Obie ekipy przystąpiły do niedzielnego spotkania zdziesiątkowane. W zespole gospodarzy z powodu kontuzji zagrać nie mógł Przemysław Michalski. Za żółte kartki pauzować musiał Tomasz Lewandowski, a na meczu z powodu spraw rodzinnych nie mógł stawić się Paweł Sędrowski. Kadra iławian była jeszcze bardziej uszczuplona. Do Łowicza trener Andrzej Błaszkowski zabrał tylko 13 piłkarzy. Dziwne rzeczy się dzieją. Uważam, że w klubie pierwszą drużyną jest zespół seniorów. Ale w niedzielę ekipa juniorów grała ważny mecz i w związku z tym rezerwowy bramkarz i dwóch zawodników z pola nie przyjechali do Łowicza. Inna rzecz, że kilku zawodników z kadry pierwszego zespołu jest kontuzjowanych, a dwóch miało jeszcze egzaminy na uczelniach. Posypała nam się ta drużyna, ale to nie jest główna przyczyna naszej porażki. Przegraliśmy na boisku - mówił na pomeczowej konferencji szkoleniowiec przyjezdnych.
Kibice zgromadzeni na stadionie w Łowiczu nie mogli być zadowoleni, w szczególności w pierwszej połowie, z poziomu oglądanego widowiska. W pierwszych minutach to Jeziorak częściej utrzymywał się przy piłce. Groźniejsze ataki przeprowadzali jednak biało-zieloni i już w 4. minucie po ładnej akcji całego zespołu piłkę do siatki skierował Adam Mójta. Sędzia liniowy pokazał jednak w tej sytuacji spalonego. Kolejne minuty to nieporadna gra z obu stron. Łowiczanie starali się zagrozić bramce Tomasza Staniszewskiego, ale strzały Cezarego Stefańczyka oraz Pawła Kozuba nie mogły zrobić mu krzywdy.
Okres między 20 a 30 minutą to zdecydowana przewaga łowiczan, w którym to powinni objąć prowadzenie. W tym czasie trzykrotnie bardzo groźne strzały oddawał Piotr Grzelczak, ale za każdym razem brakowało mu precyzji. Dwa razy na bramkę rywala uderzał też Krzysztof Piosik, ale raz pomylił się o kilka centymetrów, a raz zabrakło mu niewiele, aby sięgnąć wstrzeloną w pole karne piłkę.
W 36. minucie swoją szansę mieli gracze Jezioraka. Piłkę w środku boiska stracił Kozub. Iławianie wyszli z błyskawiczną kontrą. Tomasz Radziński cały czas prowadził piłkę, zamiast podawać do partnerów zdecydował się na strzał z 25. metrów. Obrońcy gospodarzy dali mu w tej sytuacji dużo czasu oraz miejsca i tylko wysokim umiejętnościom Marcina Ludwikowskiego zawdzięczali to, że nadal utrzymywał się bezbramkowy remis. Tuż przed przerwą głową ponownie uderzał Piosik, ale znów pomylił się o kilka centymetrów.
- Grzelczak miał jedną sytuację powinien to strzelić, Piosik miał następną sytuację i już by było 2:0. Cały czas powtarzam: to, że Jeziorak jest w strefie spadkowej to nie znaczy, że on tu przyjedzie i się położy. Właśnie z takimi zespołami jak Nida, Jeziorak, które nie mają nic do stracenia gra się ciężko. One mogą się pokazać i jest z nimi najtrudniej grać. Graliśmy z KSZO, czy ze Stróżami i te mecze wyglądały bardzo dobrze, a dzisiejsze pierwsze 45 minut to była kompromitacja mojego zespołu i mojej osoby - ocenił pierwszą połowę w wykonaniu swoich piłkarzy trener Araszkiewicz.
Drugą połowę łowiczanie rozpoczęli od ataków, ale nadal razili nieskutecznością. Najpierw po podaniu wzdłuż bramki Kozuba piłki nie sięgnął Grzelczak, później silny strzał z ostrego kąta Mójty trafił w boczną siatkę. Swoją szansę mieli również goście, ale strzał Łukasza Ciechowskiego nie mógł zaskoczyć Ludwikowskiego.
Kluczowa sytuacja spotkania miała miejsce w 59. minucie. Faul w środku pola popełnił Maciej Pastuszka. Sędzia dość niespodziewanie ukarał obrońcę gospodarzy żółtą kartką. Dla Pastuszki było to już drugie upomnienie tego dnia i musiał opuścić boisko. Co ciekawe to wydarzenie podziałało mobilizująco na graczy gospodarzy, którzy zaczęli grać odważniej i co najważniejsze w końcu skutecznie. - Mając przewagę jednego zawodnika wydawało się, że będziemy mieć więcej miejsca na boisku, tymczasem to było paradoksalnie korzystniejsze dla Pelikana. Chłopaki wyzwolili w sobie energię. Chwała im za to, bo zagrali super zawody po tej czerwonej kartce. Przyznam szczerze, że byłem pod wrażeniem gry ofensywnej gospodarzy - opisywał napastnik Jezioraka Wojciech Figurski.
W 64. minucie po szybkim kontrataku z lewej strony boiska w pole karne podawał Grzelczak. Obrońcy Jezioraka zagapili się i piłka trafiła pod nogi wprowadzonego chwilę wcześniej Radosława Stencla. Napastnik Pelikana nie mógł zmarnować tej sytuacji i pewnie umieścił piłkę w siatce.
Jeziorak szybko ruszył do ataku chcąc odrobić straty. Szczęścia po raz kolejny szukał Radziński, ale tym razem jego strzały nie trafiły nawet w światło bramki. W dodatku w 77. minucie kolejną szybką kontrę przeprowadzili biało-zieloni. Tym razem to Mójta asystował popisując się świetnym podaniem z głębi pola, a sytuację sam na sam wykorzystał Grzelczak. Po czterech minutach Grzelczak mógł się cieszyć z 17. gola w tym sezonie. Piłkę z boku boiska rozegrał Stencel z Mójtą. Ten drugi dośrodkował wprost na głowę wypożyczonego z Widzewa napastnika i stało się jasne, że łowiczanom w tym meczu już nic nie grozi.
Do końca gospodarze wciąż groźnie kontrowali i powinni strzelić jeszcze kilka bramek. Doskonałą sytuację sam na sam po podaniu Grzelczaka zmarnował Stencel. - Mogłem jeszcze jedną bramkę strzelić, ale bramkarz mnie wyczuł. Może za bardzo chciałem - ocenił napastnik. W doliczonym czasie gry to Stencel podawał do Mójty, a pomocnik Ptaków z czterech metrów trafił w nogi interweniującego Staniszewskiego.
Dzięki temu zwycięstwu łowiczanie wciąż mają szanse na awans. Czerwona kartka w 59. minucie dla Macieja Pastuszki niespodziewanie pomogła Pelikanowi. - Może goście z Iławy pomyśleli, że w dziesięciu będzie im łatwiej z nami wygrać. Pomylili się - powiedział po meczu Stencel. Za to piłkarze z Iławy przyznają, że ze spadkiem są już pogodzeni i powoli myślą już o przyszłym sezonie.
Pelikan Łowicz - Jeziorak Iława 3:0 (0:0)
1:0 - Stencel 64'
2:0 - Grzelczak 77'
3:0 - Grzelczak 81'
Składy:
Pelikan Łowicz: Ludwikowski - Czerbniak, Kozub (74' Bojaruniec), Marcinkiewicz, Piosik (59' Stencel), Pastuszka, Stefańczyk, Łochowski (41' Bolimowski), Cichoń, Mójta, Grzelczak.
Jeziorak Iława: Staniszewski - Kowalski, Pietrasik, Zakierski, Kressin (76' Dobroński), Radziński, Ciechowski (82' Chodowiec), Harmaciński, Dymowski, Sedzewski, Figurski.
Żółte kartki: Pastuszka, Bojaruniec (Pelikan) oraz Harmaciński (Jeziorak).
Czerwona kartka: Maciej Pastuszka / 59' - za drugą żółtą /
Sędzia: Grzegorz Dubiel (Kraków).
Widzów: 1200 (w tym 30 gości).
Najlepszy piłkarz Pelikana: Piotr Grzelczak.
Najlepszy piłkarz Jezioraka: Tomasz Radziński.
Najlepszy piłkarz meczu: Piotr Grzelczak.