Bambali to mała społeczność w Senegalu, do której trafią koszulki, wysłane bezpośrednio z bazy szkoleniowej w Melwood.
Dziennikarze "Telegraph" dowiedzieli się, że Sadio Mane regularnie wspiera swoją wioskę i rodzinę, ale warunek jest taki, że nie chce przy tym rozgłosu. Tym razem zrobił wyjątek. - Moja rodzina nadal mieszka w wiosce, wszyscy będą oglądać mecz, dlatego wysłałem wszystkim koszulki - wyjawił piłkarz. - Nikt tego dnia nie chce pracować - zapewnił.
Mane wierzy w zwycięstwo w sobotnim meczu z Realem Madryt. - Pamiętam mecz Liverpoolu z Milanem w 2005 roku. Włosi wygrywali już 3:0. Śledziłem ten mecz z przyjacielem, przy tym wyniku przestał oglądać. Ostatecznie Liverpool wygrał. Rozmawiałem z nim na początku tego tygodnia, jest wielkim fanem Liverpoolu, wciąż mieszka w Senegalu. Powiedział mi, żebyśmy tym razem nie zaczynali od 0:3 - mówił piłkarz.
- Są ponownie w finale. Szanujemy ich, jako wspaniałą drużynę, klub z wielką historią. Liverpool jednak też ma historię - dodał.
Senegalczyk chce po MŚ 2018 wrócić do Bambali. Z medalem.
ZOBACZ WIDEO Boniek nie zmienia zdania o racach. "Są bezpieczne. Niebezpieczni są ludzie"