Kilka dni temu Jagiellonia Białystok ogłosiła transfer Lukasa Klemenza z GKS-u Katowice. Utalentowany obrońca zdołał już zadebiutować w sparingu z Viitorulem Constanta (1:2), a teraz udzielił pierwszego wywiadu stronie internetowej podlaskiego klubu. Opowiedział w nim m. in. o trudnych chwilach, które przeżył jako junior z powodów problemów z sercem.
- Miałem coś w rodzaju dziury pomiędzy przedsionkami serca, ale nie pamiętam już, jak to się fachowo nazywa [ASD - przyp. red.]. Miała ona trzynaście milimetrów. (...) Wcale źle się nie czułem, wyniki szybkościowe i wytrzymałościowe były naprawdę bardzo dobre i nic nie wskazywało na to, że mogę mieć jakieś problemy - tłumaczył 22-latek.
Cała sytuacja miała miejsce na przełomie 2011 i 2012 roku. Urodzony w niemieckim Neu-Ulm piłkarz pojechał na testy do Widzewa Łódź. Tam podczas badań lekarz wykrył wadę. - Powiedział mi, że tylko Bóg mógł sprawić, że z taką dziurą w sercu wciąż żyję i biegam po boisku - wspominał Klemenz.
Zawodnik przeszedł zabieg. Po nim miał rok przerwy. Na początku 2013 roku otrzymał zgodę na powrót do treningów. - Ten rok przerwy sprawił jednak, że miałem okazję nabrać trochę doświadczenia życiowego: gdzieś pojechać, coś zobaczyć, spotkać się z różnymi osobami. Wcześniej tylko zamykałem się na piłce nożnej - opowiadał.
Kilka miesięcy później nowy defensor Żółto-czerwonych wyjechał do francuskiego Valenciennes FC. Później grał z powodzeniem na zapleczu polskiej ekstraklasy. - Od tego momentu żadna kontuzja nie mogła mnie zatrzymać. Sztaby szkoleniowe Olimpii i GKS wiedziały już, że nawet jeśli mnie coś boli, to i tak zawsze będę grał, bo tych dni wolnych miałem już w swojej karierze zbyt wiele - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Mbappe wyrasta na gwiazdę mundialu. "Nie trzeba być wybitnym kibicem żeby wiedzieć, że ma ogromny talent"