Tytuł był przypisany Lewandowskiemu już od zimy, gdy z Borussii Dortmund do Arsenalu Londyn odszedł jedyny piłkarz zdolny do przeszkodzenia mu w wygraniu klasyfikacji strzelców - Pierre-Emerick Aubameyang.
W ostatnim meczu sezonu kapitan polskiej reprezentacji walczył jeszcze o wyrównanie osiągnięcia Gerda Muellera, który w latach 1971-1974 jako jedyny piłkarz w historii ligi zdobył 30 lub więcej bramek w trzech kolejnych sezonach. "Lewy" przeciwko Stuttgartowi nie trafił jednak do siatki i po dwóch sezonach, w których zdobył dokładnie 30 goli, zakończył rozgrywki z dorobkiem 29 trafień.
Napastnika Bayernu od kolejnych zawodników dzieliła w klasyfikacji ogromna różnica. Drugi w tym zestawieniu Nils Petersen z Freiburga zdobył 15 goli. Tyle, ile Lewandowski miał na koncie już po szesnastej kolejce, 13 grudnia ubiegłego roku.
W poprzednim sezonie, gdy Bayern świętował po ostatnim meczu mistrzostwo Niemiec, nasz reprezentant był rozczarowany po przegranej jedną bramką walce o koronę króla strzelców z Aubameyangiem.
Tym razem, mimo porażki z VfB 1:4, wyglądał na zadowolonego i z satysfakcją prezentował do zdjęć armatę, którą tradycyjnie wręcza się najskuteczniejszemu piłkarzowi Bundesligi. - To zawsze dodatkowa nagroda, zawsze jest czymś specjalnym - powiedział Lewandowski.
#Lewandowski #Torschützenkönig @lewy_official #FCBayern #MiaSanMia pic.twitter.com/dTmEp9GkUX
— FC Bayern München (@FCBayern) 12 maja 2018
Lewandowski królem strzelców niemieckiej ekstraklasy został po raz trzeci. Wcześniej dokonał tego w sezonach 2013/2014 i 2015/2016. W Bundeslidze rozegrał do tej pory 257 spotkań i zdobył w nich 180 goli.
ZOBACZ WIDEO Kto trzecim bramkarzem na MŚ? "Pojedzie Białkowski, a powinien Skorupski"