El. LE: Lech Poznań znów pokazał charakter i uratował się w końcówce!

Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań

Zaczęło się nieźle, potem była katastrofa, ale ostatnie słowo należało do Lecha. Drużyna Ivana Djurdjevicia znów pokazała charakter i wywalczyła w końcówce remis 1:1 z Szachtiorem Soligorsk.

Lechici lecieli na Białoruś z duszą na ramieniu, bo po tym jak wyglądał rewanż z Gandzasarem Kapan (1:2), wielu w starciu z 3. ekipą ubiegłego sezonu białoruskiej ekstraklasy wróżyło im niemałe problemy. Pierwsza połowa mogła jednak napawać względnym optymizmem, gdyż podopieczni Ivana Djurdjevicia kontrolowali sytuację na boisku, momentami przeważali i brakowało im tylko konkretów w ofensywie.

W końcu nadeszła znakomita szansa na objęcie prowadzenia. To była 20. minuta, Christian Gytkjaer świetnie opanował piłkę, obrócił się z nią i oddał soczysty strzał z woleja. Zabrakło dosłownie centymetrów, bo gospodarzy uratował słupek.

Później poznaniacy próbowali szczęścia po stałych fragmentach, a także uderzeniami z dystansu. Brakowało niestety konkretów, a na początku drugiej części - w okresie, gdy właściwie nic na to nie wskazywało - zdarzyło się nieszczęście. Wystarczyło jedno dłuższe podanie, po którym piłka trafiła do Elisa Bakaja, a ten zaskoczył Jasmina Buricia strzałem przy bliższym słupku. Wydaje się, że Bośniak mógł interweniować lepiej, a na pewno lepiej mógł się zachować Rafał Janicki, którego egzekutor Szachtiora wyprzedził wyjątkowo łatwo.

Raz jeszcze dały o sobie znać kłopoty Kolejorza w defensywie. Nowe ustawienie z trójką stoperów nadal nie funkcjonuje tak jak powinno i drużyna ze stolicy Wielkopolski nie potrafi się ustrzec błędów, a te niestety mają brzemienne skutki.

ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek wyjaśnił kontrowersyjną nominację. "Andrzej popełnił błąd"

Po stracie bramki goście próbowali atakować, lecz szło im jak po grudzie. O ile nieźle radzili sobie w środkowej strefie i mieli tam optyczną przewagę, to o ostatnim podaniu czy wykończeniu nie można już było powiedzieć nic dobrego.

Gdy kibice Lecha tracili nadzieję, ich ulubieńcy wreszcie pokazali błysk! To była dość kuriozalna sytuacja, bo Białorusini - choć mieli w garści korzystny rezultat - dali się skontrować. Pedro Tiba idealnie podał na czystą pozycję do Joao Amarala, a ten pokonał Andrieja Klimowicza pewnym płaskim uderzeniem. To była akcja za 2,5 mln euro, bo tyle kosztowało sprowadzenie obu zawodników do stolicy Wielkopolski.

Potyczka w Soligorsku to trzeci z rzędu mecz, w którym Kolejorz zdobywa gola w końcówce i zapewnia sobie korzystny wynik. Tak było w rewanżu z Gandzasarem Kapan, gdy po rzucie wolnym w 94. minucie awans dał poznaniakom Łukasz Trałka, tak też było w niedzielę w ligowym starciu w Płocku, gdzie w 89. minucie na wagę zwycięstwa pięknie trafił Tiba.

Teraz premierową bramkę w nowych barwach (i to w debiucie!) ma też Amaral. Gol  Portugalczyka zasadniczo zmienia sytuację przed rewanżem. W nim bowiem Lech będzie mógł zagrać z kontry. Drugie starcie obu drużyn zaplanowano na 2 sierpnia na godz. 20.45.

Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1 (0:0)
1:0 - Elis Bakaj 53'
1:1 - Joao Amaral 89'

Składy:

Szachtior Soligorsk: Andriej Klimowicz - Igor Burko, Paweł Rybak, Maksim Bordaczow, Siergiej Matwiejczik, Julius Szoke, Aleksandr Sielawa, Jurij Kowaliew, Roger Canas, Max Ebong (46' Siergiej Bałanowicz), Elis Bakaj (73' Denis Łaptiew).

Lech Poznań: Jasmin Burić - Rafał Janicki, Thomas Rogne, Vernon De Marco, Maciej Makuszewski, Tomasz Cywka (90+2' Łukasz Trałka), Pedro Tiba, Wołodymyr Kostewycz, Mihai Radut (77' Maciej Gajos), Darko Jevtić (70' Joao Amaral), Christian Gytkjaer.

Żółte kartki: Aleksandr Sielawa (Szachtior Soligorsk) oraz Pedro Tiba (Lech Poznań).

Sędzia: Svein Oddvar Moen (Norwegia).

Źródło artykułu: