Prestiżowa rywalizacja rozpoczęła się w środę we Wronkach. Pierwszego gola strzelili młodzi piłkarze Lecha Poznań, mimo to zeszli z boiska pokonani 1:2. Najsilniejszą bronią Legii Warszawa były stałe fragmenty. To one pomogły drużynie Piotra Kobiereckiego odwrócić wynik na swoją korzyść.
Do rewanżu w Ząbkach Legioniści przystąpili w siedemnastu. Brak jednego zawodnika na ławce rezerwowych to i tak mniejszy kłopot niż nieobecność kilku wiodących piłkarzy, którzy w sobotę próbowali uratować przed spadkiem rezerwy klubu. Inni odczuwali zmęczenie, czego efektem były skurcze i w ostatecznym rozrachunku obraz widowiska.
Lech musiał strzelić na terenie wroga minimum dwa gole, dlatego było jasne, że zaatakuje. Poznaniacy szybko dostali jednak kubeł lodu na ostudzenie swojego impetu. W 8. minucie rewanżu przyjezdni stracili gola w identyczny sposób jak to robili we Wronkach. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Michał Góral strzelił z powietrza na 1:0 dla Legii.
Poznaniacy nie zwiesili głów i nie spanikowali. Nie minęło pięć minut i Michał Skóraś zakończył akcję z Szymonem Zalewskim strzałem na 1:1. Pawłowi Łakocie utrudnił interwencję rykoszet od Mateusza Szweda. Lech wrócił do walki o awans i postanowił pójść za ciosem. Przed końcem pierwszej połowy stworzył jeszcze kilka sytuacji podbramkowych. Wykorzystał jedną. W 36. minucie Jakub Karbownik strzelił gola na 2:1 dla Lecha po dośrodkowaniu Skórasia. Cała strata z Wronek została odrobiona i rywalizacja rozpoczęła się "od nowa".
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Grzegorz Krychowiak: Styl WBA mi nie odpowiadał, ale robiłem co mogłem. Teraz chcę wrócić do PSG (cała rozmowa)
Po przerwie ponownie emocje i bardzo podobny scenariusz jak w pierwszej połowie. Od gola rozpoczęła Legia. W 64. minucie Mateusz Olejarka wykorzystał rzut karny po faulu Szymona Zalewskiego na innym zmienniku Bartoszu Rymku. Trafienie stołecznego zespołu wyłącznie podrażniło Lecha, który doprowadził w ostatniej fazie meczu do efektownego wyniku 5:2. Demolka i zero złudzeń, komu należał się awans. Do siatki obrońcy trofeum trafili kolejno Hubert Sobol, Paweł Tupaj oraz Michał Skóraś.
Lech zmierzy się w finale Centralnej Ligi Juniorów z Cracovią, która bez problemu wyeliminowała Śląsk Wrocław. Tak samo jak Lech strzeliła przeciwnikowi sześć goli w dwumeczu, a przy okazji żadnego nie straciła.
Stołeczna ekipa zakończyła mecz w dziesięciu, ponieważ Olejarka dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę za próbę wymuszenia rzutu karnego.
Legia Warszawa - Lech Poznań 2:5 (1:2)
1:0 - Michał Góral 8'
1:1 - Michał Skóraś 12'
1:2 - Jakub Karbownik 36'
2:2 - Mateusz Olejarka (k.) 64'
2:3 - Hubert Sobol 68'
2:4 - Paweł Tupaj 80'
2:5 - Michał Skóraś 85'
Pierwszy mecz: 2:1. Awans: Lech Poznań
Składy:
Legia: Paweł Łakota - Michał Król, Michał Gładysz (85' Mieszko Lorenc), Filip Czach, Mateusz Szwed - Michał Mydlarz, Bartłomiej Kukułowicz (46' Bartosz Rymek) - Mikołaj Neuman (54' Maksymilian Sitek), Michał Góral (46' Mateusz Olejarka), Maciej Rosołek - Łukasz Zjawiński.
Lech: Bartosz Mrozek - Szymon Zalewski (85' Karol Smajdor), Wiktor Pleśnierowicz, Mateusz Skrzypczak, Michał Zimmer - Michał Skóraś, Łukasz Norkowski (84' Marcin Maćkowiak), Eryk Kryg - Filip Marchwiński (64' Bartosz Bartkowiak), Hubert Sobol, Jakub Karbownik (46' Paweł Tupaj).
Żółte kartki: Neuman, Olejarka (Legia) oraz Pleśnierowicz, Kryg, Zalewski (Lech).
Czerwona kartka: Mateusz Olejarka (Legia) /77' - za drugą żółtą/
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).