Grzegorz Kowalski (trener Gawina/Ślęzy): Cieszymy się z remisu, bo więcej z gry miał Zawisza. Chcieliśmy tu powalczyć o korzystny wynik, gdyż ten obiekt zrobił na nas naprawdę piorunujące wrażenie. Być może przez to w pierwszej połowie nasi zawodnicy zapomnieli jak się gra w piłkę. Po czerwonej kartce dla Kątnego musieliśmy nieco inaczej ustawić taktykę. Mogliśmy ten mecz wygrać, ale Paweł Kowal nie wykorzystał idealnej sytuacji. Można powiedzieć, że piłka nożna jest niesprawiedliwa.
Zbigniew Wójcik (obrońca Gawina/Ślęzy): Bramka była praktycznie pusta, ale naszemu napastnikowi podskoczyła futbolówka. Jesteśmy jednak zadowoleni, bo przez całą drugą połowę graliśmy w dziesiątkę, co kosztowało dużo sił. Po powrocie przyjemnie jest zobaczyć nowy obiekt Zawiszy. Prezentuje się naprawdę wyśmienicie, zaszło tu bardzo dużo zmian. Pozostaje życzyć Zawiszy awansu do I ligi.
Jakub Rejman (kapitan Gawina/Ślęzy): Przed rozpoczęciem rozgrywek nikt na nas nie stawiał, ale my wierzyliśmy w swoje umiejętności. Wszyscy spodziewali się, że będziemy dostarczycielami punktów. Rywale traktowali nas jak juniorów z IV ligi. Wzmocniliśmy się jednak kilkoma doświadczonymi zawodnikami, co tylko pomogło skonsolidować drużynę. Wygląda to coraz lepiej, tak jak chociażby w Bydgoszczy, gdzie stworzyliśmy dwie doskonałe sytuacje. Gdybyśmy je wykorzystali, to trzy punkty pojechałyby do Wrocławia.
Marcin Łukaszewski (kapitan Zawiszy): Chcieliśmy wygrać, bo rywale grali przecież w osłabieniu. W środku pola popełniliśmy jeden błąd, co kosztowało nas utratę bramki. Później już zupełnie się odkryliśmy, dzięki czemu mieliśmy trzy doskonałe sytuacje. Powinniśmy to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Zdobyliśmy punkt, ale dla nas to jest porażka.
Mariusz Kuras (trener Zawiszy): Nie ma usprawiedliwienia dla Piotrka Bajery. On powinien swoją sytuację bezwzględnie wykorzystać. Przez niewykorzystane akcje za darmo oddajemy punkty rywalom. Ten mecz powinniśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść, a zaledwie zremisowaliśmy. Uczulałem chłopaków na to, że z przewagą jednego zawodnika gra się o wiele trudniej. Dostaliśmy bramkę po przerwie i zrobił się problem. To mnie trochę denerwuje, ale gdyby Paweł Kowal wykorzystał swoją sytuację, byłoby po meczu. My też mieliśmy swoje szanse na zdobycie bramki, ale to niczego nie zmienia, bo wynik poszedł w świat.