"Szykujcie się na piłkarską wojnę" - grzmi z plakatu kibic ubrany w żółto-czerwone barwy. Nie odbieram tego jako straszenie rywala, a jedynie kibicowską mobilizację. W Białymstoku wielki mecz czuć w powietrzu od tygodnia. W sobotni poranek, kupując marchewkę w warzywniaku dowiedziałem się, że gładko wygra Legia, ale już po południu fryzjerka zapewniała mnie o zwycięstwie Jagiellonii i to dwoma golami. Bezsprzecznie w niedzielę o 18:00 wydarzy się coś wielkiego.
Konia z rzędem temu, kto bez wahania, pewnym głosem wskaże mistrza Polski. W tym sezonie nie ma drużyny, która zasługuje na tytuł. W bardzo dobrze grającej Jagiellonii coś pękło po wysokiej przegranej z Lechem Poznań (1:5). Legię za kadencji Romeo Jozaka mógł ograć każdy, a drużyna przypominała bandę piłkarzy zakontraktowanych po alkoholu. Do tej dwójki dołączył Lech Poznań, który szokował nieobliczalnością. Obecnie w najlepszej formie jest Legia, ale w Lotto Ekstraklasie wszystko szybko się zmienia, więc kto wie, co będzie za tydzień.
Biorąc pod uwagę sobotni, bezbramkowy remis Lecha z Wisłą Płock, w Białymstoku ktoś może wykonać duży krok w kierunku mistrzostwa. Trener Ireneusz Mamrot stara się zrzucić presję ze swoich piłkarzy. - To rywale są faworytem. Klub z Warszawy musi zdobyć tytuł mistrza Polski, podczas gdy my tylko bardzo chcemy to zrobić - mówi. Dużo w tym psychologicznej gry, ale i sporo racji. Każdy sezon bez mistrzostwa jest przecież dla Legii stracony. Dla Jagiellonii jakiekolwiek miejsce na podium to zawsze okazja do fetowania.
Legia przyjedzie do Białegostoku podbudowana zdobyciem Pucharu Polski i choć ostatnie mecze przeciwko Jagiellonii jej nie wychodziły (porażki 0:1 i 0:2) to stołeczni piłkarze będą faworytem niedzielnego meczu. Przy Słonecznej nie zagrają kontuzjowani Krzysztof Mączyński i Artur Jędrzejczyk. Do treningów z pełnym obciążeniem wrócił Michał Kopczyński, ale raczej z marszu nie wskoczy do składu. Wśród gospodarzy dużym osłabieniem będzie brak wykartkowanego reprezentanta Polski Tarasa Romanczuka. Zagra zaś Ivan Runje, któremu Komisja Ligi anulowała żółtą kartkę za mecz z Wisłą Kraków.
Austriacki teolog Paul Zulehner w jednej ze swoich książek napisał, że ten kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki. Jagiellonia nie boi się marzyć, ale śmiem wątpić czy starczy jej siły i umiejętności, aby pragnienia przeobrazić w czyny. Ostatnie wyniki wyraźnie temu przeczą (trzy porażki z rzędu u siebie). Kolejna przegrana będzie oznaczała śmierć, czyli wypadnięcie białostoczan z walki o mistrzostwo. Zwycięstwo Legii pozwoli odskoczyć od rywali na kilka punktów i znacznie przybliży ją do obrony tytułu.
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa / nd. 6.05.2018 godz. 18.00
Przewidywalne składy:
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme Sitya, Przemysław Frankowski, Bartosz Kwiecień, Rafał Grzyb, Martin Pospisil, Arvydas Novikovas, Roman Bezjak.
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Marko Vesović, Inaki Astiz, Michał Pazdan, Adam Hlousek, Chris Philipps, William Remy, Michał Kucharczyk, Sebastian Szymański, Kasper Hamalainen, Jarosław Niezgoda.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
ZOBACZ WIDEO Bayern wygrał, Lewandowski trafił, ale trener na podziękowanie nie zasłużył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]