Początek czerwca 2018 roku stanowi prawdziwą gratkę dla każdego fana futbolu w Austrii. Do alpejskiego kraju przyjechały bowiem największe gwiazdy światowego formatu. Przed kilkoma dniami, reprezentacja prowadzona przez Franco Fodę zaskoczyła wszystkich i pokonała niemieckich mistrzów świata 2:1. W niedzielne popołudnie na stadion Ernsta Happela w Wiedniu zawitała ekipa słynnych Canarinhos.
Trzeba przyznać, że w pierwszej części gry gospodarze absolutnie nie mieli kompleksów przed zespołem Tite. Kilkukrotnie poważnie zagrozili bramce Alissona, a Marko Arnautović w tylko sobie znany sposób nie wykorzystał sytuacji sam na sam, trafiając w jednego z brazylijskich stoperów. Bardzo aktywny był szczególnie największy gwiazdor czerwono-białych, czyli obrońca Bayern Monachium David Alaba - jego wrzutki z lewego sektora potrafiły przyprawić o szybsze bicie serca fanów zespołu przyjezdnego.
W ostatnim kwadransie tej połowy pięciokrotni czempioni globu udowodnili, dlaczego w Rosji są absolutnymi faworytami do końcowego triumfu. W 36. minucie Gabriel Jesus dopadł do bezpańskiej piłki, która odbiła się wcześniej od Martina Hintereggera, po czym posłał ją przy lewym słupku obok bezradnie interweniującego Heinza Lindnera.
W drugiej części spotkania nikt nie miał już wątpliwości, że znakomita passa sześciu zwycięskich meczów Austrii zakończy się w niedzielne popołudnie. W wyniku bezradności, miejscowi przestali panować nad nerwami i zaczęli bezpardonowo faulować Neymara i spółkę. To właśnie największy gwiazdor Seleccao wymierzył sprawiedliwość w 63. minucie i podwyższył prowadzenie, ośmieszając wcześniej prostym zwodem rosłego Aleksandara Dragovicia.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Grzegorz Krychowiak: Kontuzja Kamila Glika to tragedia
Zabawa definitywnie skończyła się po trzecim trafieniu dla Brazylii. Świeżo wprowadzony na boisko Roberto Firmino doskonale dostrzegł wychodzącego na pozycję Philippe'a Coutinho. Skrzydłowy FC Barcelona zapytał tylko bramkarza w który róg ma strzelać i lekkim lobem posłał piłkę do siatki. Jak można się domyślać, wynik mógł być jeszcze wyższy, ale Lindner uratował kolegów przed prawdziwą kompromitacją. Canarinhos udadzą się do Rosji w iście szampańskich nastrojach.
Austria - Brazylia 0:3 (0:1)
0:1 - Gabriel Jesus 36'
0:2 - Neymar 63'
0:3 - Phillipe Coutinho 69'
Austria: Heinz Lindner - Aleksandar Dragović (70' Kevin Danso), Sebastian Proedl, Martin Hinteregger - Stefan Lainer, Florian Grillitsch (66' Peter Zulj), Julian Baumgartlinger, David Alaba - Alessandro Schopf (58' Stefan Hierlander), Marko Arnautović, Xavier Schlager (58' Guido Burgstaller).
Brazylia: Alisson - Danilo, Thiago Silva (60' Marquinhos), Miranda, Marcelo (66' Filipe Luis) - Casemiro (61' Fernandinho), Paulinho, Phillipe Coutinho (75' Taison) - Willian, Gabriel Jesus (66' Roberto Firmino), Neymar (83' Douglas Costa).
Żółte kartki: Alessandro Schoepf, Sebastian Proedl (Austria) oraz Neymar (Brazylia).
Sędzia:
Viktor Kassai (Węgry).