W ostatnich meczach drużyny z Wodzisławia Śląskiego 34-letni napastnik był czołowym strzelcem Odry. W ostatnich czterech grach trzy razy trafiał do siatki rywala i już ostrzył sobie zęby na sobotnią potyczkę ze swoją byłą drużyną, Górnikiem Zabrze, z którego do klubu spod czeskiej granicy trafił latem zeszłego roku. Długo w Wodzisławiu nie umiał się odnaleźć. Mimo to, że często pojawiał się na boisku nie umiał pokonać bramkarza przeciwnika w meczu ligowym. Zaliczył tylko jedno trafienie w spotkaniu Pucharu Ekstraklasy z Ruchem Chorzów, zakończonym remisem 1:1.
Rundę wiosenną rosły snajper mógł zaliczyć do znacznie bardziej udanych. Mimo faktu, że na boisku pojawiał się mniej regularnie, wreszcie zaczął strzelać bramki. W czterech grach w ekstraklasie udało mu się dwukrotnie trafić do siatki. Zaliczył też trafienie w meczu półfinałowym Pucharu Ekstraklasy z GKS Bełchatów, wygranym przez wodzisławian 2:0. W Zabrzu jednak niemalże na pewno napastnik Odry na murawie się nie pojawi. W czwartek powinien wraz z byłym kolegom z Górnika Polkowice, broniącym obecnie barw Śląska Wrocław bramkarzem Jackiem B. usłyszeć zarzuty korupcyjne.
Nie jest wiadome kiedy napastnik klubu z ulicy Bogumiłskiej wróci do treningów z drużyną, jak i to, czy w ogóle wróci. Szkoleniowiec Odry, Ryszard Wieczorek jest znany bowiem z niekonwencjonalnych decyzji i ostrego podejścia do sprawy korupcji w polskiej piłce. Czy będzie więc chciał, by bramki dla jego drużyny strzelał umaczany w korupcyjny proceder zawodnik? To na razie pozostaje wielką niewiadomą.
Zarzuty jakie może usłyszeć w czwartek we wrocławskiej prokuraturze Tomasz M. będą dotyczyć najprawdopodobniej czasów, w których zawodnik reprezentował barwy Górnika Polkowice. Miało to miejsce w latach 2002-2005. Wówczas polkowicka drużyna wywalczyła awans do ekstraklasy.