i przynajmniej próbowali wyszarpnąć zwycięstwo. O ekipie Jerzego Brzęczka nie da się już tego powiedzieć, bo w ofensywie była przeraźliwie bezzębna. Praktycznie nie uderzała w kierunku bramki Matusa Putnocky'ego i Słowak nie miał nawet okazji do wykazania się. Doskonałym zobrazowaniem mizerii w ataku Nafciarzy była sytuacja z 62. minuty. Kilka szybkich podań wywołało zachwyt na trybunach, ale gdy Konrad Michalak miał wykonać decydujące ostatnie dośrodkowanie, zepsuł szansę w koszmarny sposób.

Płocczanie czekali na swoją okazję aż do 89. minuty (!) i wtedy to już była piłka meczowa, której również nie wykorzystali. Jakub Łukowski znakomicie uciekł Wołodymyrowi Kostewyczowi, lecz gdy miał przed sobą tylko Putnocky'ego, zabrakło mu zimnej krwi i Słowak obronił, ratując Lecha przed totalną katastrofą.

Gole w Płocku ostatecznie nie padły i obie drużyny dopisały w tabeli po jednym punkcie. Trudno przy takim wyniku mówić, że mają jakiekolwiek powody do radości. Kolejorz pozostał wiceliderem i traci teraz jedno "oczko" do Legii Warszawa. Wisła natomiast wciąż jest 4., ale spadnie z pozycji pucharowej jeśli w niedzielę Górnik Zabrze wygra w Lubinie z KGHM Zagłębiem.

Wisła Płock - Lech Poznań 0:0

Składy:

Wisła Płock: Thomas Daehne - Cezary Stefańczyk, Alan Uryga, Adam Dźwigała, Arkadiusz Reca, Damian Szymański, Dominik Furman (90+1' Damian Rasak), Konrad Michalak (80' Jakub Łukowski), Semir Stilić, Nico Varela, Kamil Biliński (67' Jose Kante).

Lech Poznań: Matus Putnocky - Robert Gumny, Emir Dilaver, Rafał Janicki, Wołodymyr Kostewycz, Mario Situm (70' Maciej Makuszewski), Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Kamil Jóźwiak, Radosław Majewski (77' Darko Jevtić), Christian Gytkjaer (80' Ołeksij Chobłenko).

Żółte kartki: Dominik Furman, Semir Stilić, Adam Dźwigała, Arkadiusz Reca (Wisła Płock) oraz Radosław Majewski, Maciej Makuszewski (Lech Poznań).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

ZOBACZ WIDEO Nieskuteczna Sevilla FC przerwała serię bez wygranej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: