Sześć osób zatrzymanych po meczu Lech Poznań - Legia Warszawa

Zatrzymano sześć osób po zajściach na meczu Lech Poznań - Legia Warszawa - podał rzecznik prasowy poznańskiej policji Andrzej Borowiak. Spotkanie z powodu burd na trybunach zostało przerwane w 78. minucie i nie udało się go wznowić.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
bandyci wbiegają na boisko trakcie meczu Lecha z Legią Newspix / Pawel Jaskolka / PressFocus / Na zdjęciu: bandyci wbiegają na boisko trakcie meczu Lecha z Legią

Mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa miał zadecydować o mistrzostwie Polski. W 78. minucie Legia prowadziła 2:0 i była pewna tytułu. Spotkania nie udało się dokończyć z powodu kibiców Kolejorza, którzy wyłamali ogrodzenie i wtargnęli na boisko. Jak podaje rzecznik policji udało się zatrzymać już sześć osób.



RMF FM dodaje, że policja wciąż szuka kolejnych kibiców, przynajmniej 20 z prawie 50-osobowej grupy, którzy wtargnęli na boisko. Zatrzymani to mężczyźni w wieku od 18 do 37 lat. Aresztowań dokonano w domach na terenie Poznania i sąsiednich powiatów.

Natomiast decyzją wojewody Zbigniewa Hoffmanna Inea Stadion został zamknięty na osiem spotkań - pięć ligowych i trzy pucharowe. To oznacza utratę przez klub wielomilionowych wpływów z tzw. dnia meczowego. Wiadomo już, że Lech będzie składał odwołanie, ponieważ nie zgadza się z nałożoną karą.

- Kara jest niezwykle surowa, niesamowicie bolesna dla klubu i chyba nie do końca proporcjonalna do tego, co nam zarzucono. Argumenty, które usłyszeliśmy od przedstawicieli służb mundurowych i wojewody przyjmujemy, lecz wymiar kary jest nieakceptowalny i będziemy szukali ścieżek odwoławczych. Uważamy też, że w pewien sposób jest to znów zamiatanie problemu pod dywan. W sytuacji, gdy mamy do czynienia z popełnianiem przestępstw na kolejnych stadionach - w Gliwicach, na Stadionie Narodowym, czy teraz w Poznaniu - sprawcy nie są wyszukiwani. Policja na konferencji już dzień po meczu z góry zaznacza, że nie jest w stanie ich zidentyfikować, mimo że stali 20 metrów od funkcjonariuszy. To państwo jest od tego, by nam w takich sytuacjach pomogło - powiedział rzecznik prasowy Kolejorza, Łukasz Borowicz.

Ze strony policji w kierunku Lecha padły jednak poważne zarzuty, m. in. taki, że na trybunie za bramką, tzw. "kotle", w ogóle nie było służb porządkowych. - Również policja regularnie podkreśla, by działania służb porządkowych nie doprowadzały do eskalacji. W momencie gdy funkcjonariusze pojawili się na płycie, nie wyłapywali osób, które po niej biegały, lecz spychali je z powrotem na trybunę. Oczekuje się zatem, że służby porządkowe wejdą do "kotła", nie doprowadzą do eskalacji, a zapobiegną problemowi. To jest całkowicie absurdalne - zaznaczył Borowicz.

ZOBACZ WIDEO Jakie kary po skandalu w Poznaniu? Kołodziejczyk: Mam nadzieję, że Lecha zabraknie w europejskich pucharach
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×