Po porażce z Jagiellonią Białystok (0:2) w Lechu Poznań doszło do trzęsienia ziemi. Poznański klub ma matematyczne szanse na zdobycie mistrzostwa Polski, co było celem postawionym przed Nenadem Bjelicą. Na dwie kolejki przed końcem Lech traci do prowadzącej Legii Warszawa pięć punktów.
Mimo to były już trener Lecha wierzył w to, że jego klub zdobędzie upragniony tytuł. - Uważam, że Lech wciąż szansę na mistrzostwo ma. Może ktoś powie, że matematyczne, ale ja sądzę inaczej. Widzieliśmy jak Legia Warszawa zagrała w meczu z Wisłą Płock. A Górnik Zabrze to dobra drużyna, mogłaby pokonać warszawiaków w najbliższej kolejce. Wtedy nasz mecz z Legią w Poznaniu mógłby być o tytuł mistrzowski. To wciąż realne - przyznał Bjelica w rozmowie ze sport.pl.
Zwolnienie z Lecha było dla trenera zaskoczeniem, ale pogodził się z taką decyzją. Kolejorz w rundzie finałowej rozczarowywał, a po spotkaniu z Jagiellonią piłkarzy Kolejarza żegnały gwizdy wściekłych fanów. Jeszcze po 32. kolejce zespół z Poznania był liderem rozgrywek, ale po porażkach u siebie z Górnikiem Zabrze (2:4) i Jagiellonią oraz bezbramkowym wyjazdowym remisie w Płocku, nastroje w zespole są fatalne.
Bjelica nie ukrywa, że chciał do końca wypełnić swoją misję. - Chciałem walczyć. Nie chciałem się poddać, nie chciałem uciekać. Ale to nie Bjelica zwolnił Bjelicę. Szefowie Lecha podjęli taką decyzję, a nie inną. Zaakceptowałem to - dodał były szkoleniowiec poznańskiego klubu.
Nenad Bjelica pracował przy Bułgarskiej od 30 sierpnia 2016 roku, gdy zastąpił Jana Urbana. Przez niemal dwuletnią kadencję nie udało mu się wywalczyć żadnego trofeum. Wraz z Chorwatem klub opuścili jego asystenci Rene Poms i dr Martin Mayer. Następcą Chorwata został Rafał Ulatowski.
ZOBACZ WIDEO Barcelona zdemolowała Villarreal, piękna akcja Dembele [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Przegrywając wszystkie mecze u siebie, nawet z rezerwami Korony, ekipą regional Czytaj całość