Marek Wawrzynowski: Czy grozi nam powrót korupcji? Lepiej nie ryzykować (felieton)

Arbiter z Siedlec dostał ofertę korupcyjną. A potem serię telefonów z pogróżkami. Sprawę bada PZPN i policja. Czy traktować ją poważnie? Na wszelki wypadek tak.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Piłka nożna Materiały prasowe / Piłka nożna
Sprawa, jak poinformował portal Futbolfejs.pl dotyczy spotkania III ligi, grupy 1. Tur Bielsk Podlaski gra z Widzewem Łódź. Sprawa już jest badana przez rzecznika związkowego PZPN Adama Gilarskiego oraz policję.

Ta ma ustalić kto skierował propozycję. Jak pisze portal, padła kwota sześciocyfrowa. Wiadomo tyle, że arbiter dostał maila z anonimowej skrzynki. Powiadomił o tym związek i wtedy... zaczął dostawać pogróżki. Spotkanie poprowadził inny sędzia, bo arbiter Kamil Baranowski z Siedlec bał się o swoje życie. Najciekawsze jest, że gdzieś nastąpił przeciek.

Trudno dziś oskarżać, atakować kogokolwiek. Można się oczywiście domyślać, że beneficjentem miałby być Widzew. Z drugiej strony Tur i tak nie ma szans na utrzymanie, więc po co sześciocyfrowa kwota? A więc nie wiadomo kto złożył propozycję. Może być to równie dobrze prowokacja. Albo nacisk jakiejś grupy kibiców, którzy uznali, że pomogą swojej drużynie. Albo wiele innych rzeczy. Pewne jest, że związek nie może ryzykować.

Korupcja i chuligaństwo to dwie najgorsze plagi, które spotkały polską piłkę i doprowadziły do jej wielkiego kryzysu. Korupcja zdewastowała futbol, jeśli chodzi o poziom, chuligani jak jacyś Hunowie spowodowali spustoszenie na trybunach.

Dopiero wielka akcja prokuratury i budowa nowych stadionów, przybliżyły nas nieco do zachodnioeuropejskiej cywilizacji piłkarskiej.

Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że ustawianie meczów to naprawdę dobry biznes. W grę wchodzą duże pieniądze, kilka osób dorobiło się na futbolu. Tyle tylko, ze wcześniej było to zorganizowane, były struktury, byli ludzie, którzy trzymają obsady sędziowskie, mają sporo do powiedzenia w związku, wiedzą gdzie zadzwonić, komu wysłać prezent i tak dalej. Propozycja korupcyjna, o której tutaj mowa, nie ma prawdopodobnie nic wspólnego z tą wielką machiną, którą podobno dowodził cwany pan Rysiek spod Poznania.

Związek nie może jednak ryzykować, bo to groźna choroba, która może się rozprzestrzenić w zbyt szybkim tempie. Sam jako nastolatek żyłem w przeświadczeniu, że oglądam futbol, a po latach okazało się, że byłem, jak i wielu moich rówieśników, zwykłym naiwniakiem. Żyli z tego piłkarze, żyli sędziowie, żyli działacze, żyli nawet dziennikarze, którzy mieli dzięki korupcji różne atrakcje. Długo się z tego wygrzebywaliśmy, ale dziś polski futbol jest na peryferiach wielkiej piłki i nie ma pewności, czy kiedyś przesuniemy się w stronę środka. Dopiero do głosu dochodzą menedżerowie, biznesmeni, powoli zastępują krętaczy i oszustów. Zaledwie kilka lat mija od momentu, gdy kierownik drużyny jest gościem od spraw organizacyjnych, a nie noszenia teczek z banknotami.

Dlatego liczę na to, że związek nie ograniczy się do wydania komunikatu, ale doprowadzi sprawę do końca. I za jakiś czas przeczytamy jak się zakończyła.

PS.
W związku z protestami łódzkich kibiców dodam, że pisząc, iż Widzew miałby być beneficjentem, nie chciałem oskarżyć klubu, a jedynie zaznaczyłem jaki jest, moim zdaniem, powszechny odbiór.

Na boisku 1:0 wygrał Widzew i na 6 kolejek przed końcem prowadzi w swojej grupie z dwupunktową przewagą.
Przeczytaj inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Szaleństwo w meczu Levante - Barcelona. Dziewięć bramek i porażka mistrza Hiszpanii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy myślisz, że korupcja w polskiej piłce wciąż jest obecna?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×