- Sądzę, że w meczu tym pokazaliśmy dużo dobrej gry, ale doznaliśmy wysokiej porażki. Jednak na tym życie się nie kończy. Trzeba najszybciej jak to możliwe zapomnieć o przegranej i iść dalej - stwierdził defensor, a potem dodał: - Moim zdaniem po jedynem spotkaniu nie należy wyciągać zbyt pochopnych wniosków. Oczywiście dystans do Szachtara oraz Dynama nieznacznie się zwiększył, lecz mamy jeszcze kontakt punktowy z Dniprem. Przed nami jeszcze wiele spotkań, dzięki którym możemy poprawić swoją pozycję w tabeli. Najważniejsze to nie koncentrować się na tym, jak grają rywale. Trzeba samemu próbować odnosić zwycięstwa w każdym pojedynku.
W świąteczny weekend Metallist podejmie przed własną publicznością Arsenal Kijów. Gancarczyk występował niegdyś w stołecznym klubie. Polak współpracował wówczas z trenerem Ołeksandrem Zawarowem. Prowadzi on nadal drużynę Kanonierów. Nasz rodak musiał odejść z Arsenalu z powodu tego szkoleniowca.
- Mój kontrakt z Kanonierami wygasł, ponadto nie miałem czasu na dojście do odpowiedniej formy meczowej, gdyż właśnie wyleczyłem kontuzję. Zawarow powiedział mi wówczas: 'Obcokrajowiec w moim zespole musi być dwa razy lepszy od Ukraińca'. W tym czasie pojawiła się opcja z Metallistem, dlatego nie odczuwam urazy do Zawarowa. Wprost przeciwnie, czuję się szczęśliwy, iż to wszystko się tak potoczyło - przyznał Gancarczyk.
Klub Polaka ma duże szanse wywalczyć prawo gry w europejskich pucharach. Aby osiągnąć ten cel, Metallistowi może starczyć nawet 4. miejsce w ligowej tabeli. Jednak musi być spełniony jeden warunek - Puchar Ukrainy zdobędzie Dynamo Kijów bądź Szachtar Donieck.