Arka cudem nie zatonęła w Wiśle. Białej Gwieździe zabrakło Carlitosa

PAP / Stanisław Rozpędzik / Na zdjęciu: Rafał Boguski marnuje rzut karny. Broni Pavels Steinbors
PAP / Stanisław Rozpędzik / Na zdjęciu: Rafał Boguski marnuje rzut karny. Broni Pavels Steinbors

W pierwszym sobotnim meczu 1. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Kraków zremisowała przed własną publicznością z Arką Gdynia (0:0). Biała Gwiazda nie potrafiła udokumentować miażdżącej przewagi nawet z rzutu karnego, który zmarnował Rafał Boguski.

Wisła przed inauguracją sezonu była wielką niewiadomą. Nie dość, że krakowianie przystąpili do rozgrywek pod wodzą Macieja Stolarczyka, który wrócił na ławkę trenerską po ośmiu latach przerwy, a w sobotę w ogóle debiutował w pierwszego trenera w najwyższej lidze, to jeszcze szatnia Białej Gwiazdy zmieniła się nie do poznania - z klubu odeszło aż 11 zawodników, w tym Carlitos, Julian CuestaTomasz CywkaPol Llonch czy Fran Velez, którzy mieli pewne miejsce w wyjściowym składzie.

Arka też przeszła metamorfozę, ale na co ją stać, pokazała już tydzień przed startem ligi, pokonując Legię Warszawa w meczu o Superpuchar Polski (3:2). W Krakowie gdynianie nie pokazali jednak atutów, dzięki którym pokonali mistrza Polski. Arka trenera Zbigniewa Smółki, też debiutującego w ekstraklasie, ma utrzymywać się przy piłce i cierpliwie prowadzić atak pozycyjny, ale by utrzymywać się przy futbolówce, trzeba najpierw wejść w jej posiadanie, a Wisła zabrała gościom sprzęt i praktycznie przez całą pierwszą połowę go nie oddała, tracąc z nim kontakt tylko na chwilę. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie gdynianie ani razu nie zagrozili bramce Michała Buchalika.

Gospodarze sami budowali akcje bez specjalnego polotu - jeden Vullnet Basha to za mało, by prowadzić finezyjną grę w środku pola - ale, zgodnie z maksymą Kazimierza Górskiego, gdy mieli piłkę, to nic im nie groziło, bo przynajmniej nie miał jej przeciwnik. Krakowianie rzadko, a jeśli już, to z trudem, przedostawali się pod pole karne gdynian. Pierwszą dobrą okazję bramkową zawdzięczali Pavelsowi Steinborsowi, który w 23. minucie zagrał piłkę wprost pod nogi Jesusa Imaza. Hiszpan nie skorzystał jednak z prezentu, bo po opanowaniu piłki pospieszył się z oddaniem strzału i z 13 metrów uderzył nad bramką gości.

ZOBACZ WIDEO Eksperci zgodni ws. nowego selekcjonera Polaków. "Musi mieć jakąś koncepcję"

Siedem minut później Imaz, drugi najlepszy po Bashy zawodnik gospodarzy w pierwszej połowie, znów stanął przed szansą na zdobycie bramki, ale i tę zmarnował w słabym stylu. Tym razem okazję wykreował mu Patryk Małecki, a zapomniany przez Lukę Maricia i Frederika Helstrupa Hiszpan stracił kontrolę nad piłką i ratunkowym wślizgiem posłał ją obok bramki Steinborsa. Sprzedany Legii Warszawa Carlitos takich okazji nie marnował, ale krakowian nie było stać na zatrzymanie króla strzelców poprzedniego sezonu, który zamarzył o występach przy Łazienkowskiej 3.

Po przerwie Wisła nie wypuściła inicjatywy z rąk. Arka była cofnięta do głębokiej defensywy, nie mogąc zaproponować gospodarzom swoich warunków gry. Próbując sforsować obronę Arki, Biała Gwiazda sięgała po najprostsze środki, ale jej napór rósł z akcji na akcję i w 64. minucie przyniósł gospodarzom rzut karny. Po centrze z rzutu wolnego Helstrup sfaulował Zdenka Ondraska i Piotr Lasyk bez namysłu podyktował "11". Piłkę na "wapnie" ustawił Rafał Boguski, ale Steinbors obronił jego strzał, a po dobitce kapitana Wisły piłka wylądowała na trybunie za bramką gości. Co ciekawe, Boguski podszedł do rzutu karnego po raz pierwszy od 9 sierpnia 2015 roku, kiedy nie wykorzystał "11" w spotkaniu z Legią Warszawa.

Wydawało się, że interwencja łotewskiego golkipera odmieni oblicze meczu, ale partnerzy Steinborsa byli zupełnie niezdolni do przejęcia inicjatywy. Sporadyczne i nieśmiałe wypady na połowę Wisły kończyli bez oddania strzału na bramkę Buchalika aż trudno w to uwierzyć, ale Buchalik na linii nie musiał interweniować ani razu.

Biała Gwiazda kontrolowała spotkanie, ze zdwojoną siłą dążąc do udokumentowania przewagi. Ofensywę gospodarzy ożywiło wejście Martina Kostala. Młody Słowak już przy pierwszym kontakcie z piłką był bliski pokonania Steinborsa, ale po jego uderzeniu z narożnika pola karnego piłka i muśnięciu dłoni golkipera Arki odbiła się od bramki gości. Łotysz nie miał dużo pracy na linii, bo krakowianie oddali tylko trzy strzały w światło jego bramki, ale gdy już został przez nich zatrudniony, to pokazał klasę, zapewniając Arce bezbramkowy remis.

Wisła Kraków - Arka Gdynia 0:0

Składy:

Wisła: Michał Buchalik - Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak - Vullnet Basha, Dawid Kort - Rafał Boguski (80' Kamil Wojtkowski), Jesus Imaz, Patryk Małecki (68' Martin Kostal) - Zdenek Ondrasek (89' Marko Kolar).

Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Frederik Helstrup, Luka Marić, Adam Marciniak - Michał Nalepa, Goran Cvijanović (60' Nabil Aankour), Michał Nalepa - Luka Zarandia (89' Karol Danielak), Andriej Bogdanow (80' Rafał Siemaszko) - Aleksandar Kolew.

Żółte kartki: Cvijanović (Arka).

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).

Widzów: 9215.

Komentarze (1)
Krzysztof Kurowski
21.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz